Przejdź do głównej zawartości

004. Czym jest oczernianie.

Czym jest dla Ciebie oczernianie? Pytam, bo ostatnio zauważyłem nadużywanie tego terminu przez kościelnych pełnomocników medialnych w kontekście odpowiedzialności Karola Wojtyły za ukrywanie pedofilii. 23-go listopada TVN 24 wyemituje drugą część dokumentu Marcina Gutkowskiego o wiedzy Dziwisza na temat pedofilii w Kościele, zatytułowaną „Don Stanislao. Post Scriptum”. Po pierwszej części ukazującej mataczenie kardynała i jego bezczelne pyskowanie opierające się na nutce „precz ode mnie, ja 39 lat posługiwałem papieżowi” i po raporcie w sprawie McCarricka, mam nadzieję ujrzeć kulisy systemowego zacierania śladów pedofilii. Tymczasem polski kler uruchamia kampanię „laboga, oczerniają nam pana papieża, tego papieża, naszego papieża”.

Zgodnie z moją najlepszą wiedzą, słowo „oczernianie” wiąże się z fałszywym oskarżaniem, a jako kluczowy argument, rzekomy dowód Karolowej niewinności podawane jest twierdzenie o jego udziale w obaleniu komuny. Pozwolisz, że nie będę się nim zajmował, tak jak nie będę się zajmował argumentem udziału Stalina w obaleniu hitleryzmu, badając zbrodnie stalinowskie.

Uważasz, że Wojtyła nie pomagał pedofilom w ukryciu ich zbrodni? Po czym wnosisz? Albo inaczej, ja napiszę dlaczego uważam, iż wręcz przeciwnie, wiedział o pedofilii i pomagał pedofilom w uniknięciu odpowiedzialności, umożliwiając im dalsze gwałty na dzieciach.

Od dzieciństwa (miałem 7 lat, gdy Wojtyła został papieżem, wcześniej o nim nie słyszałem) w zestawieniu z tą postacią słyszałem epitety „dobry, skromny, mądry, wykształcony”, jednak nikt mi nie tłumaczył dlaczego. Po prostu czego się nie tknął, to robił najlepiej: ksiądz, literat, aktor, narciarz, poliglota, nauczyciel, a przede wszystkim największy Polak. Lubił szusować, znaczy że jeździ świetnie, napisał książkę – do Nobla ją nominować, pozdrowił wiernych w 30 językach, znaczy się zna 30 języków.... No i..., zapamiętaj sobie raz na zawsze, Wojtyła nie mówi, tylko NAUCZA!

Wyobrażam sobie Karola w seminarium i w głowie mi się nie mieści, że nie zetknął się z molestowaniem, choćby z opowieściami na ten temat. Potem był księdzem, pracował z młodzieżą, nadal nic nie widział, nic nie słyszał. Potem został biskupem. Znowu nic. Ale nim został biskupem, jak to się stało, że taki skromny, a tak wystrzelił. Bo nawet na poziomie życia zakonnego, wśród duchowieństwa trwa bezwzględna rywalizacja o stanowiska, kto o nie nie walczy, nie dostaje ich, gdyż chętnych na nie jest wystarczająco wielu. Wiesz ilu się marzy biskupia sakra? A przecież ilość miejsc ograniczona. Rozważasz to czasem w kontekście „skromności” Wojtyły?

