Nie będę kontrowersyjny mówiąc, że seks jest tematem nośnym. Na dźwięk tego słowa nadstawiają ucha wszystkie nastolatki, zarówno te masturbujące się pod kołderką, jak i te, które jeszcze się nią nie okryły, bo kończą mówić paciorek, ale przecież równie czujnie ucha nadstawia zakonnica, ksiądz, biskup, polityk, czy artysta. Okazuje się jednak, że są tacy, którzy chcą chronić dzieci przed "seksualizacją", tylko w sposób niesłychanie dziwny. Otóż protestują przeciw edukacji zdrowotnej. Oczywiście cały dym wywołał Episkopat Polski, a podchwyciły dość masowo wszystkie osoby duchowne, co oczywiście uruchomiło szukających u nich poparcia polityków. Podczas rozmowy w TVP Info dziennikarka zapytała trzech biorących udział w rozmowie panów (jakoś tak się składa, że uważają się za ekspertów w dziedzinie seksu), czym się różni owulacja od menstruacji, czy może to jest jedno i to samo.
Odpowiedź pierwsza:
Odpowiedź pierwsza:
Nie wiem, nie pamiętam. Nie interesowałem się tym, przyznaję, nawet na biologii.Andrzej Kosztowniak (PiS)
Odpowiedź druga:
Nie będę wchodził w te tematyMarcin Karpiński (Nowa Lewica)
Odpowiedź trzecia:
Nie będę z kolegami polemizowałIreneusz Raś (Trzecia Droga, Centrum dla Polski)
Coś mi się zdaje, że nadal powyższy rysunek będzie służył kolejnym pokoleniom Polaków za podręcznik sztuki kochania, bo co tu dzieciakom tłumaczyć, dupą mają ruszać i tyle! Nie martwmy się jednak, wspomagany on będzie mądrościami ludowymi w stylu "Nie nadstawiaj, zanim nie obrośnie" albo "Rób tak, żeby nie było dziecka". Nic o nałogach, nic o przemocy, nic o dojrzewaniu, bo jak powiedział Episkopat, to grozi seksualizacją. Ciekawe czym grozi "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się"?
Jednego nie potrafię zrozumieć: To, że Episkopat protestuje przeciw edukacji jest oczywiste, oni najchętniej mówią o tym, o czym nie mają pojęcia (bóg, nauka, seks, małżeństwo, rodzicielstwo). To, że protestują niektórzy politycy, jest oczywiste, bo liczą na ciepłe uczucia kleru. Ale dlaczego protestują kobiety z Podkarpacia, Lubelszczyzny, Podlasia, czyli rejonów, gdzie na dyskotekach wśród nastolatków odchodzi takie kopulango, że ciężko spamiętać kto z kim, a potem dziewczęta rodzą te dzieci, bo im się zdaje, że dzięki temu staną się mądrzejsze (cudowny wpływ macierzyństwa) i ktoś je będzie kochać (niby że potomstwo), a później chodzą z podbitymi oczami, bo ich małżonkowie uważają, że jak się baby nie bije, to jej wątroba gnije, a ich dzieci się boją wracać do domów.
Komentarze
Prześlij komentarz