Przejdź do głównej zawartości

084. Polska języka, trudna języka, my się duzio ucić chcieć nie bałdzo.

Myślałem, że niewiele mnie może zaskoczyć w grypserze katolickiej. Potworki słowne w stylu "ubogacać" już mnie nie ruszają, podobnie jak "Przyjdź, Rozeznaj!" z plakatu poniżej. Nie jakieś tam banalne "zobacz" lub "spróbuj". RO-ZE-ZNAJ!!!


Zdjęcie z portalu Lekcjareligii.pl.

Uodporniłem się, nie ma co! Czasem jednak nawet moja znajomość tej specyficznej nowomowy okazuje się dla wyobraźni niewystarczająca. Co powiesz na to:
Męski Różaniec Warszawa 1 lipca 2023r.
Dlaczego „Męski”
Wierzymy, że naszą rolą, tj. rolą mężczyzn w Bożym zamyśle jest ochrona na życie wieczne wszystkich tych, których Bóg podarował nam tu na ziemi. Tak jak święty Józef był ziemskim opiekunem Świętej Rodziny, tak i my mamy zadanie bronić świętości naszych rodzin i bliskich. Chcemy czynić to razem, we wspólnocie mężczyzn. W tej jedności umacniamy naszą męską tożsamość i męskie cnoty.
Nie wnikając w fakt jakiejś tajemniczej dla mnie różnicy między różańcem męskim i żeńskim (genitalia? cycki?), odczuwam nie tyle kłopot, co niemożność zrozumienia zdania "Wierzymy, że naszą rolą, tj. rolą mężczyzn w Bożym zamyśle jest ochrona na życie wieczne wszystkich tych, których Bóg podarował nam tu na ziemi". Co znaczy "ochrona na życie wieczne?", a co oni rozumieją pod pojęciem "Bóg podarował". Czy to tak, jak babcia rower na kukunamunię komunię?


Postanowiłem odszukać jakąś dokumentację z tej imprezy (patrz film powyżej) i powiem Ci, że mnie ustawienie tych panów kojarzy się z apelem w niemieckim obozie koncentracyjnym. Widocznie za dużo filmów się naoglądałem. Patrzę więc na ten różaniec i patrzę, i za cholerę nie wiem, co niby z tego ma wynikać, prócz tego, że towarzystwo próbuje się dowartościować, rozpaczliwie poszukując wspólnoty pustych gestów. Zapytam Cię tak: Jak sądzisz, grupka dorosłych samców zbiera się w centrum Warszawy, powtarzając bezmyślnie tekst pewnej mantry. I co z tego niby wynika? Bardziej im furczy? Mają mocniejsze łby? Może tylko rodzina od nich odpoczęła, bo na różańcu się nie urżną, najwyżej po. Za to jak wyszlifują swoją "męską tożsamość" oraz "męskie cnoty", to jest szansa, że polski "Dom wariatów" (taki film Koterskiego z roku 1984) zamieni się w "Domek na prerii". Albo na odwrót! Wszyscy dobrzy są od rana, jak z audycji "W Jezioranach", mają dziś obywatele leniwą niedzielę. O tym z kolei śpiewał Daukszewicz.

Komentarze

  1. Za "ubogacać" kocham Cie całym swoim jestestwem. Potworny nowotwór!
    Uderzają mnie w katomowie (poza bełkotem) dwie rzeczy: zamiłowanie do archaizmów (katolik nie kocha, tylko miłuje i nie kobietę, a niewiastę) oraz gigantomania (wszystko święte i wszystko dużymi literami).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bełkot zaś jest dwojakiego rodzaju. Rodzaj pierwszy, to ten z przytoczonego cytatu, po prostu nie wiadomo o co chodzi, to nie ma sensu ani gramatycznego, ani rzeczowego. Bełkot rodzaju drugiego, to ten z plakatu agitacyjnego Sióstr Loretanek. Niby gramatycznie z sensem, ale jeśli chodzi o rzeczowość, to coś słabo z tym. "Córka Maryi", czyli że kto? Kod genetyczny się zmienia, adopcja jakaś następuje? Jak adopcja, to osoba adoptująca powinna być odpowiedzialna za adoptowaną, za wykształcenie, opiekę zdrowotną..., a jakie konsekwencje ponosi denatka sprzed 2 tysięcy lat? "Żyć radykalnie Ewangelią", to już w ogóle nie wiadomo, co to jest. Podobnie jak pomagać w zbawieniu dusz i głosić Boga INNYM (czego nie, kurwa, sobie?).