No dobrze. 16 października 1978 roku kardynał Wojtyła został papieżem. Pamiętam sekciarski entuzjazm towarzyszący jego pielgrzymkom. Co słowo, to aplauz! Dobrze, że bąka nie puścił do mikrofonu, bo jeszcze by się okazało, że to pierwsza nuta „Barki”. Może się w główce poprzestawiać, oj może! W cyklu katechez wygłoszonych między 24 II a 23 III 1993 roku Wojtyła ogłosił co prawda, że "papież nie może posługiwać się nieomylnością we wszystkich okolicznościach, a jedynie wtedy, gdy mówi ex cathedra i jedynie w dziedzinie zawężonej do prawd wiary i moralności". Jednocześnie jednak nasz „WIELKI, SKROMNY RODAK” nie powstrzymał się od dodania, że (cytuję) „Obok nieomylności orzeczeń ex cathedra istnieje charyzmat opieki Ducha Świętego, którym zostali obdarzeni Piotr i jego następcy, by nie błądzili w sprawach wiary i moralności, a także oświecali lud chrześcijański. TEN CHARYZMAT NIE OGRANICZA SIĘ DO PRZYPADKÓW NADZWYCZAJNYCH, LECZ OGARNIA W RÓŻNEJ MIERZE WSZYSTKIE FORMY URZĘDU NAUCZYCIELSKIEGO”. Mówiąc w skrócie: Wojtyła aż przebierał nóżkami, by ogłosić swoje wymysły NIEOMYLNYMI W KAŻDEJ DZIEDZINIE. A że wypowiadał się chętnie na tematy, o których nie miał zielonego pojęcia, to wiemy wszyscy: Od środków antykoncepcyjnych, przez eutanazję, aborcję, aż po małżeństwo. Facet, który we wczesnej młodości pozbył się odpowiedzialności za swe życie zostając księdzem, który nie martwi się czynszem, dachem nad głową, rachunkami za prąd i wodę, nawet jedzenia sam sobie nie przyrządza i jeśli kiedykolwiek umoczył pędzelek, to potajemnie i bez konsekwencji. Swoją drogą, Wojtyła do uznania się za nieomylnego przebierał nóżkami od samego początku pontyfikatu, już w połowie grudnia 1979 roku pozbawił profesora teologii na Uniwersytecie w Tybindze, księdza Hansa Künga prawa nauczania teologii katolickiej, właśnie z powodu jego kwestionowania nieomylności papieskiej.

Powiedz mi, jak to jest: Skoro Wojtyła uznał sam siebie za nieomylnego, obdarzonego charyzmatem Ducha Świętego, to dlaczego osobiście wyniósł do najwyższych godności kościelnych, seryjnych, patologicznych pedofilów. Kardynał Bernard Law (mecenas pedofilów), kardynał Theodore McCarrick, o. Marcial Maciel Degollado, kardynał Henryk Gulbinowicz, arcybiskup Józef Wesołowski, prałat kapelan Solidarności Henryk Jankowski, ksiądz kustosz bazyliki w Licheniu Eugeniusz Makulski, to przecież tylko wierzchołek góry lodowej. Znasz jakiegoś XX-wiecznego władcę (prezydenta, premiera, monarchę), który otoczył się taką ilością pedofilów? Kogo? Kto może konkurować z Wojtyłą?

No dobrze, a gdy papież 27 V 2004 roku wezwał do Watykanu kardynała Law, oskarżonego w USA o tuszowanie przypadków pedofilii i powierzył godność i obowiązki archiprezbitera bazyliki Matki Bożej Większej (Liberiańskiej) w Rzymie, to nie wiedział dlaczego go kryje przed prawem Stanów Zjednoczonych? Co sądzisz na ten temat?

Słyszałem, że według Kolegium Rektorskiego KUL Wojtyła, ponoć jako pierwszy, ogłosił program „zero tolerancji (dla pedofilii)”, tak twierdzą głoszący jego niewinność. Powiedz mi, co z niego wynikło, kogo na podstawie śledztwa wewnętrznego oddał w ręce sprawiedliwości, żeby nie mógł więcej krzywdzić dzieci? Poproszę o jakieś nazwiska, daty, tak żebym mógł sobie wygooglać i poczytać w sieci. Bo wiesz..., do tej pory mam jedynie informacje, że nieomylny Karol ze swoim charyzmatem Ducha Świętego nakazał wobec duchownych oddających przestępców seksualnych w ręce wymiaru sprawiedliwości stosować archaiczną instrukcję crimen sollicitationis, a w konsekwencji obłożyć ich ekskomuniką. Innymi słowy, Wojtyła domagał się karania wydaleniem z Kościoła tych, którzy wydają organom ścigania kościelnych pedofilów. Nasz Karol, już jako papież, chronił tym samym zboczeńców. Czyżby nie wiedział co robi? Jak to skomentujesz?

