Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2020

009. O walce duchowej.

Przegrana w walce duchowej jest dziś o wiele groźniejsza niż porażka w zmaganiach z koronawirusem, bo przegranie walki duchowej prowadzi nieodzownie do przegrania wszystkich innych bitew, również tych o zdrowie i życie doczesne. Rzekł był podczas pasterki Staś Gądecki, z zawodu biskup, a nawet arcybiskup. Nie wiem jak Ty, ale ja mam ograniczone zaufanie do ludzi, którym się wydaje, że o coś walczą, więc postanowiłem przyjrzeć się jego mundrościom. Na początku powiem Ci, że zakładam optymistycznie, iż pod pojęciem "walki duchowej" pan Stanisław rozumie dbałość o duchowość i być może Cię zaskoczę, ale zgadzam się, że jest to bardzo ważny aspekt życia, choć najprawdopodobniej biskup mówiąc te słowa, nie zdawał sobie sprawy z tego, czym jest duchowość, więc niemal prawdziwe twierdzenie wypowiedział omyłkowo, nie wiedząc o czym mówi. NIEMAL, bo oczywiście jeśli człowiek przegra z koronawirusem, to nie żyje, więc i jego możliwości duchowe dobiegają końca. O duchowości rozmawiali

008. Świąteczna reklama Marty Frej.

Twierdzenie, że Ziemia kręci się wokół Słońca jest równie niedorzeczne, jak to, że Jezus nie narodził się z dziewicy. Święty Bellarmin na procesie Galileusza. Tę jakże interesującą na czas świąteczny tezę znalazłem dla Ciebie w sieci. Niestety, nie znalazłem wiarygodnego źródła, które by ją potwierdzało (jeżeli nim dysponujesz, wskaż mi je, proszę), tym niemniej chciałem Ci poddać pod "bożonarodzeniowe rozważania" tzw. "nauki Kościoła", bo jeżeli choć trochę się orientujesz, Robert Bellarmin jest patronem katechetów, a zasłynął jako inkwizytor, który zamordował Giordana Bruna i skazał Galileusza, gdyż zbrodniarze Kościoła po dziś dzień uważają, że ich wiara w androny zezwala im na zabijanie "bluźnierców", a jeżeli nawet już nie na zabijanie, to na ich skazywanie na kary zastępcze. Świetliki - Pogo. Jeżeli myślisz, że zrobienie patologicznego zabójcy świętym, to jakaś zamierzchła przeszłość, to pozwól, że wyprowadzę Cię z błędu. 1930, to data kanonizacji

007. Kazanie o kazaniu.

Przygotowywanie kazań wyobrażam sobie mniej więcej tak, jak przygotowanie notki na bloga, ale z podkręceniem dramaturgii, bo do zwykłej opowieści trzeba jeszcze wkręcić pana Pana i pana Szatana. Zawodowcy muszą to wszystko powiązać z tacą, wypominkami, intencjami, kolędą i numerem konta, bo przecież mają swoje potrzeby, a nawet pokusy, bo jak mawiał klasyk: "Nie dajmy się. To że ksiądz zgrzeszył? No zgrzeszył! A kto nie ma pokus?"  I w tym momencie już wiadomo..., będę się czepiał ojdyra..., chociaż..., jak się dobrze wczytasz, to nie tylko. Wyobrażam sobie sytuację, gdybym to ja był ministrem sprawiedliwości, a ktoś nagle w mojej obecności zaczął bronić pedofilów i ich mecenasów, nazywając ich męczennikami. Obrót na pięcie, szatnia, drzwi, kilka poleceń służbowych sprawdzenia zawartości komputera pedofilofila (zdaje się, że zbudowałem nowe słowo), jego kontaktów, archiwów. Tylko, że ja w takiej sytuacji bym się nie znalazł. Nie dlatego, że bym nie mógł być ministrem sprawie

006. Świat pomników, czyli pomysły, pomysły, pomysły.

Dziś chciałem Cię zainteresować sprawą pomników. Nie zaskoczę Cię mówiąc, że stawianie monumentów za życia upamiętnianej osoby jest co najmniej obleśne, więc i nie będę tego rozwijać. Może z wyjątkiem podania informacji, że na terenie Polski Wojtyła wzniósł sobie za życia, za cudze pieniądze co najmniej 234 tego typu obiekty. Zastanawiałeś się, dlaczego tak licznie one powstawały i nadal powstają? Nie przywiązywałbym się do mitu chęci upamiętnienia. Wiesz – rozumiesz..., wyobraź sobie Rydzyka, który chce sobie odjąć od ust, żeby upamiętnić kogoś innego, niż on sam.... Jeszcze by mu się z głodu boczki zapadły! Nie tędy droga. Pamiętasz słowa księdza księdza Trybusa z filmu "Kler"? "Chodzi o to, aby zbierać, a nie zebrać, żeby skończyć zbieranie"! I tej wskazówki będę się trzymał. Nie raz i nie dwa widziałem arcypaskudne pomniki pana papieża. Podobnie jak i Ty. Czy wyobrażasz sobie, by tylu proboszczów naraz zapragnęło mieć w miejsce pomnika, karykaturę Karola, co z

005. Przestraszyć i wymusić.

Jestem przekonany, że często słyszysz hipotezę, jakoby religia chrześcijańska opierała się na strachu, traktowanym jak narzędzie do wymuszania określonych zachowań. Powiem ci od razu, że nie sądzę, by strach przed "piekłem" był głównym czynnikiem determinującym przynależność do religii chrześcijańskiej, bardziej bym się skłaniał do lęku przed ostracyzmem, czy wykluczeniem z grupy, w której wierzący wzrastali, jako jednego z głównych powodów kontynuowania praktyk religijnych. Oczywiście nie samego, bo dorzuciłbym pragnienie stałości, bezpieczeństwa, logicznego celu życia (im bardziej wzniosły, tym lepiej chwyta za serce). Chętnie bym na ten temat podyskutował, bo naprawdę nie sądzę, by motorem tej wiary była chęć naśladowania Chrystusa. Dlaczego? Ano dlatego, że z miejsca rodzi się w mojej głowie pytanie: "Na podstawie doświadczeń dzisiejszego dnia, opowiedz mi drogi wierzący przyjacielu, jakimi konkretnymi czynami naśladowałeś dzisiaj Jezusa", przy czym pamiętam, że