      Usuń
    2. Na logike biorąc, radykalne zycie Ewangelią mogłoby oznaczać konsumowanie jej. Ale człowiek nie kornik - nie trawi celulozy.
      Pomaganie w zbawianiu cudzych dusz też jest zrozumiałe - ten pomagający jest przecież taki doskonały, że już nie musi dbać o własne zbawienie, bo ma je jak w banku ;-))))

      Usuń
  2. Cos jeszcze. Pracuje z dwoma "rycerzami Maryi". To się nie mieści w głowie, jakim cudem oni w ogóle noszą spodnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Zakopanem to "chłopy" tak zabawiają sie cyklicznie w każdą 1 wsza sobotę miesiąca.
      Gdybyś zobaczył te 'chłopstwo" klęczące i odmawiające zdrowaśki "przy potoczku"na Krupówkach tobyś dopiero się uśmiał.A gdybyś znal osobiscie tych rozmodlonych to opadła by ci szczeka.I pomyślał "co to ludzie na pokaz nie potrafią robić"

      Usuń
    2. To akurat jest do przewidzenia, to sposób zaklinania rzeczywistości. Już nie pamiętam, który to ze znanych medialnie polskich księży zauważył, że osoby sukcesu nie są przesadnie wierzące, to osoby w ciągłym kryzysie tak mają.

      Usuń
  3. A ja zawsze patrzę na takich gości od różańca z podziwem. Trzeba mieć odwagę, by tak demonstrować swoje przywiązanie do wiary, czy też głoszonych poglądów. Mam za sobą dużo różnych żenujących poczynań (na toruńskim Marszu Równości szedłem jako długowłosa - dzięki peruce - Dorcia w tęczowym wianuszku), ale na coś takiego, jak ci panowie, nigdy bym się nie zdobył.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Dariusz, ja sądzę, że oni uważają, że to jest fajne, wartościowe. A czy Ty, kiedy szedłeś w Marszu Równości, uważałeś, że to jest poczynanie żenujące czy też raczej, że warto?

      Usuń
    2. @Dariusz, myślę że nie potrzeba przesadnej odwagi, by przejść po "Żylecie" z szalikiem "Legii", ale spróbuj to zrobić w sektorze "Widzewa". Tak, czy inaczej, Dariusz, nie oceniałem odwagi lecz brak umiejętności mówienia po polsku, tak się chłopaki zafiksowały na tym, by użyć "mądrze brzmiącego" zwrotu, że wyszło coś, co nie ma żadnego sensu.
      @Monika, Wiesz, jak było z moim ojcem. Szorowanko pod sam ołtarz, by ksiądz proboszcz zobaczył i cielęcy wyraz twarzy z wzrokiem wbitym w sklepienie kościoła. Odważnie kroczył się podlizać. Każdy klasowy laluś dysponował taką odwagą.

      Usuń

  4. samo "rozeznaj" bez "się" lub bez "sytuację" zadziałało na mnie tak, jak widok kobiety bez majtek na dzieciaka który jeszcze nie widział kobiety bez majtek, LOL...
    a tak w ogóle, to rozumiem, że tworzenie pewnych zbiorowych iluzji, zwane krócej "religią" może wymagać pewnych konwencji, pewnych rytuałów, wszystko jest okay... tylko dlaczego one muszą być takie smutne, ponure? /tu punkt dla Ciebie za skojarzenie z apelem w KL-rze/... gdy kiedyś w celach badawczych poszedłem na rytuał zielonoświątkowców, to tak sobie wtedy pomyślałem, że gdybym miał zwariować i nawrócić się na coś, to mając do wyboru dwubitowo, tak albo tak: katolicyzm albo pentekostalizm, to wybrałbym to drugie, bo ich sposób zabawy bardziej mi się podobał...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym konkretnym wypadku, ponuractwo wynika z iluzji "MISJI". Zauważ, że oni wyszli "modlić się" na ulice, żeby ci "chujowi inni" wreszcie "zmądrzeli i byli tak samo fajni, jak oni", bo skoro "bronią świętości ich rodzin", to bronią jej przed jakimiś podstępnymi wrogami. Zauważ, że oni nie chcą nauczyć się być świętymi, jakkolwiek to głupio by nie brzmiało, oni bronią świętości, ich rodziny już kurwa są święte, teraz trzeba tego bronić.