Czasem jest tak, że znam kogoś na tyle dobrze, że potrafię za jego uczciwość poręczyć. Mam na przykład koleżankę, która zrzekła się regularnego dodatku do pensji, bo pracodawca proponował go w ramach kasy do ręki, czyli za plecami urzędu podatkowego. Nie chciała ani grosza nielegalnie. Zrobiła to mimo problemów finansowych. Mógłbym udzielić gwarancji, że ona nie dopuści się kradzieży. Przynajmniej do czasu, gdy w jej życiu nastąpi jakaś rewolucja, ale o takiej nic mi nie wiadomo. Czy znasz Wojtyłę na tyle dobrze, że możesz udzielić podobnej gwarancji? Bo póki co, znam go od takiej strony, że kiedy założyciel Legionu Chrystusa, Marcial Maciel Degollado zasilał kasę Watykanu regularnymi i multimilionowymi wpłatami, to Wojtyła zupełnie nie brał pod uwagę sygnałów, że jest on zdegenerowanym pedofilem. Znasz przykład przeciwny, że Karol odmówił pieniędzy, bo bał się, że pochodzą z działalności przestępczej? Wiesz o co mi chodzi. Gdy ktoś przyjmuje pieniądze od pedofila, gwarantując mu w zamian święty spokój i stanowisko, to wygląda jak SPRAWNY PEDOFILSKI ALFONS, a nie jak OJCIEC ŚWIĘTY OBDARZONY CHARYZMATEM DUCHA ŚWIĘTEGO.

Dobrze..., dopiszę jeszcze kilka powodów, dla których mam nie tylko wątpliwości co do uczciwości Wojtyły, ale wręcz podejrzewam go o krew na rękach.

W dobie epidemii AIDS głosił zakaz stosowania prezerwatyw. Nie łagodził go nawet w odniesieniu do Afryki, gdzie kobiety były od wieków (kulturowo) niewolnicami seksualnymi utrzymujących je mężczyzn, nie miały możliwości obrony. Dotyczyło to również afrykańskich zakonnic, gwałconych systemowo przez afrykańskich księży. Wojtyła z uporem maniaka ignorował uwarunkowania kulturowe, ale koszt jego zarozumiałych decyzji miały ponosić nieznane mu dziewczyny. Nie zareagował też na kwestię podtrzymania przedsoborowych uwarunkowań w polskich zakonach żeńskich, które de facto zamieniały nieszczęsne kobiety w niewolnice. Pomimo tego, że nie było możliwości, by nie poznał zakonów zreformowanych i różnicy w traktowaniu sióstr. Ustawicznie ingerował, gdy uznał że panie dostają zbyt dużą władzę i o to do dziś mają pretensje kobiety Kościoła pracujące w krajach Europy Zachodniej. Ja to nazywam chorym męskim szowinizmem, a Ty?

Inną kontrowersją wobec czynów Jana Pawła II jest jego potępienie teologii wyzwolenia, skutkującej wydaniem w ręce reżimów Ameryki Środkowej duchownych wspierających swój lud w walce z tyranami. Takie decyzje oznaczają tortury, prześladowania, śmierć.

A niech tam..., zapytam jeszcze o jedno. Wojtyła w swych kazaniach krytykował hedonizm, nawoływał do heroizmu, zwłaszcza kobiety uznawał za szczególnie do tego się nadające, łatwo mu przychodziło poświęcanie ich życia. Tymczasem sam jeździł na nartach, chodził po górach, bawił się w teatr... Za komuny w Polsce, gdy życie kobiet kręciło się między praniem pieluch, prasowaniem, usługiwaniem pijanemu mężowi, kolejką w sklepie, i do tego w bonusie pracą zawodową. Jak nazywasz postawę Wojtyły w tym wypadku?  

Załączam ciekawy artykuł o nieomylności Wojtyły, którą ogłosił sobie samemu - kliknij tu, by poczytać (podpierałem się nim pisząc tekst, z niego zaczerpnąłem cytaty) i proszę Cięo konkretne uwagi. Że „Słowacki wielkim poetą był”, to wiem, ale zawsze czekam na uzasadnienie.

Komentarze

  1. Może tak to ujmę:
    Jako rodowita Polka z dziada pradziada jestem przerażona faktem że mój Wielki Rodak uważany przez niektórych za Najwspanialszego Polaka był człowiekiem bardzo marnym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Wojtyła był dokładnie produktem swojego środowiska. Tyle, że zdolnym, wykształconym, posiadającym w swojej dziedzinie jakąś wiedzę i umiejętności. Ukrywanie przemocy, czy gwałtów, to przecież rzecz w takich społecznościach jak Wadowice bardzo powszechna. Że za ścianą krzyk i wrzaski, dzieci obdarte i zapłakane, kobieta z limem..., lepiej się nie wtrącać i siedzieć cicho. To takie polskie, lokalne, swojskie. Natomiast w momencie pójścia do seminarium, każdy mężczyzna spowalnia swój rozwój osobowy, nie jest za nic odpowiedzialny, wykonuje tylko polecenia, bądź to jemu usługują. Gdy trafia między ludzi jako ksiądz, z miejsca jest psuty traktowaniem go jak lokalnego bożka, a nasila się to wraz z awansami, szczególnie w takim systemie, jak komuna. No i efekt jest taki, jaki jest. Wojtyła potrafił być przecież skuteczny. Ale, jak to dokładnie opisane jest w linku, który zamieściłem w notce, przekonanie o własnej nieomylności uniemożliwia rozwój, czy naprawę błędów.

