Przejdź do głównej zawartości

066. Przegrał pan papież, ten pan papież.

 Dziś podzielę się z Tobą ciekawostką. 26-go października 2022 odbyły się w Wałbrzychu wybory patrona Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 5. Wygrała księżna Daisy Hochberg von Pless, angielska arystokratka, księżna pszczyńska, hrabina von Hochberg, baronowa na Książu, filantropka i społeczniczka (stworzyła specjalne warunki dla swych robotników, obejmujące darmowe mieszkania, ogródki działkowe, przedszkola, szkoły, szpitale, ubezpieczenia zdrowotne i emerytalne, dom towarowy), pacyfistka, pielęgniarka Czerwonego Krzyża podczas I wojny światowej, ekolożka (to dzięki niej wybudowano kanalizację Wałbrzycha i oczyszczalnie ścieków spływających do przepływającej przez miasto rzeki Pełczyny), autorka poczytnych pamiętników.

Jeżeli zastanawiasz się, skąd na blogu antyklerykalnym taka informacja, służę wyjaśnieniem: Daisy Hochberg von Pless zostając patronką Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 5 w Wałbrzychu pokonała wysuniętą przez prawicę kandydaturę twórcy nowoczesnego systemu ochrony pedofilii wśród duchownych, patologicznego prześladowcę kobiet, nadętego bufona od budowy pomników własnych i promowania tezy o nieomylności własnej, werbalnego onanistę (1), pana Wojtyłę, znanego w niektórych kręgach jako Karol Kremówa, ogłoszonego "świętym" przez organizację przestępczą, której szefował.


Ralph Kamiński - Kora cover - Zabawa w chowanego.

Smaczku tej sprawie dodaje fakt, że w pokonanym polu została inna "święta kościoła", siostra Faustyna Kowalska, znana ze swych mistyczno-erotycznych halucynacji, w których występowała jako oblubienica Jezusa. Żeby to chociaż nażarła się w podwałbrzyskich lasach magicznych grzybków powodujących "objawienia", jeszcze bym zrozumiał tę kandydaturę, ale o tym nic nikomu nie wiadomo, nie znalazłem wzmianki o tym, by Ziemia Wałbrzyska cokolwiek jej zawdzięczała lub chociażby gościła ją. Jednym z najbardziej znanych osiągnięć Kowalskiej są jej pamiętniki, których NIE JEST autorką, gdyż przeredagował je pewien pan (z zawodu ksiądz), bowiem w porę się zorientował, że siostrzyczkę poniosło w tych "objawieniach".

Jak można było się domyślać, w związku z rezultatem głosowania, PiS chciałoby wykonać manewr pamiętany z Sejmu jako "Trzeba anulować, bo przegramy" i podważyć wyniki wyborów, a szczujnia Karnowskich już zapytała swych czytelników, czy czują żenadę. Według mnie rzeczywiście powinni się czuć nieswojo promując na patrona placówki dziecięcej typa odpowiedzialnego za mianowanie na najwyższe stanowiska kościelne pedofilów, odpowiedzialnego za kontynuację niewolenia kobiet w polskich zakonach żeńskich oraz za podżeganie do ustawowego  mordowania kobiet przez odbieranie im pomocy medycznej w sprawach związanych z płciowością, antykoncepcją i aborcją, ale przecież wiem, że na obciach są wystarczająco odporni, by takie myśli zignorować. Oni nawet nie kumają, że porażka Wojtyły nie polega na przyznaniu, bądź nieprzyznaniu patronatu nad szkołą, lecz stosunku Polaków do jego mitu.


Łowcy.B - Zabawa w chowanego (Głupie, ale odzwierciedla problem Karnowskich). 

Podczas minionej "złotej polskiej jesieni" gościłem w okolicach Wrocławia, Wałbrzycha i Jeleniej Góry. I właśnie w tej ostatniej, odpoczywając w jednej z tętniących młodością kawiarni podsłuchałem zdanie skierowane do pewnego konserwatywnego związkowca: "To jest normalne miasto, tu głosujemy na normalnych ludzi"!

