Taka mnie naszła refleksja, że kościół w Polsce jest już martwy bo się o nim nie mówi albo można tylko dobrze, tak samo jak o trupach
- Justysia.
Nie ma mnie na twitterze, ale w dzisiejszych czasach i bez tego jestem informowany o co głośniejszych wpisach na tej platformie. Konto Justysi (kliknij tu, by poczytać jej wpisy) zauważyłem dzięki @Revelsteinowi, prowadzącemu tabloidonline.blog, gdzie użył on innej ciekawej myśli tej autorki:
Papa Franek w szpitalu? A dlaczego on i żaden z tej branży nie korzystają z usług kumpla uzdrowiciela Bashobory, nie kąpią się i nie piją uzdrawiającej wody z Lourdes, nie dotykają przywracającej zdrowie relikwii św.Szarbela? No i wiara czyni cuda. Coś tu śmierdzi w tym Archeo
-Justysia.
U Andersena ("Nowe szaty króla") hochsztaplerów zdemaskowało dziecko. Nikt z dorosłych bowiem nie chciał podważać autorytetu samego władcy. Coś jak u nas z panem papieżem!
KRÓL JEST NAGI.
Gdy ktoś wygląda jak idiota, zachowuje się jak idiota, mówi jak idiota, nie daj się oszukać: TO JEST IDIOTA! Dlaczego ta prosta prawda zdemaskowana w XIX-wiecznej baśni duńskiego pisarza i poety nie dociera do zindoktrynowanego społeczeństwa? Przecież nie tylko dzieci celnie komentują kościół (że przypomnę broniącą się przed pójściem do kościoła córeczkę moich znajomych, która powiedziała "JA JUŻ TAM BYŁAM I NIE CHCĘ TAM IŚĆ!"). Czy tylko w baśniach ludzie nabierają rozumu?
P.S.
Taka moja uwaga do Ciebie. Znam kilka trupów od lat rozkładających się pod ziemią, które za życia zamiast leczenia wybrały "zawierzenie". Moglibyśmy to zakończyć odrzucając kłamstwa oszustów. Nie dziwi Cię, że do Lourdes, Fatimy i Czestochowy nie jeździ żaden chory biskup, wybierając raczej wizyty u uznanych lekarzy ze słynnych klinik?
Nie należy oczekiwać od Boga cudu jeśli jest prostsza możliwość wyleczenia, czy czegoś tam innego. To przecież tak jak w anegdocie o księdzu czy rabinie (w różnych wersjach opowieść funkcjonuje) który oczekiwał ratunku z powodzi i konsekwentnie, aż do utonięcia, odmawiał skorzystania z pomocy różnych gości chcących zabrać go na łódkę.
OdpowiedzUsuńA może to twój wpis Prima Aprilisowy, a ja nie załapałem dowcipu?
Wpis, choć promaaprilisowy, jest śmiertelnie poważny, zauważ też, jakie mamy zbieżne poglądy. Ty z powodów, nazwijmy to, teologicznych uważasz, że (cytuję): "Nie należy oczekiwać od Boga cudu, jeśli jest prostsza możliwość wyleczenia, czy czegoś tam innego", a ja z powodów, umownie nazwijmy je naukowymi, uważam że nie należy oczekiwać w ogóle cudu, zwłaszcza jeżeli istnieje naukowa metoda rozwiązania problemu. Obie wersje (teologiczna i naukowa) prowadzą do wniosku, że organizatorzy "pielgrzymek" w dowolnej intencji są zwykłymi hochsztaplerami działającymi w zorganizowanej grupie przestępczej, w której są nawet wyodrębnione specjalizacje (jedni zajmują się marketingiem, inni fabrykowaniem dowodów, jeszcze inni obsługą). Gang ten żeruje na dość tępych, bądź zaślepionych okolicznościami "wiernych", wmawiając im, że WARTO, WARTO..., zwłaszcza wpłacić kasę, pomimo iż żaden z przywódców zorganizowanej grupy przestępczej nie korzysta z tego typu usług.
UsuńIlu ludzi jedzie na pielgrzymkę z wiarą, a ilu jedzie, bo to tania wycieczka? Moja siostra niewierząca też jeździ z pielgrzymkami, bo to najtańszy sposób zwiedzania, ale wpisują ją do statystyk jako pielgrzyma:)
UsuńSą głupcy wierzący, którzy w każde 'uzdrawianie 'wierzą, ale są i ludzie, dla których jest to ostatnia deska ratunku, bo wszystkie metody leczenia konwencjonalnego, zwiodły.
A ilu jest leczących niekonwencjonalnie, alternatywnie, którzy podczas zabiegu wspomagają się imieniem Boga, odwołują się do modlitwy, bo wiedzą, że w ten sposób chory podejmie się leczenia?
Nie ma cudów, ale jest ludzka psychika, która potrzebuje wsparcia podczas leczenia. Jak lekarz nieumiejętnie pod tym kątem leczy, to człowiek szuka zrozumienia u znachora.
@Jaskółka, rzeczywiście, nie brałem pod uwagę opcji z tanią wycieczką, może dlatego, że czasy się zmieniły i zdążyłem zapomnieć o rówieśnikach, którzy w czasach szkoły średniej jeździli na przeróżne kościelne wycieczki, pamiętam opowiadane przy piwie historie o kościelnym wyjeździe na Sylwestra do Paryża, podobno chłopaki ledwo przeżyły stopień upojenia osiągnięty po spożyciu alkoholu, który mieli nadzieję sprzedać z zyskiem, lecz ponieważ ich umiejętności marketingowe nie wystarczyły do spieniężenia dziwnych płynów, skończyło się powszechnym zatruciem. Przypomniała mi się również nieco inna motywacja: Znajoma dewotka z Irlandii, regularnie jeżdżąca na pielgrzymki do Medjugorie strasznie pomstowała na innych Irlandczyków, których większość zamiast się modlić, jechała tam na chlanie taniego bałkańskiego wina w pogodnych okolicznościach przyrody.