      Usuń
  2. Dziwię się niektórym osobom i grupom, że nie chcą przyjąć do wiadomości podstawowych prawd o Janie Pawle II. Zwłaszcza w sytuacji, gdy ocenia się działania i zaniechania, a nie dajmy na to pozostawione encykliki czy temu podobne rzeczy. Oczernianie to raczej atak osobisty na kogoś, grzebanie w życiu prywatnym, wyciąganie stamtąd niewygodnych rzeczy.

    Dyskusja na ten temat w mieszanym gronie raczej nie ma sensu, zawsze ktoś powie, że nasz papież jest idealnym przykładem wszelkich cnót i koniec rozmowy. Tak samo zdarza się z każdym tematem dotyczącym światopoglądu, religii, polityki. Smutne jest w tym to, że wiele osób nawet nie próbuje zrozumieć argumentu drugiej strony, o przyznaniu racji nawet nie marzę. A jak widać dookoła nas, są tacy, którzy odpowiednio dmuchajac potrafią ten ogień wzajemnych animozji podsycać.

    Pozdrawiam!
    Mozaika Rzeczywistości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym bardziej, że wtedy można by było spokojnie siąść, i uczciwie opracować historię jego sukcesów i porażek, wielkich i małych osiągnięć oraz wielkich i małych błędów. Można by było wtedy poznać tę postać.
      Myślę, że dyskusja zawsze ma sens, tylko najlepiej się pogodzić z faktem, że nie zawsze prowadzi ona do konsensusu. Jednak zawsze poznajemy inne spojrzenia. Możemy się zgadzać lub nie. Dopóki nie traktujemy dyskusji jak negocjacji, które maja doprowadzić do wspólnego stanowiska, zawsze można się czegoś nauczyć.

      Usuń
  3. Myślę, że minie sporo czasu zanim uczciwie wyważy się pozytywy pontyfikatu JPII i przewiny tej postaci.
    Przedtem wahadło wychylone było w jedną stronę, teraz poleciało w przeciwną a do tego, by się ustabilizowało w ocenach potrzeba dystansu czasowego. I nie myśl, proszę,że swoim komentarzem chcę umniejszyć problem pedofilii w kościele, bo tak nie jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że obraz całościowy Wojtyły, to materiał na niejedną pracę naukową. Względy polityczne bardzo go zaciemniają. Natomiast przy rozmowie o jego wiedzy lub niewiedzy w sprawie pedofilii, działaniach lub zaniechaniach, dochodzeniu prawdy bądź mataczeniu, są to kwestie zerojedynkowe. Niejednoznaczne są jedynie tłumaczenia i wymówki.

      Usuń
  4. Przypadki o których wspominasz były znane i komentowane na świecie od lat. Krytyka pojawiała się w czasie rzeczywistym jako komentarz do działań papiestwa i tylko my żyliśmy w religijnym kołchozie — Polacy, którzy nie mogli skorzystać ze źródeł w innych językach, żyli w matrixie w którym każde zdanie wypowiedziane przez Karola Wojtyłę było sentencja nadająca się do konkursów szkolnych ze znajomości życia i dzieł Wielkiego Polaka. Przez to teraz wiernym się wydaje, że jest jakaś zmasowana akcja, nagły atak, gdy jedyne co się wydarza, to opóźnione korepetycje z rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie. Weźmy rzecz tak nam bliską z racji tego, że mieszkamy w Irlandii, jak pralnie Magdalenek i wszystko co się z nimi wiązało: niewolnicza praca dziewcząt, przemoc, gwałty, znęcanie się psychiczne i fizyczne, dehumanizacja ofiar (zaczęło się od odkrycia ponad 150 niepodpisanych grobów na terenie klasztoru Magdalenek). A co było w Polsce? "Ta łoj, jakaś łysa wariatka podarła zdjęcie naszego papieża". Żaden tchórzliwy dziennikarz nawet nie zbliżył się do pytania "dlaczego to zrobiła?"! No i dziś, gdy lekko uniesiono dywan, pod który wszystkie brudy przez lata były zamiatane, nagle wydaje się, że to wielki spisek. A ZAGLĄDAŁEŚ JEDEN Z DRUGIM POD DYWANIK?

