Ja znam i Ty znasz stereotypową opinię na temat Świąt Bożego Narodzenia. Że ciepłe, że rodzinne, że to najpiękniejszy czas w roku (nawet powstały o tym piosenki). Tylko, że ja mam doświadczenia z tzw. "domu rodzinnego", w którym nie czułem się najlepiej (delikatnie mówiąc). Dopóki się nie usamodzielniłem, tzw. Boże Narodzenie było dla mnie czasem kojarzącym się z przymusem, więc wszelkie życzenia i rytuały wspólnotowe z tamtego okresu budziły moje obrzydzenie i bezsilną wściekłość. A wszystko w takiej ślicznej scenerii z Biblią, choinką, opłatkiem i "świętymi" obrazkami w tle! To może tyle o sobie, że tak sparafrazuję mowę powitalną Tyma podczas pamiętnego "Rejsu" Piwowskiego. Skoro mnie się zdarzało, to i innym też mogło, może nie wszystkim, ale wystarczająco wielu.
Zastanawiam się, co w ten dzień czują bite dzieci, żony, a czasem inni członkowie rodzin spotykających się przy świątecznym stole. Albo chociaż członkowie rodzin tak perfekcyjnych, że zabroniona jest jakakolwiek niedoskonałość, bo każdy w ten "piękny czas" ma przygotowane zadania. Przez kogo? Przez jakąś najdoskonalszą osobę w domu oczywiście. Zwłaszcza w chwili składania sobie życzeń, gdy kat przyjmując świętojebliwy uśmiech składa życzenia teoretyczne, znaczy się, nie wiadomo czy on je składa komuś, czy życzy czegoś sobie samemu. Przypominam sobie to uczucie przymusu uczestnictwa w wielkiej pokazówce bez sił, by się temu przeciwstawić, niczym szeregowy w karnej kompanii podczas przygotowań do wizytacji. I wcale mnie nie dziwi, że wigilia Bożego Narodzenia jest dniem, w którym jest statystycznie najwięcej samobójstw w roku.
Siouxie and the Banshees - Happy House.
Być może zastanawiasz się, dlaczego piszę o takich rzeczach w ten "piękny, świąteczny czas". Bo takie rzeczy zdarzają się ludziom naprawdę, częściej niż myślisz, a ja o tym tylko opowiadam.
Dobrze już, dobrze. W tym roku mam wspaniałe święta, leniuchujemy z małżonką w sposób bezwstydny, jesteśmy goszczeni u jej rodziców, a większość potraw i tak będzie zamówiona, więc przyjedzie do nas gotowiec. Pomiędzy nami niespiesznie chodzą rozpieszczane czworonogi, a czas umilamy sobie dobrym jedzeniem i rozmowami. Mam to szczęście, że zarówno z żoną, jak i teściami mogę rozmawiać o wszystkim. Jest po prostu miło. Czy ja wiem, czy tradycyjnie? Trochę tak, a trochę nie, zależy od której strony spojrzeć. Nie ma np. choinki, nie wiem czy będzie opłatek. Z pewnością jest mało religijnie, ale zrozum, mnie naprawdę nieszczególnie fajne zdaje się fetowanie przyjścia na świat chłopca, którego mają zdradzić i zakatować na śmierć w wieku 33 lat, a to nie są jedyne słabe punkty tej opowieści, szczerze powiedziawszy, w niektóre jej aspekty w ogóle nie wierzę. Zresztą..., takich historii było aż za dużo, a ludzie nadal się zabijają i nie widzę w nich nic, co mógłbym powiązać ze zwycięstwem nad grzechem, czy tym bardziej śmiercią. Raczej bym wolał robić po prostu tak, żeby dzieci miały szczęśliwe dzieciństwo, a w dorosłość wchodziły przygotowane do życia na tyle, by same potrafiły zadbać o swoje dobro.
Wesołych Świąt!
A propos rodzinnych świąt, to spotkałam taki mem: rodzinne święta utwierdzają nas w przekonaniu, dlaczego to cały rok spędzamy oddzielnie...
OdpowiedzUsuńMimo wszystko udanych świąt i smakołyków po kokardy!