UsuńCo do tych, których zawiodły wszystkie metody leczenia i dlatego jadą na pielgrzymki, to mam poważne wątpliwości. Chodzi o to, że ludzie umierający, wobec których lekarze się poddają, proponując jedynie leczenie paliatywne, są w tak złym stanie, że fizycznie nie mogą podołać trudom pielgrzymki, więc rzadko kiedy te osoby się na nią wybierają. Gdybyś czuła się tak źle, że bałabyś się na własnych nogach pójść do toalety, raczej byś się nie wybrała w wielogodzinną podróż z noclegiem w obcym miejscu, nużącą modlitwą i równie długim, co droga do miejsca kultu powrotem.
Ci, którzy chcą cudu zamiast leczenia, na ogół mają możliwości, jeszcze lekarze nie złożyli broni, po prostu boja się trudów leczenia i chcą wierzyć w inną możliwość.
Akurat pisząc o chorych nie myślałam o pielgrzymkach. Masz rację, nie byliby w stanie takiej odbyć, chociaż... Kiedyś oglądałam film, na którym pokazywano matki, pchające wózki ze swymi nieuleczalnie chorymi dziećmi do świętego miejsca. Wózki niemowlęce, wózki inwalidzkie i takie wózki ( chyba specjalnie robione na wymiar)z całkiem dużymi dziećmi. Najpierw się ulitowałam, bo takie biedne, a potem się wkurzyłam- nie dość, że te dzieci cierpią, to im jeszcze taka"wycieczkę' zgotowały. I zaraz refleksja- nadzieja, co robi nadzieja z ludźmi.
UsuńMnie akurat to nie dziwi, bo tak było i jest od stuleci. I to nie może być byle szpital, tylko Poliklinika Gemelli. Swoją drogą - kto idzie do szpitala z głupim zapaleniem oskrzeli?!
OdpowiedzUsuńSpytajmy raczej, kogo z wiernych przyjmą do Polikliniki Gemelli, nie tylko z powodu głupiego zapalenia oskrzeli. Czy pan papież zostałby wypisany z jego zapaleniem oskrzeli, gdybym przybył z rakiem do wrót Gemelili? Już to widzę: "Panie Bergoglio, ma pan zapalenie oskrzeli, a tu potrzeba łóżka dla faceta z nowotworem, przepiszemy panu antybiotyk, zalecamy leżeć w łóżku, gdyby się pogorszyło, proszę przyjść na ostry dyżur".
UsuńTa kwestia wydała mi się aż nazbyt oczywista :-)
UsuńJuż widzę, jak Cię przyjmują! Tfu, obyś nigdy nie zachorował na żadne paskudztwo.
Trafiliśmy kiedyś do Lichenia w sierpniu, zdziwiły nas tłumy, okazało się, że uzdrowiciel zawitał, ludzie na trawie, piknik rodzinny, a przez megafony takie bzdury leciały, że albo nikt nie słuchał, albo taki typ wiernych zjawił się pod Bazyliką, choć zaprotestować przeciw bzdurom nie było jak. Z ambony słychać, ze mają wierni zdać się na wolę Pana, ale biskupi najlepsze szpitale wybierają, czyżby w łaski pańskie nie wierzyli, a może wiedzą, że nie zasłużyli?
OdpowiedzUsuńZamiast go (uzdrowiciela) najpierw przetestować na ks. Kaczkowskim, czy prymasie Glempie (myślę, że przy nowotworach miałby spore pole do popisu), to go na piknik wywieźli ;-)
UsuńBo jedno się mówi, co innego robi, i tak naprawdę cały ten związek wyznaniowy szuka frajera, który zostanie patronem? Lewym okiem przeczytałam artykuł w Newsweeku o naukach przedmałżeńskich i internetowym teście przedmałżeńskim na stronie nauki.pl (która to strona nie jest o nauce ani ciut ciut, jest to po prostu kolejny przykład nowomowy KrK). Cytat z tekstu na temat zdawania testu przedmałżeńskiego:
OdpowiedzUsuń"W jakich warunkach można zerwać sakrament małżeństwa?" — odrzucam wszystkie wymienione przypadki: zdradę, niezgodność charakterów oraz "jeśli jedna ze stron wpadła w alkoholizm" i wybieram słowo "nigdy". Choć głupio mi tak ściemniać, bo sądy kościelne w Polsce wydają rocznie ponad 2,5 tys. wyroków "unieważniających" małżeństwa. Bingo! Przechodzę dalej.
Wszyscy wiedzą, że to bzdura, ale brną. Tekst ma tytuł "Ludzie odchodzą z Kościoła przez takie rzeczy!", podczas gdy wynika z niego, że nie odchodzą, chociaż nie mają zamiaru przestrzegać zasad grupy, której się trzymają jak pijany płotu.
Innymi słowy, wyznawcy religii katolickiej praktycznie nie występują na ziemskim padole, choć mnóstwo ich jest w deklaracjach. To coś jak zdanie "najbardziej cenię prawdomówność", mnóstwo osób się pod nim podpisze, ale gdy usłyszą niechcianą prawdę o sobie, to gwałtownie protestują.
Usuń