(1) Znamy sporo mówców doświadczających orgazmicznych doznań podczas przemówień własnych, pan papież był jednym z najbardziej rozpoznawalnych na Świecie.

Komentarze

  1. Cieszę się. Czytałam o tym już wcześniej i naprawdę się cieszę. Może w końcu rozpocznie się powolna (i oby coraz szybsza) depapizacja kraju, tego kraju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również się cieszę, bo widać, że ludzie mają po dziurki w nosie wojtyłowego dziedzictwa, przynajmniej w niektórych rejonach. I naprawdę nie jest istotne, czy PiS znajdzie środek do przymuszenia szkoły do przyjęcia imienia pedofilskiego alfonsa, czy też nie (jedna szkoła więcej czy mniej nie czyni różnicy), bo chodzi o świadomość i nastroje społeczne, których ni Kaczyński, ni Putin żadnym dekretem nie zmienią.

      Usuń
    2. To właśnie miałam na myśli, pisząc, że się cieszę. Najwyższy czas, żeby zaczął upadać kult jednostki, który jest jeszcze bardziej denerwujący niż sama wiara w nieistniejące.

      Usuń
  2. To południowo-zachodni kraniec Polski. Skażony czeskim ateizmem i niemieckim protestantyzmem. 😀 Więc si nie dziwię 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo..., to może być przenoszone przez czeskie knedlicki i niemiecką golonką w piwie, bo przecież tamte okolice zostały zaludnione przez bogobojnych Kresowiaków. Do tej pory dziewczęta z tamtych stron biegają regularnie do kościoła. Nawet jak nie są wierzące, to w święta z rodzicami pójdą pod byle pretekstem, że niby kolend posłuchać..., szopkę obejrzeć. I jak ślub, to kościelny, no chyba że będzie trzeci lub czwarty, to już bez przesady z tym wiankiem.

      Usuń
    2. Tak, to ta golonka i knedliki. Ale co do wpływie kleru w tamtych okolicach, to leci na modę. Na wiochach jeszcze rumakują, zresztą jak wszędzie. Ale miasta... Czytałem ostatnio, że we Wrocławiu 80 procent uczniu szkół średnich posłało klechów i ich "nauki" w pizdu.

      Usuń
    3. Wrocław to Świat, już za komuny była tam prócz zwykłej, współpracującej z Kościołem opozycji solidarnościowej, Pomarańczowa Alternatywa. Nie dość, że pełnoprawne uniwersyteckie miasto, to jeszcze z pełną siecią połączeń na Zachód.

      Usuń
  3. Się nie łódź, że to za zasługi, czy z jakichś innych powodów. Nieletnia dzieciarnia wybrałaby jakąkolwiek księżniczkę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba, powszechnie znane jest hasło "mniej księży, więcej księżniczek", mnie pasuje!

      Usuń
    2. Jezus Maria! Się nie łudź :D (ja jestem słaby z ortografii, ale nie aż tak)

      Usuń
  4. Jestem świadkiem narodzin nowej miejscowości. Między dwiema starymi wsiami, przez które przejeżdżam, odwiedzając rodzinę, powstała niedawno nowa. Z roku na rok wzdłuż drogi przybywa domków. W zeszłym roku doczekała się nawet nazwy. Biegnie prze nią jedna droga, o nadanej już lata temu nazwie. Tylko jedna!

    I tym samym, ta miejscowość stała się jedyną znaną mi miejscowością w Polsce, w której nie ma ulicy JPII.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż mnie zainspirowałeś do poszukiwań. Po pierwsze, wykluczyłem większe miasta, sięgnąłem do sporej wsi pod Jelenią Górą "Siedlęcin", bo byłem tam niedawno. Tam nie ma ulicy JPII, główne ulice noszą nazwy "Topolowa", "Lwówecka", "Długa". Na marginesie, gdy już odwiedzisz Siedlęcin, zajrzyj do Wieży Rycerskiej (to początek XIV wieku), pięknie zachowana, choć bez wyposażenia. Vivat Siedlęcin!

