Przejdź do głównej zawartości

123. Zupełnie nowy testament.

 Dziś zamiast zwyczajowego darcia łacha z ekscesów duchowieństwa polskiego i nie tylko, proponuję Ci obejrzenie filmu. "Zupełnie nowy testament" (2015), to luksembursko-belgijsko-francuska kooprodukcja, która zrobiła na mnie tak dobre wrażenie, że postanowiłem się tym podzielić tutaj, na blogu antyklerykalnym, a zachwyciła mnie ilością ciekawych obserwacji, tak dotyczących ludzi, jak i mitologii chrześcijańskiej, połączoną z bardzo ciepłym nastrojem i odniesieniami do wielu znanych produkcji.

Fabuła opowiadana jest stylem obsypanej nagrodami "Amelii", właściwie kto widział oba filmy, nie może ich razem nie połączyć. Czuć tutaj hołd Jaco Van Dormaela składany Jean-Pierrowi Jeunetowi. Już przez ten fakt warto! W komedii Dormaela znajdziemy też korespondencję z "Leonem zawodowcem", "Dniem Świstaka", "King Kongiem" i nie tylko, ale przecież nie dlatego piszę o tym na Antykonfiteorze.

Osnową fabuły jest spostrzeżenie, że Stwórca ze swoimi pomysłami na Świat musi być bardzo nieciekawym moralnie typem, a najlepszą zapłatą za "dzieło stworzenia" byłoby umieszczenie go w tym stworzonym przez siebie cudzie bez możliwości ucieczki, wystawionego na działanie praw przez siebie ustanowionych (i nie mam tu na myśli Dekalogu, a prawa przyrody), natomiast jej wątkiem (trzymając się tkaninowych porównań) jest pomysł, iż ujawnienie dat własnej śmierci ludzkości, spowodowałby utratę boskiej kontroli nad ich zachowaniami, a u ludzi pragnienie przeżycia reszty życia tak, jak tego chcą, a nie tak, żeby się spróbować podlizać Bogu.

Co jeszcze? Zupełnie nowy testament, zupełnie nowi apostołowie: chłopiec, który chce być dziewczynką - ofiara matki cierpiącej na syndrom Munchhausena, erotoman trwoniący majątek na seanse porno i prostytutki, bogata kobieta, która pokochała goryla, seryjny morderca, który opierając się na logice Boga-autora doskonałego planu, strzela do ludzi uważając, że jeśli nie trafi, to nie był ich moment na śmierć, a jeśli trafi, to widocznie tak było im pisane, pracownik korporacji, który postanawia z niej się uwolnić i iść tam, gdzie tylko zechce oraz kobieta, która straciła w dzieciństwie rękę, jest obiektem pożądania wielu mężczyzn, z którymi jednak panicznie boi się kontaktu, aż do spotkania seryjnego mordercy. No i najważniejsze: syn boży (J.C.) ukrywający się przed ojcem sadystą w pokoju siostry, przemilczanej w Ewangeliach córki bożej, oraz ich matka - z wyglądu miks Halinki Kiepskiej z mamą Janusza z "Ballady o Januszku" i Stokrotki z "Co ludzie powiedzą".

A tak naprawdę jest to film o tym, że raj jest na Ziemi i innego nie będzie, więc musisz go sobie stworzyć i nie zrobisz tego krzywdząc innych, a obdarzając zrozumieniem, przyjaźnią i miłością, zaczynając od siebie. I o tym, że niezależnie od tego, ile Ci zostało życia, jest to wszystko co masz i warto je przeżyć będąc sobą, a nie odpowiedzią na oczekiwania innych.

Film dostępny na CDA, nie wiem w jakiej jakości, bo widziałem go na DVD.

Komentarze

  1. :-) widziałam ale bardzo dawno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja film przegapiłem, choć rok 2015 to czas, gdy dużo siedziałem w sieci, bardzo często byłem w Polsce, nocując w domu kultury z małym, alternatywnym kinem, które wyświetlało takie cuda. Dopiero gdy kupiłem za grosze składankę Gutek Film (ze względu na znajdujący się w niej film "Barany"), dostałem do ręki "Zupełnie nowy testament" i wreszcie przyszła kolej, by go włożyć w odtwarzacz,

      Usuń
  2. Hmmm... Wydaje mi się, że dziesięć lat temu czytałem o filmie dobre recenzję.
    Może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest komedia, więc nie potrzeba specjalnego skupienia i nastroju, praktycznie zawsze można ją obejrzeć z przyjemnością.

      Usuń
  3. Dzięki, może i ja się słyszę na obejrzenie któregoś wieczora 👍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pasuje na każdy wieczór, właściwie tylko chwile związane z jakąś tragedią wykluczają oglądanie tego filmu. W pozostałych przypadkach wchodzi gładko, ale też i zostawia ślad, co nie jest częste przy komediach.