Dzięki @Jotka, jest rodzinnie, poza tym bez cienia wstydu powiem, że ze smakołykami już wystartowaliśmy, a w naszej ulubionej palarni kawy to nawet już pamiętają, co zamawialiśmy podczas poprzedniej wizyty z rodzajem ziaren włącznie. Najlepszego.
UsuńTa gorycz aż bije niemal z każdego Twojego wpisu. Przyznam Ci się, że chwilami czuję się skrępowany faktem, iż ja miałem szczęśliwe dzieciństwo i wychowywałem się w kochającej się, zgodnej rodzinie. I może dlatego lubię te święta. Właśnie te. Atmosfera w ten dzień jest dla mnie niewymuszenie niepowtarzalna i nawet ta grzybowa smakuje zupełnie inaczej niż w dzień powszedni.
OdpowiedzUsuńJakichkolwiek świąt sobie życzysz, niech będą właśnie takie, jakich pragniesz.
@Nitager, cieszę się, że masz takie doświadczenia i taki odbiór świąt. Nie masz powodu być tym skrępowany. Prawdopodobnie nie raz obiło Ci się o uszy, że dobrze jest mieć świadomość własnych uczuć i emocji, a jeszcze lepiej jest umieć je wyrażać, co wychodzi mi całkiem nieźle. Nie tylko jednak to jest dla mnie powodem do publikacji takich, a nie innych postów. Jesteś inżynierem @Nitager, więc łatwo Ci będzie oszacować ilość osób, które spędzają święta z ludźmi, których się boją, nie cierpią, czy wręcz nienawidzą. Tak jak napisałem, nie bez powodu liczba samobójstw w te dni jest statystycznie największa. Nie tylko z powodu samotności, ale także dlatego, że ludzie w depresji uważają się za przegranych sądząc, że należą do jakiejś marginalnej grupy osób tak się czujących w wigilię, czy Boże Narodzenie. Uświadomienie, że jest to NORMALNA REAKCJA na to, czego doświadczają, i że ludzi z tym problemem w Polsce mamy nie setki, nie tysiące, nie dziesiątki tysięcy, a setki tysięcy, może nawet miliony, może im pomóc. Jeżeli się cofniesz pamięcią do dzieciństwa, prawdopodobnie będziesz sobie w stanie przypomnieć, ilu rówieśników miało w domu piekło. Jak sądzisz, co mogli czuć podczas świąt? Jeżeli uważnie się rozglądasz wokół siebie, to i dziś masz możliwość wskazać takie osoby, a one są wszędzie. Nie sądzę, by tacy ludzie dobrze znosili presję na "ciepłe, rodzinne święta". Warto o tym pamiętać, także wtedy, jeśli cieszysz się z tego, że przeżywasz ten czas radośnie, może nawet jeszcze bardziej docenisz fakt, że masz to szczęście.
UsuńWszystkie oficjalne celebry mają w sobie element przymusu. Chociażby dlatego, że dzielą ludzi na "prawomyslnych" i pozostałych.
OdpowiedzUsuńNa tym zawsze korzystają populiści, wszelkiej maści. Nazywający się pięknie, jak wypada.
Wesołych Świąt.
Słuszna uwaga, co prawda takie celebry różnią się między sobą siłą i zakresem nacisku na udział, ale jednak ten element występuje. Wszystkiego najlepszego.
UsuńPrzez pobyt w sanatorium jestem opóźniona w odwiedzaniu blogów. Żałuję, że wstrzeliłam się z czasem tak sobie średnio, ale dobre i to. Przed 2024 zdążyłam.
OdpowiedzUsuńCałe moje dzieciństwo (a liczę je aż do ukończenia studiów) było szczęśliwe. Boże Narodzenie nie było naznaczone za specjalnie religijnie, za to było to nasze święto rodzinne. Gromadziliśmy się wszyscy, nawet ci mieszkający w innych miastach i to było piękne. Nikt niczego nie musiał, ale wszyscy chcieli. Choinka, anielskie włosy, światełka, opłatki, a jakże... Wszystko do dziś ten czas kojarzy mi się z radością, tylko puste miejsca przy stole bolą.