      Usuń
    2. To ja tylko zgłoszę, że w Kętrzynie też nie mamy ulicy Jana Pawła II :D
      Mamy rondo, relikwię świętej krwi i inne upamiętnienia, z wyjątkowo ohydna plakietką podobizny przed jedną ze szkół włącznie, ale ulicy nie.

      Usuń
    3. Moją pierwszą myślą, było małe miasteczko Bolków, znane z dwóch średniowiecznych zamków, tam również nie ma ulicy. Jest jednak plac JPII, więc stwierdziłem, że to praktycznie to samo, zważywszy na prestoową lokalizację (wydzielona część rynku).

      Usuń
  5. Świetna patronka, może wreszcie cos drgnie w patronatach szkół, ulic, placów itp.
    W moim mieście jest już tylu świętych patronów, że skwer im.Pawła Adamowicza, to było coś!
    Teraz czytam, że kolejny ma nosić imię jednego z Brejzów, Jarosława, który został odznaczony za walkę o przemiany demokratyczne w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza, jeżeli zdamy sobie sprawę z tego, że zasług tych dokonywała w czasie, gdy kobiety były lekceważone i dyskryminowane w sposób niewyobrażalny dla dzisiejszej młodzieży. Co ciekawe: Pokonała przedstawicieli najbardziej patriarchalnej organizacji spośród wszystkich działających na terenie RP.

      Usuń
  6. "Odswiecanie/odbrazawianie" JPIi to droga długa i mozolna.... ale bardzo dobrze że się wreszcie zaczęła.
    Też się cieszę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba, nawet dość dobrze potrafię opisać mechanizmy redukcji dysonansu poznawczego, powodujące spowolnienie tego procesu, czy wręcz uniemożliwienie go u ludzi z silną potrzebą kontroli i perfekcjonizmu, ale przecież nadchodzą nowe pokolenia, nie każdy młody człowiek, na szczęście, zaraża się od rodziców ich zaburzeniami, choć oczywiście jest to dość prawdopodobne.

      Usuń
  7. Też o tym z radością przeczytałam 😉 Coś się wreszcie zaczyna przełamywać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Męczy mnie tylko to, że proces jest tak powolny, Irlandczycy potrafili to zrobić w sposób znacznie bardziej zdecydowany.

