Przejdź do głównej zawartości

089. Dobrodziejstwo apostazji.

 (...) kościół ten nie jest drogą do świętości, lecz korporacją - i to w najgorszym wydaniu - dbającą o własny kapitał i leczącą swoje przyziemne kompleksy. Nie jest on ostoją prawdy, bo ucieka od niej i nią gardzi, a tym samym nie prowadzi też wiernych do życia wiecznego...

Sebastian Wiśniewski,

wicedyrektor białostockiego "Caritasu",

teolog,

apostata.

Link do całego wywiadu z panem Sebastianem jest TUTAJ - KLIKNIJ, BY POCZYTAĆ, mnie najbardziej rozbawił fragment o reakcji proboszcza na złożenie aktu apostazji. Przylazł i zaczął pyskować, że SW zwariował, że co on sobie myśli, że co ludzie pomyślą, że daje mu dwa tygodnie na opamiętanie, że jak to coś z sytuacją w "Caritasie", to może coś da się załatwić..., mówię Ci..., palce lizać! Istny "duchu święty", oczywiście tuż po natchnięciu Wojtyły, by otaczał się pedofilami i promował ich w zamian za łapówki.


Myślę, że wielkimi krokami zbliża się ten moment, gdy przyznawanie się do poparcia kościoła będzie dla partii politycznych w Polsce gwoździem do trumny. Cóż..., w razie czego pozostaje zawsze wierny Plugawy Krystyn oraz entuzjastycznie nastawiony Oskar Szafarowicz.

Komentarze

  1. Dokonał apostazji, ale nadal chce pracować dla mafijnej korporacji? Jakiś dziwny człowiek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I popatrz Dariuszu, jak różne rzeczy mogą być dla różnych osób dziwne. Dla mnie dziwnym jest, że wierzył tej niespójnej i nietrzymającej się kupy religii, dziwne jest, że ukończył teologię, dziwne jest, że w ogóle podjął pracę dla podmiotu związanego ze złodziejsko-pedofilską grupą przestępczą Wojtyły. Natomiast to co piszesz o pracy...? W jednym z wywiadów powiedział, że jest na zwolnieniu lekarskim, lecz są prowadzone działania, by go usunąć z organizacji. W momencie składania aktu apostazji proboszcz uprzedził go, że nie będzie mógł pracować w Caritas. SW mówi też, że zabrano mu już telefon służbowy, usunięto z zarządu, utrudniają mu kontakt z pracodawcą.
      No tak się składa, Dariusz, że oprócz pokrętnych reguł na linii hierarchia katolicka - cywil, obowiązuje nas prawo, w tym prawo pracy. Dopóki nie zostanie rozwiązana umowa o pracę i nie zostaną wypłacone wszelkie zobowiązania, takie jak odprawa, to należy się wywiązywać z umowy. Ja na miejscu pana Sebastiana chwyciłbym hydrę za pysk i wycisnął do ostatniego grosza należności wynikające ze stosunku pracy.

      Usuń
    2. Ale ten pan nadal wierzy w tę niespójną i nie trzymająca się kupy religię, w jej inny odłam poszedł, ale zasadniczo to chyba niczego nie zmienia?

      Usuń
    3. A może coś źle pojmuję i dla ciebie różnice doktrynalne między Trzecim Zborem Chrześcijan Baptystów RP „Wspólnota Dobrej Nadziei" a Kościołem Katolickim są istotne?

      Usuń
    4. Tak jak Ci napisałem Dariusz w komentarzu, to właśnie mnie dziwi.

      Usuń
  2. Wicedyrektor Caritasu... Pani kurator Nowak ma powody do utyskiwania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niby nie rejon pani Nowak, ale myślę, że na pozostających w mocnych więzach z kościołem katolickim muszą wywierać duże wrażenie publiczne akty apostazji z takim pełnym udawanej troski podprogowym wyznaniem "o jejku, jejku, co ja teraz zrobię, nie będę mógł wam zapłacić za pogrzeb, za chrzciny, za wypominki, nie będę mógł rzucić na tacę ani po kolędzie. Oj, co ja pocznę niebogi"?!

      Usuń
  3. Jestem apostatką i świetnie się z tym czuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że osoby decydujące się na apostazję, w tym na to całe zawracanie dupy, są przekonane, że poczują się świetnie, gdy już tego dokonają.

      Usuń
  4. Podobno decyzji o apostazji przybywa lawinowo, nie licząc apostazji nieoficjalnych, ale nasi duchowni nie szukają w sobie problemu czy w instytucjach kościelnych, to nadal wina wiernych, że odwracają się od Kościoła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że dopiero gdyby wprowadzili aplikację do apostazji, mielibyśmy pełny obraz ilości chcących się wypisać z tej chlewni przestępczo-politycznej. Natomiast dobrym testem na wiarę byłby nakaz utrzymania kościoła z dodatkowego podatku wiernych.