      Usuń
    2. to już początkujący copywriter wie, że aby zachęcić ludzi do naśladownictwa jakiegoś zachowania obiekt na ekranie powinien je prezentować z uśmiechem na dziobie, a nie mieć minę a la nabuchodonozor... ale to czy nas martwi, że ten konkretny kościół traci klientów, bo zatrudnia czarnekowych(*) marketingowców? :)
      (*)czarnekowych = chujowych, synonim taki...

      Usuń
  5. Zderzyłam się kiedyś z krucjatą różańcową w Poznaniu, niefajny widok, ciarki szły po plecach i jak się ma do tego narzekanie na prześladowanie chrześcijan w Polsce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwie się. Męska grupa wietrząca wokół ukrytego wroga może budzić niepokój.

      Usuń
  6. A ja chciałabym wiedzieć co to znaczy "Żyć radykalnie Ewangelią". Dotychczas zalecano życie zgodne z Ewangelią, chociaż i to jest zastanawiające, bo ja uważam, że nie z Ewangelią, a z 10. przykazaniami.
    A ci panowie różańcowi nieustannie mnie śmieszą. Kobiety- Róże Żywego Różańca (żywego?) też

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to również nurtuje i mam pewną hipotezę: Tam, gdzie są bardzo hierarchiczne grupy społeczne, w dodatku z utrudnioną możliwością opuszczenia tychże, im mniej jasne normy, tym większe pole do ich łamania przez osoby ze szczytu hierarchii.

      Usuń
  7. Te "różańce"to tylko ściema.Nigdy nie widzieliście tych bab otaczających kliniki ginekologiczne.Oficjalnie i głośno to one się modlą.A tak chętnie by przyniosły gałęzie na stosik.
    Ale w raczkach często trzymają portrety "tych zbrodniarzy,morderców wykonujących zabiegi"
    Po pikietują ich domy,uszkadzają samochody ,smarują drzwi i płoty a już prywatne gabinety to one otaczają czuła opieką.No i masowo piszą znormalizowane donosy "na morderców" lub ze apteki sprzedają środki przed"
    Tak było jeszcze przed "orzeczeniem Przyłebskiej
    Wiec się dziwicie ze zastraszeni lekarze a do tego w szpitalu którego dyrektor z PIS szczyci sie "u nas aborcji nie było nie będzie" Gdzie na honorowym miejscu "relikwie JP" a lekarze in gremio podpisali "klauzule sumienia"ze lekarze Nie chcieli umierać za miliony"i czekali by płód obumarł.Bo to pogrzeb,bo to i ochrzcić będzie można

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedyś, jeszcze jak byłem w poprzednim mieszkaniu ze dwa razy widziałem w parku taką scenkę: idzie z pięć osób, jedna niesie krzyż, druga głośniki, idą przez park intonując religijne pieśni. Skąd szli, gdzie szli, nie wiem do dziś. Ale mimo małej obsady zrobili hałasu niezłego.

    Mnie bardziej zastanawia czy uczestnicy ,,Marszu dla życia i rodziny" (tak się to chyba wydarzenie nazywa) są tak samo myślący jak Ordo Iuris, że życie jest święte do porodu. Potem nie ważne w jakim stanie zdrowia jest dziecko, co trzeba poświęcić w opiece nad nim itp. Ciekawy jestem ile z tych osób poszłoby jako wolontariusz do hospicjum dla dzieci dbając o świętość życia, z którą idą na ustach w tych marszach.

    Może parę osób bym znalazł, chociaż pewności nie mam.

    Pozdrawiam!
    Mozaika Rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono", powiem za Szymborską. Myslę, że właśnie w takich momentach nie tylko sekciarzom, ale każdemu człowiekowi zdarza się sobą nieprzyjemnie zaskoczyć. Ale to o czym piszesz, to chyba jeszcze coś innego: wszyscy ci świętsi od papieża po prostu liczą, że ich test ominie - w końcu niektórym się szczęści i omijają ich doświadczenia, w których ustawowo chcą narzucić odwagę i poświęcenie.