      Usuń
  5. Uważam podobnie, że na pewno wiedział, a jeśli wiedział i sam krucjatę przeciw pedofilom zaoferował, to przez tyle lat owa krucjata powinna się dawno zakończyć, sukcesem, wszak papież to podobno ktoś.
    Dlaczego mówi się o oczernianiu?
    Bo jeśli wynosi się kogoś na ołtarze, to później trudno przyznać samemu, kogośmy na ten ołtarz wynieśli.
    Łatwiej utrącić z pomnika pomniejszego sługę bożego, ale sam święty? To zagraża KK.
    Wokół osób i pomników ta wiara widocznie się toczy, cała reszta przestała być ważna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie Ci odpowiedziałem pod poprzednią notką :-) Ale przekleję odpowiedź, żeby wszystko było we właściwym miejscu:
      Przede wszystkim bym chciał, by trzymać się tematu, rzetelnie go zbadać, a nie opowiadać, jak to pan papież obalił komunę, bo pedofilia a walka z potężnym wrogiem Watykanu, to dwie różne i niezależne sprawy. A rzeczywiście tak jak piszesz, w przypadku Wojtyły, przypisano mu cechy Supermana przez wielkie "S", a to wszystko jedynie dlatego, że ponieważ. A im mniej realnych powodów, do nadawania cech, tym mocniej mózg musi sobie szukać tłumaczeń, dlaczego tak robi - inaczej uznałby siebie samego za skończonego idiotę, a tego żaden mózg nie lubi.

      Usuń
  6. Nic dodać, nic ująć. Dobrze, że coraz więcej i coraz głosów o Kkorporacji i jej ex przywódcy z Polski trafia do przestrzeni publicznej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę się pozmieniało. Do niedawna względnie udokumentowane i dostępne opinii publicznej były sprawy pedofilii w diecezji bostońskiej i Irlandii. Śmierć Wojtyły była jednym z przełomów, sprawa Wesołowskiego też, ale myślę że najwięcej dla zdemaskowania tego pedofilskiego bordello zrobili bracia Sekielscy, przygotowując tak rzetelny dokument, że nasz Episkopat po prostu zatkało. Zazwyczaj taktyka kleru brzmiała "idź w zaparte i kąsaj każdego, kto zada niewygodne pytanie", a tu nagle Sekielscy sfilmowali duchownych przyznających się do pedofilii w konfrontacji z ofiarami.

      Usuń
  7. Myślę, wszystko co piszecie potwierdza moja teorię - tęsknimy za autorytetem. Jeżeli nadarza sie okazja stawiamy na piedestał równie szybko jak i go zwalamy. JPII pozostanie na dlużej w pamięci bo jednak był szefem wążnego i bogatego państwa 27 lat.
    Próby szukanie autorytetów widzimy na Ukrainie, prezydent kabareciarz w USA odchodzący /na szczęście/ D. Tramp.
    Pamietacie - Małysz na prezydenta. Najlepszym prezydentem byłaby Jolanta Kwaśniewska itd, itd, itd.
    Ciekawostka - im ktoś więcej wniósł pozytywów do polskiej polityki tymbardzie jest wyszydzany. Nie wyobrażam sobie dzis Polski bez Wałęsy, Mazowieckiego czy Tuska. Przepraszam za zejscie z tematu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorytet jako ktoś, kto powie jak żyć, jest dobry, sprawiedliwy.... To tak naprawdę tęsknota za stałością i bezpieczeństwem. Jest ktoś, na kim możesz polegać. W wypadku Wojtyły, czy Małysza, jest to "jeden z nas, Polaków". Tu znowu następuje zjawisko naszych kompleksów, niskiej samooceny, rekompensowanej przez światowy sukces Rodaka.
      Co do końcówki: Po pierwszym dojściu do władzy PiS (2005), pod koniec niesławnej pamięci koalicji PiS-LPR-Samoobrona, ukułem termin ANTYPOLITYKA, odnoszący się tak do Kaczyńskiego, jak i jego sojuszników. Polityka polega na szukaniu kompromisu, oni natomiast szukają punktów podziału, konfliktu. Stąd właściwie nie drwiny, a zarzuty wobec tych, którzy dogadać się potrafili.