      Usuń
  5. ludzie różnie znoszą odkrycie, że dotychczasowe życie spędzili w gównie, jednych to luzuje, drugich dołuje, ale prawdziwy dramat zaczyna się wtedy, gdy ktoś nie wie, jak z tego gówna wyleźć...
    ...
    a kwestię apostazji rozwiązałem kiedyś tak: mentalnym apostatą zostałem już w wieku lat około dziesięciu i przed bardzo długi okres do głowy mi nie przychodziło, żeby jakoś to formalizować, a gdy już się dowiedziałem, że istnieje coś takiego, jak formalna apostazja, to nie robiłem sobie z tego problemu, bo pomyślałem sobie wtedy, że skoro ta organizacja sama w sobie jest chujowa, to niby dlaczego mam z nimi tą całą akcję oficjalnie domykać, zwłaszcza, że oni i tak mają to gdzieś i nie przyjmą tego do wiadomości tak, jakbym ewentualnie chciał... bycie w porządku jest dla takich, którzy sami są w porządku, ale w stosunku do śmiecia nie czuję się zobowiązany, aby sam być w porządku... akurat zawsze miałem ten komfort, że nigdy nie byłem uwikłany w żadne układy z tym gangiem, więc mogę nie czuć sprawy, ale na miejscu tego wujka na pewno bym nie zaczynał od takiego ruchu, jaki on wykonał...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie rzecz biorąc, pozostawanie w gównie poprawić może życie żukowi gnojarzowi, ale nie dwunogom.
      Kwestię apostazji oczywiście pozostawiam do samodzielnego rozstrzygnięcia każdemu, kto się uważa za wolnego człowieka. Za to niesamowicie mnie kręcą reakcje co mętniejszych łbów o skrzywieniu sekciarskim. To poruszanie się pomiędzy lamentami a groźbami i przekupstwem..., miodzio!

      Usuń
  6. Gdzieś widziałem - nie pamiętam gdzie, może nawet u Ciebie - świetny mem, w którym dostojnik kościelny pyta, co Kościół może zrobić dla młodych ludzi i dostaje odpowiedź "Apkę do apostazji". Z pewnością, gdy by ten proces został ułatwiony, Kościół zalałaby fala apostazji. Oczywiście, nie liczę na to, bo jeśli chodzi o dbanie o własne interesy, Kościół jest wzorem dla przedsiębiorców z całego świata. A proces jest tak upierdliwy i w sumie nieprzyjemny, że nie dziwię się małej liczbie takich aktów. W dodatku o niepewnym rezultacie, bo wynik zależy w sumie wyłącznie od widzimisię proboszcza - albo Cię wykreśli, albo nie. Nie mamy pańskiego płaszcza - i co nam pan zrobi?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

111. Profanacja.

 Było to 30-go listopada 2024. Temperatura koło 0C, wiał dość silny wiatr. Dwójka nastolatków schroniła się do kościoła pw. Miłosierdzia Bożego w Dębicy, by uprawiać seks. Domyślam się, że w takich warunkach na świeżym powietrzu byłoby niekomfortowo. Woda zamarza, wiatru do pupy nawieje, może jeszcze z piaskiem..., niemiło. Zaczęli od seksu oralnego, a obecni w kościele ludzie coś adorowali. Niby to słowo ma podtekst erotyczny, ale okazuje się, że chodziło o właściwie nie wiadomo co. "Adoracja najświętszego sakramentu" to się nazywało. Zajrzałem do słownika i okazało się, że w chrześcijaństwie sakrament, to obrzęd religijny rozumiany jako widzialny znak lub sposób przekazania łaski bożej, zgodnie z wiarą przez Chrystusa. Z tego co wiem, akurat najświętszy sakrament wymyka się tej definicji, bo nie chodzi o obrzęd, tylko schowane w szafce (może być przenośna) wafle pszenne, o których wierzący stanowczo twierdzą, że jest to mięso denata sprzed 2 tysięcy lat. I to owo coś, w zal...

109. Siła ofiary - siła modlitwy. Zlot patologicznych oszczerców i dewiantów.

 Czasem wierzący uprzedzają mnie z troską, że bez wiary me życie będzie nie do zniesienia. Wtedy przypominam sobie poniższy rysunek: Nie wiem, czy media nagłośniły wystarczająco sprawę, ale 14-go listopada bieżącego roku dowiedziałem się, że odbył się kolejny zjazd patologicznych oszczerców i dewiantów zwących siebie egzorcystami ( kliknij tu, by poczytać ). Zawsze moje myśli biegną wtedy do ich ofiar. Wyobrażam sobie cierpiącą, chorą psychicznie osobę, którą niewoli bandycka rodzina i zamiast wezwać psychiatrę (w dobrych, bogobojnych rodzinach nie może być przecież chorób psychicznych) , wzywają zdegenerowanych hochsztaplerów, którzy na przeróżnie zboczone sposoby (nadzwyczaj często diabła szukają w okolicach intymnych) maltretują "opętanych" , bo kto bogatemu zabroni. Nad tą patologią roztacza opiekę państwo, zresztą dlaczego mnie to nie dziwi, skoro pedofilów ze zorganizowanej grupy przestępczej tego samego związku wyznaniowego chroni również. Nick Cave - Tupelo Skoro pato...

106. Z cyklu: To się dzieje naprawdę.

W każdym razie z absolutnie niepewnych źródeł wiem, że tam na górze taki wielki koleś patrzy, jak się brzydko bawisz pod kołderką. To on nakazał, by na pamiątkę jego śmierci malować jajka i żreć kiełbachę z chrzanem, ale tylko w Polsce. Jak możesz wątpić?