      Usuń
    2. Dzięki, tym bardziej czuję się zachęcony.

      (W ten i następny weekend winobranie w Turkusowym Wzgórzu, jakby co - przyjeżdżaj/przylatuj - szczegóły u mnie w komentarzach).

      Usuń
    3. To będzie raczej trudne, mimo Twojej rekomendacji, mam pewne ograniczenia, więc raczej zwrócę uwagę na to miejsce, gdy kiedyś sobie zrobię tam spacer, zobaczymy, może mi się uda na początku października, a jak nie, to najwcześniej w przyszłym roku, ale dzięki za info.

      Usuń
  4. Może uda się obejrzeć, dzięki za polecenie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mało prawdopodobne, że obejrzę, ale może... kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tym polega piękno sztuki (w tym filmu), że nie ma przymusu :-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

111. Profanacja.

 Było to 30-go listopada 2024. Temperatura koło 0C, wiał dość silny wiatr. Dwójka nastolatków schroniła się do kościoła pw. Miłosierdzia Bożego w Dębicy, by uprawiać seks. Domyślam się, że w takich warunkach na świeżym powietrzu byłoby niekomfortowo. Woda zamarza, wiatru do pupy nawieje, może jeszcze z piaskiem..., niemiło. Zaczęli od seksu oralnego, a obecni w kościele ludzie coś adorowali. Niby to słowo ma podtekst erotyczny, ale okazuje się, że chodziło o właściwie nie wiadomo co. "Adoracja najświętszego sakramentu" to się nazywało. Zajrzałem do słownika i okazało się, że w chrześcijaństwie sakrament, to obrzęd religijny rozumiany jako widzialny znak lub sposób przekazania łaski bożej, zgodnie z wiarą przez Chrystusa. Z tego co wiem, akurat najświętszy sakrament wymyka się tej definicji, bo nie chodzi o obrzęd, tylko schowane w szafce (może być przenośna) wafle pszenne, o których wierzący stanowczo twierdzą, że jest to mięso denata sprzed 2 tysięcy lat. I to owo coś, w zal...

109. Siła ofiary - siła modlitwy. Zlot patologicznych oszczerców i dewiantów.

 Czasem wierzący uprzedzają mnie z troską, że bez wiary me życie będzie nie do zniesienia. Wtedy przypominam sobie poniższy rysunek: Nie wiem, czy media nagłośniły wystarczająco sprawę, ale 14-go listopada bieżącego roku dowiedziałem się, że odbył się kolejny zjazd patologicznych oszczerców i dewiantów zwących siebie egzorcystami ( kliknij tu, by poczytać ). Zawsze moje myśli biegną wtedy do ich ofiar. Wyobrażam sobie cierpiącą, chorą psychicznie osobę, którą niewoli bandycka rodzina i zamiast wezwać psychiatrę (w dobrych, bogobojnych rodzinach nie może być przecież chorób psychicznych) , wzywają zdegenerowanych hochsztaplerów, którzy na przeróżnie zboczone sposoby (nadzwyczaj często diabła szukają w okolicach intymnych) maltretują "opętanych" , bo kto bogatemu zabroni. Nad tą patologią roztacza opiekę państwo, zresztą dlaczego mnie to nie dziwi, skoro pedofilów ze zorganizowanej grupy przestępczej tego samego związku wyznaniowego chroni również. Nick Cave - Tupelo Skoro pato...

124. Panie, ty się tym zajmij!

 Prawdopodobnie znasz hasło zawarte w tytule. Jest to jeden ze sloganów promocyjnych chrześcijaństwa, a jego atrakcyjność polega na tym, że niesie przesłanie o obecności wszechmocnego opiekuna, który za ciebie rozwiąże problemy. Zresztą, nazywanie jakiegoś bóstwa swoim ojcem, też ma podobne znaczenie. Ponieważ w życiu bywa ciężko, przyda się wszechmocny tatuś. Trochę to dziwne w ustach dorosłych ludzi, ale nie każdy człowiek jest dojrzały emocjonalnie. Metryka nie ma tu wiele do powiedzenia. Biblia również, bo przecież niejaki Bóg dał ponoć człowiekowi wolną wolę, żeby jednak sam się sobą zajął.  Moim psychologiem jest ksiądz. - Nauczycielka z mojej byłej pracy. Powyższe zdanie wypowiedziała moja cierpiąca na zaburzenia lękowe, wychowana w alkoholowej, ale wysokofunkcjonującej rodzinie koleżanka. Perfekcjonizm, pracoholizm, zaburzenia kontroli, to problemy, z którymi boryka się na co dzień i są one tak jaskrawe, że widzę je nawet ja. Pomimo tego, że zwłaszcza w pandemii, miała...