Przeciętny Polak ma kłopot z wyobrażeniem sobie głęboko wierzącego katolika, który nie organizuje corocznego paraliżu komunikacyjnego kraju, zwanego eufemistycznie "procesją Bożego Ciała"..., tak mi się przynajmniej wydaje. Na dowód przydałaby się jakaś mała symulacja w realu, np. odważny prezydent miasta, który podobnie jak Trzaskowski wieszania w urzędach państwowych krzyży, zakazałby blokowania dróg publicznych paradami parafialnymi. Wyobrażasz sobie takiego np. Jędraszewskiego mówiącego: "Racja, jako skromni i empatyczni katolicy nie powinniśmy zakłócać komunikacji w miejscach publicznych, przecież nie tylko my mieszkamy w Polsce, mamy tyle dóbr należących do kościoła, że tam możemy urządzać tyle procesji, ile nam się podoba" . Nie czekając na Twoją odpowiedź, przypomnę, że w Irlandii, kraju z tradycją chrześcijańską dłuższą o sześć stuleci, niż w Polsce, normą jest, że zamiast w ten dzień korkować Zieloną Wyspę, święto kościelne przenosi się na najbliższą nied...