Jeżeli jakimś cudem wierzysz Franciszkowi, że jest taki fajny, uczciwy i chce wyciągnąć konsekwencje wobec gwałcących dzieci duchownych, to informuję Cię, że Watykan w swej tajnej instrukcji (tzn. "do użytku wewnętrznego") pozostawia poszczególnym biskupom decyzję co do wydania akt śledztw kościelnych prokuraturze. Jednocześnie ten lubieżny satyr oficjalnie "wzywa biskupów" do współpracy z prokuraturą. Ojojoj, jakże mnie Franciszek wzruszył. To zupełnie tak, jakby w procesie przeciw Alowi Capone pozostawiono jemu samemu decyzję o tym, czy udostępnić prokuraturze księgowe zapisy jego interesów i jednocześnie wezwać go, a jakże, do współpracy z organami śledczymi. Już widzę, jak po takim wezwaniu siatka pedofilska się zgłasza do sądu z dowodami własnej winy.
Father Ted - Kicking Bishop Brennan Up The Arse.
Powyższy filmik możecie traktować, jak metaforę czynności, która mogłaby skłonić Franciszka do realnej walki z pedofilią. Metaforę, bo oczywiście uważam, że zamiast tego tęgiego kopniaka, każdego ranka powinien poczuć między pośladkami solidnego zaganiacza codziennie nowego gwałciciela, a potem jak gdyby nigdy nic, Franciszek powinien być posyłany do pracy "między ludzi", wśród których byliby ci sami gwałciciele. Być może wtedy empatia tzw. ojca (buuuchachacha) "świętego" zostałaby w sposób należyty pobudzona, na tyle przynajmniej, by sobie zdał odrobinę sprawę, co robi swym ofiarom on, co robił Wojtyła, Ratzinger i inni członkowie szajki.
Mam wrażenie, że kościół dąży do samozaorania. Ba, chyba już to zrobił.
OdpowiedzUsuńDąży, dąży, co najlepsze, nadal udaje że nie wie, iż to duchowni odpowiadają za kryzys w kościele. Kryzys, którego jeszcze dobitnie nie widać, bo u władzy jest starsze pokolenie, które nadal bez aprobaty kleru kroku nie wykona, ale przecież tylko kwestią czasu jest zmiana pokoleniowa.
UsuńOby im się udało rozwalić do końca to siedlisko zarazy, zgnilizny i zbrodni. Wszystkiego na "zet"!
Usuńzłotych zębów też...?
UsuńJak najbardziej. Szkoda złota!
UsuńWłaśnie obejrzałam doniesienia z Niemiec o śledztwie w sprawie pedofilii.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, ze z osobą Franciszka wiązałam pewne nadzieje, ale cóż, życie...
W strukturach totalitarnych, takich jak kościół katolicki, czy państwowe dyktatury, osoba dostająca się na szczyty władzy, musi mieć swoje za uszami, chociażby bezwzględną walkę o stanowiska. Jak jednak pokazuje przykład Jaruzelskiego, czy Gorbaczowa, dyktatorzy mogą pozwolić na reformy, choć konieczny jest do tego nacisk i odpowiednia sytuacja polityczna, gospodarcza, społeczna. Dlatego nie dziwią mnie nadzieje, za to dziwią mnie medialne pobożne życzenia oparte na mrzonkach w stylu "on jest inny". On jakoś zdobył to stanowisko i wykosił wielotysięczną konkurencję.
UsuńKto przy zdrowych zmysłach wierzy szefowi mafii?
OdpowiedzUsuńAno właśnie..., prawdopodobnie znasz takie terminy, jak "syndrom sztokholmski", czy "redukcja dysonansu poznawczego". Myślę, że one mają duży związek z tą wiarą.
UsuńZnam, oczywiście. Jestem przekonana, że nie tylko z "tą" wiarą, ale i z każdą inną.
UsuńNie wierzę Franciszkowi ale widzę pewną zmianę po rządach JP2 i Papy Ratzi.
OdpowiedzUsuńPolski teolog i historyk, były jezuita, Stanisław Obirek nazwał porównał Wojtyłę do zagniewanego sołtysa. Wystarczyło trochę wyjść poza grajdół wymoszczony przez Karola Kremówę następcom i od razu widać zmianę, nie ma chociażby budowy pomników własnych za kasę cudzą, nie ma aż takiej bezczelności i cynizmu kleru, którego wygląd z czasów Wojtyły pozostał właściwie tylko w Polsce (przynajmniej patrząc na Europę). Tyle, że i w Polsce są już pośmiewiskiem młodzieży, czego nie można powiedzieć o czasach Kremówy, gdyż wtedy młodzież mu ufała, przynajmniej jej większość.
UsuńObecny wywodzi się z innej kultury - i o tyle pewnie jest inny. Poza tym, ma jedynie dobry PR, skutków owej inności nie zauważam, przynajmniej u nas. Ale mohery psioczą na niego, więc może coś tam próbuje.
OdpowiedzUsuńI tej innej kultury bym się trzymał, także jako powodu moherowego psioczenia. Dam Ci przykład: Za życia Wojtyły z wielką pompą obchodzono w Polsce rocznice jego urodzin, ale z jeszcze większą, rocznice objęcia przez niego pontyfikatu. I sprowadzono dokument (film) zrobiony przez jakiegoś dokumentalistę z Europy Zachodniej, który miał sławę wiernego sługi kościelnego. Tyle, że polska telewizja musiała przepraszać dupowłazów narodowych za ten dokument, bo po pierwsze, niewystarczająco czopkował Wojtyle, po drugie, ośmielił się powiedzieć, że nie każdy w kościele mu czopkuje, bo ma konflikt z kobietami kościoła (w Europie Zachodniej właściwie przejęły nawet obowiązki liturgiczne, bo księży brakuje, a Wojtyła odmawiał im kapłaństwa), po trzecie ośmielił się powiedzieć, że w Ameryce Środkowej pan papież, ten papież został wygwizdany na pielgrzymce (czyli wizycie). Nieboszczyk Glemp zaś dopatrywał się jeszcze innych grzechów filmu, jak to, że zamiast powiedzieć, iż do wstąpienia w stan duchowny natchnęło go powołanie, duchu bardzo święty, palec boży, że w ogóle hohoho, takie to boskie wydarzenie było, a autor zasugerował, że to z powodu traumy wojennej i traumy z powodu zostania pełną sierotą. No proszę Cię... - powiedzieć w Grajdołkowie, że pan papież miał traumę wojenną, ten papież, na kurwa, czyż może być dla największego herosa kruchty większa obelga? Tymczasem na Zachodzie film był uważany za PANEGIRYK, HYMN POCHWALNY dla Wojtyły. Nawet sobie nie zdajesz sprawy, jak Polacy głęboko czopkują klerowi na tle cywilizowanych państw (tego samego wymagając od innych)!!!
UsuńŻaden papież nie będzie fajny.
OdpowiedzUsuńWynika to z pełnionej funkcji.
Myślę, że bardziej wynika to z tego, co musiał zrobić, by dojść do tej funkcji. Musiał wykosić konkurencję, która jest niemała nawet przy stanowisku proboszcza. I nie jest to wykoszenie wiedzą, jak to się dzieje np. w olimpiadach przedmiotowych lub niektórych teleturniejach. Musiał zdobyć odpowiednie poparcie.
UsuńTeoretycznie, jako papież może wszystko, więc będąc na tym stanowisku, mógłby przeprowadzić reformy. Nie robi tego, bądź robi to w stopniu nieprzystających do zmian w reszcie świata, bo grabie grabią do siebie.