Wolno, pomalutku dobiegają końca zdjęcia do dokumentu braci Sekielskich o Wojtyle. Niejako przy okazji współpracujący przy tej produkcji ludzie dzielą się niektórymi sprawami związanymi z instytucją, którą jako santo subito zarządzał, a może nawet zaŻĄDZAł. Od czasu do czasu autorzy udzielają wywiadów i właśnie podczas jednego z nich dziennikarka prowadząca zaprotestowała, gdy któryś z braci powiedział o grzechach kościoła. "Przecież są także dobrzy księża" - powiedziała.
To już wiesz, skąd wziął się tytuł. Zauważ, że dziennikarze nawet nie próbują udawać, że kościół jest wspólnotą duchownych i wiernych świeckich. "Przecież są także dobrzy księża" jasno pokazuje, że nikt na poważnie nie bierze owczarni. Bo i po co? "Cztery nogi dobrze, dwie nogi źle" - skandowały owce u Orwella i właściwie do tego się to sprowadza. No..., jeszcze do dawania mleka, wełny i mięsa. A teraz słów kilka o tym, co sądzę o dobrych księżach i fajnych zakonnicach. W skrócie: Mam ich za akwizytorów patologii, przy czym nie rozstrzygam, czy świadomych, czy nie - to indywidualna cecha osobnicza. W każdym razie im dłużej ksiądz jest dobry, tym mniejsze ma szanse, by wpływać na zasady panujące wewnątrz instytucji kościoła - on jedynie reklamuje ten produkt próżności i niewiedzy wyznawców. Z zakonnicą jest jeszcze gorzej, bo jako kobieta z definicji nie ma szans, by na cokolwiek tam wpływać, gdyż jest tam przeznaczona do świadczenia usług niewolniczych.
Jak wygląda kariera w kościele? Ano tak, by była pewność, że biskup jest dewiantem moralnym, jak nie przymierzając Wojtyła. Każdy awans wiąże się tam z łapówkami (niezmiennie funkcjonują pod nazwą TRADYCYJNEJ OFIARY) oraz wazeliniarstwem wobec przełożonych, przy czym dla kariery istotne jest, by szczególnym lizusostwem wykazywać się wobec najbardziej wpływowych duchownych (pomyłka może kosztować utknięcie na biednych peryferiach). Nie bez powodu pan Karol z Wadowic został w swoim czasie najmłodszym biskupem, prawda? Chyba nikt z hierarchów nie wierzy w palec boży, zwłaszcza w Sosnowcu i Dąbrowie Górniczej.
A może Ty znasz jakiegoś dobrego księdza, który zamiast korumpować przełożonych, dzielił się majątkiem z biednymi i dzięki temu został biskupem? A w ogóle jak wyobrażasz sobie uzdrowienie instytucji, w której podstawą oceny pracowników jest wysokość łapówek i posłuszeństwo?
No niestety, wiele osób na księży nie da powiedzieć złego słowa, a na każdy zarzut ma jedynie ripostę, że są tez dobrzy księża, cokolwiek to znaczy. czyli od czasów mojej babci nic się nie zmieniło. Już widzę te krucjaty w obronie Wojtyły , gdy zbliży się termin emisji filmu!
OdpowiedzUsuńGrzechy wśród duchownych są łatwo akceptowalne, bo wówczas ksiądz taki swojski się wydaje, taki nasz, skoro ksiądz grzeszy, to i nam wolno...to takie ludzkie przecież!
Co ciekawe, im zacieklejsze protesty w intencji ukrywania zbrodni Wojtyły, tym większa konieczność ujawnienia jego odpowiedzialności. Nie może być tak, by dla uzasadnienia wyłudzania pieniędzy obywateli, przywoływano autorytet szefa mafii i to, że on również wyłudzał i popierał - nawet w czasach największej biedy Narodu chciwe łapska grabiły pod siebie.
UsuńObawiam się, że gdy ten film powstanie to nie będzie dostępny szerszej publiczności. A gdyby jednak był, to twórcy zostaną zlinczowani albo zaszczuci...
OdpowiedzUsuńPierwszą osobą, która obejrzy ten film, będzie podobno prawnik. Bracia Sekielscy przyjęli bowiem zasadę, że nie będą się ograniczać w swej pracy reporterskiej autocenzurą. Niech to zrobi za nich fachowiec. I chyba słusznie. Pewnie słyszałaś o książce "Sodoma" Frederica Martela. Podobno przypisy do tej książki, wskazujące źródła, są dłuższe niż sama książka. Wszystko to po to, by znalazła się tam tylko i wyłącznie dobrze udokumentowana prawda. Zdaje się, że to z Martela polscy dziennikarze wzięli przykład. No i będą film publikować w swoim kanale internetowym. Ich "Tylko nie mów nikomu" ma do tej pory 24 miliony wyświetleń, a "Zabawa w chowanego" 8,4 miliona.
UsuńCo się zaś tyczy możliwego zaszczucia, niestety jest to możliwe. Marcina Gutowskiego po filmie "Franciszkańska 3" i Ekke Overbeeka po książce „Lękajcie się. Ofiary pedofilii w polskim Kościele mówią” spotkał ostracyzm, a samych braci Sekielskich za pracę nad filmem o Wojtyle krytykowali nawet znajomi, którzy gratulowali im pokazania dowodów na zakres pedofilii w kościele w 2 wymienionych powyżej filmach. "Po co wam to?!" - pytali obłudnie.