      Usuń
  9. Co do nowomowy to każda grupa tworzy sobie jakieś kody językowe żeby umacniać swoją tożsamość, budować narrację, przekazywać mity i wartości... W przypadku języka kazań problem jest jednak taki, że język ten nie funkcjonuje poza kościołem. To znaczy wszystkie te archaizmy, patosy i zachwyty służą jedynie jako stylistyczne szablony dzięki którym długo można pieprzyć o niczym i to w sposób niezwykle wzniosły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że kod językowy jest równoznaczny nowomowie? Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale intuicyjnie skłaniałbym się do rozgraniczenia tych dwóch pojęć. Kod językowy rzeczywiście służy budowaniu tożsamości, a także rozpoznawaniu obcych, czasem używający go ludzie sądzą nawet, że dzięki niemu ludzie spoza grupy ich nie rozumieją. Natomiast nowomowę kojarzę bardziej z propagandą.
      Z drugiej jednak strony sam czasem (na swa obronę powiem, że robię to z przymrużeniem oka) nazywam nowomowę katolicką mianem grypsery. Może więc jednak te pojęcia rzeczywiście się przenikają.

      Usuń
  10. Co do nowomowy to każda grupa wykazująca jakąś odrębność tworzy swoje kody językowe. Pozwala to umacniać tożsamość i budować narrację. Tyle że język kazań to zbiór szablonów stylistycznych pozwalających długo i wzniośle pieprzyć o niczym, a na co dzień praktycznie nieużywanych. Rytuały są odtwarzaniem formy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazania mnie osobiście kojarzą się z blogami społecznymi, przy czym ich jakość zależy od wiedzy i rozumu twórcy bloga/ kazania. Wielu blogerów narzuca sobie dyscyplinę pisania i nawet jeśli nie wiedzą o czym pisać, to robią to na siłę. Pamiętam, że i mnie w czasach choroby tak się zdarzało, bo blog zastępował mi niedobór kontaktów osobistych spowodowany pobytami w szpitalu i ogólną niedyspozycją. Teraz już się tak nie spinam, a ksiądz jednak musi, bo taka jest formuła jego mszy.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

078. Ominąć tradycję.

Nikt tej Wielkanocy już nie rozumie, a może i nie potrzebuje! Ewa Kaleta, Wyborcza, Duży Format. Oj, jak mi nie szkoda! Mam uraz do tych świąt, choć jednocześnie są dla mnie ważne, bo stanowią wyznanie i dowód mojej stabilnej rozłączności z chrześcijaństwem. Po prostu nigdy nie kupowałem tej historii o wszechmocnym facecie, który daje się zabić po to jedynie, by mógł mi wybaczyć grzechy. Nie kumam ciągu przyczynowo-skutkowego, a Ty? Zakładając nawet na chwilę, że posiadł moc darowania mi życia wiecznego, jak mu w tym pomogła jego własna śmierć? Innymi słowy: Nigdy nie rozumiałem, po co ona była i nigdy mi tego nikt logicznie nie wyjaśnił. W dodatku Wyborczej (Duży Format) przeczytałem artykuł będący czymś w rodzaju wyboru szantaży emocjonalnych, jakimi polscy katolicy próbują zmusić członków swoich rodzin do uczestnictwa w obchodach Wielkanocy. Klikając tutaj poczytasz oryginalny tekst , a jeśli Ci się nie chce, to służę przykładami takimi, jak ta wypowiedź o córce: (...) Amsterdam nie

087. Scenka rodzajowa.

 Syn przyjeżdża do matki z dość daleka (120 km), bo obiecał jej obwożenie po grobach rodzinnych znajdujących się w promieniu 250 km od jej miejsca zamieszkania. Zostawia wszystkie swoje obowiązki i jedzie, choć zupełnie nie leży to w jego interesie, ani nie jest zainteresowany grobbingiem, ani też związany emocjonalnie ze zmarłymi, którzy odeszli nim dorósł, w niektórych przypadkach nawet przed jego narodzeniem. Ale jedzie, bo wie, że w przeciwnym wypadku matka puści się w podróż autobusami, pociągami, a potem będzie czynić dzieciom wyrzuty z powodu swojej decyzji. Wchodzi na któreś tam piętro bloku, zastaje drzwi otwarte na oścież, słyszy głośny wrzask telewizora. Dziwi się, bo drzwi te zawsze były zamykane na klucz, nawet gdy w środku było pełno ludzi. Wchodzi do salonu, a tam matka na kolanach odprawia czary z telewizorem. Znaczy się, kapłan z telewizora odprawia obrzędy, ona w nich głośno uczestniczy. Nie przerywa nawet, gdy wchodzi syn. Ani pocałuj mnie w dupę, ani wypierdalaj. Je