      Usuń
  8. Słusznie napisane. Swoją drogą okropne jest jak ktoś podziwiany i wielbiony okazuje sie być bardzo daleki od ideału. To tragedia dla tych, którzy go idealizowali. Cieżkie jest przebudzenie, a niektórzy nie sa w stanie sie obudzić, umarliby chyba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bodajże ks. Boniecki zwrócił uwagę, że Wojtyła został poddany swoistej dehumanizacji. Zazwyczaj jeżeli używamy tego terminu, mamy na myśli słowne zrobienie z kogoś "mniej niż człowieka", ale jego przypadek, dokładnie przeciwny, czyli "więcej niż człowiek" również okazał się zgubny.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

078. Ominąć tradycję.

Nikt tej Wielkanocy już nie rozumie, a może i nie potrzebuje! Ewa Kaleta, Wyborcza, Duży Format. Oj, jak mi nie szkoda! Mam uraz do tych świąt, choć jednocześnie są dla mnie ważne, bo stanowią wyznanie i dowód mojej stabilnej rozłączności z chrześcijaństwem. Po prostu nigdy nie kupowałem tej historii o wszechmocnym facecie, który daje się zabić po to jedynie, by mógł mi wybaczyć grzechy. Nie kumam ciągu przyczynowo-skutkowego, a Ty? Zakładając nawet na chwilę, że posiadł moc darowania mi życia wiecznego, jak mu w tym pomogła jego własna śmierć? Innymi słowy: Nigdy nie rozumiałem, po co ona była i nigdy mi tego nikt logicznie nie wyjaśnił. W dodatku Wyborczej (Duży Format) przeczytałem artykuł będący czymś w rodzaju wyboru szantaży emocjonalnych, jakimi polscy katolicy próbują zmusić członków swoich rodzin do uczestnictwa w obchodach Wielkanocy. Klikając tutaj poczytasz oryginalny tekst , a jeśli Ci się nie chce, to służę przykładami takimi, jak ta wypowiedź o córce: (...) Amsterdam nie

087. Scenka rodzajowa.

 Syn przyjeżdża do matki z dość daleka (120 km), bo obiecał jej obwożenie po grobach rodzinnych znajdujących się w promieniu 250 km od jej miejsca zamieszkania. Zostawia wszystkie swoje obowiązki i jedzie, choć zupełnie nie leży to w jego interesie, ani nie jest zainteresowany grobbingiem, ani też związany emocjonalnie ze zmarłymi, którzy odeszli nim dorósł, w niektórych przypadkach nawet przed jego narodzeniem. Ale jedzie, bo wie, że w przeciwnym wypadku matka puści się w podróż autobusami, pociągami, a potem będzie czynić dzieciom wyrzuty z powodu swojej decyzji. Wchodzi na któreś tam piętro bloku, zastaje drzwi otwarte na oścież, słyszy głośny wrzask telewizora. Dziwi się, bo drzwi te zawsze były zamykane na klucz, nawet gdy w środku było pełno ludzi. Wchodzi do salonu, a tam matka na kolanach odprawia czary z telewizorem. Znaczy się, kapłan z telewizora odprawia obrzędy, ona w nich głośno uczestniczy. Nie przerywa nawet, gdy wchodzi syn. Ani pocałuj mnie w dupę, ani wypierdalaj. Je

084. Polska języka, trudna języka, my się duzio ucić chcieć nie bałdzo.

Myślałem, że niewiele mnie może zaskoczyć w grypserze katolickiej. Potworki słowne w stylu "ubogacać" już mnie nie ruszają, podobnie jak "Przyjdź, Rozeznaj!" z plakatu poniżej. Nie jakieś tam banalne "zobacz" lub "spróbuj". RO-ZE-ZNAJ!!! Zdjęcie z portalu Lekcjareligii.pl. Uodporniłem się, nie ma co! Czasem jednak nawet moja znajomość tej specyficznej nowomowy okazuje się dla wyobraźni niewystarczająca. Co powiesz na to: Męski Różaniec Warszawa 1 lipca 2023r. Dlaczego „Męski” Wierzymy, że naszą rolą, tj. rolą mężczyzn w Bożym zamyśle jest ochrona na życie wieczne wszystkich tych, których Bóg podarował nam tu na ziemi. Tak jak święty Józef był ziemskim opiekunem Świętej Rodziny, tak i my mamy zadanie bronić świętości naszych rodzin i bliskich. Chcemy czynić to razem, we wspólnocie mężczyzn. W tej jedności umacniamy naszą męską tożsamość i męskie cnoty. Nie wnikając w fakt jakiejś tajemniczej dla mnie różnicy między różańcem męskim i żeńskim (genit