      Usuń
  8. swego czasu uczęszczałem i uczęściłem w regulaminowym czasie warszawskie liceum matematyczne, elitarne i unikalne ze względu na swój program owej matematyki... jego oficjalnym patronem był niejaki Klement Gottwald, działacz i lider partii komunistycznej Czechoslowacji /czyli takiego dawnego odpowiednika polskiego PiS/, oraz premier i prezydent w ramach reżimu, który ową Czechosłowacją zarządzał... ciekawostką jest, że wtedy ani ja, ani żadne z koleżanek i kolegów szkolnych jakoś nigdy się tą postacią nie interesowaliśmy, dla nas to było jakieś nazwisko jedno z wielu w stylu Kowalski, Knedliczek, van der Van czy też nawet Fishdicks bez "s"... na początku lat 90-tych nazwę szkoły poddano dekomunizacji i jakoś, przez stary sentyment /bo w sumie lubiłem tą szkołę/ zaczął mnie trochę interesować ten proces... zgłoszono wtedy dwie kandydatury: Pitagoras i Stanisław Staszic... absolwenci nie mieli prawa do głosowania, ale kibicowałem tej pierwszej, jako jak najbardziej logicznej w zaistniałej sytuacji... niestety wygrała ta druga, kompletnie bez sensu, bo Staszic nic nie miał wspólnego z matematyką, za to był (rz-katolskim) klechą... na szczęście nikomu wtedy nie wpadło do głowy, aby patronem szkoły zrobić Kremowiaka... to by była masakra, gdyby ktoś mnie zapytał, jakie liceum ukończyłem... moja odpowiedź byłaby logiczna i prawdziwa: "Gottwalda", ale gdybym trafił na jakiegoś upierdliwego dociekliwca, to co bym takiemu rzekł, gdyby zapytał o obecnego patrona szkoły?... "Nie chcesz wiedzieć" to trochę niegrzecznie. ale powiedzieć prawdę to już istny krindż, obciach i siara :lol:
    natomiast faktycznie dobrą wiadomością jest, że w Wałbrzychu zaświeciło światełko w tunelu i nie skremowiaczono kolejnej placówki edukacyjnej, a teraz pozostaje kibicowanie, aby precedens stal się trendem...
    ...
    na koniec drobiazg, tak drobny, że aż nieistotny: w Polsce występują dwa (w porywach do trzech) "magicznych" grzybków: Amanita muscaria (muchomor czerwony) i Psilocibe semilanceata lub bohemica (łysiczka lancetowata lub czeska)... pierwszy faktycznie rośnie w lasach, jednak zwykle mowa jest o tych drugich, zaś one rosną na łąkach pastwiskowych, nie na wszystkich zresztą, gdyż jak większość grzybów są "stowarzyszone" z określonymi gatunkami traw, czy innych roślin... tak więc ktoś żądny pewnych odmian "objawień" w lesie ich nie znajdzie, ale za to chociaż pozwiedza las, co również jest cennym doświadczeniem i chyba mniej ryzykownym w temacie zagrożenia faustynizacją...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałem takiego szczęścia, by móc głosować na patrona szkoły, więc ponieważ nie ode mnie zależał, nie czuję obciachu, ani jakiejś szczególnej dumy. Jeśli już, to z powodu absolwentów tej szkoły, bo świadczyli o jej poziomie. Skoro jednak jesteśmy przy obciachu, to ja sobie nie wyobrażam, co musi czuć absolwent szkoły Ojdyra, bądź Porno Jurnis. To musi być siara i wieczne unikanie odpowiedzi na pytanie "gdzie studiowałeś".
      Kto wie, może i ta Faustyna się szwendała po łąkach pastwiskowych, ale z pewnością nie w okolicach Wałbrzycha ;-)

      Usuń
  9. JP2, Dziwisz i inne polskie wątki w Watykanie, to tylko trybiki w jednej wielkiej układance, która w danym czasie miała odegrać swoją rolę. Podobnie jest obecnie. Franc i pseudo komisje do spraw zwalczania pedofilii, to tylko info dla uspakajania społeczeństwa, że niby coś się dzieje. O ironio, że w ogóle ma to miejsce, to przerażające, że tak otwarcie wszyscy wiedzą co się wyprawia od dziesięcioleci w instytucji kościelnej, która powinna stać na straży moralności. Wybraźcie sobie, że oni udzielają nadal ślubów, przyjmują ministrantów, uczą w szkołach i umoralniają jak żyć, kiedy sami już dawno stracili zaufanie i swobodę mowy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, też mnie zastanawia jak to jest, że wszyscy wiedzą, a nikt nie reaguje. Zresztą podobnie jest w wielu innych tematach związanych z duchownymi, np. pycha księży, to że ich rączki nie kalają się pracą, nawet przy sprzątaniu własnej plebanii lub zrobieniu sobie samemu herbaty, bo od czego jest gosposia?! To samo z nieludzkim wyłudzaniem pieniędzy od najuboższych i bezczelną grabieżą skarbu państwa. Niby każdy wie, ale reakcja brzmi "no bo tak już jest". I w tym momencie za stan rzeczy odpowiada nie tylko ksiądz, ale i ci, któzy się na to godzą.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

111. Profanacja.

 Było to 30-go listopada 2024. Temperatura koło 0C, wiał dość silny wiatr. Dwójka nastolatków schroniła się do kościoła pw. Miłosierdzia Bożego w Dębicy, by uprawiać seks. Domyślam się, że w takich warunkach na świeżym powietrzu byłoby niekomfortowo. Woda zamarza, wiatru do pupy nawieje, może jeszcze z piaskiem..., niemiło. Zaczęli od seksu oralnego, a obecni w kościele ludzie coś adorowali. Niby to słowo ma podtekst erotyczny, ale okazuje się, że chodziło o właściwie nie wiadomo co. "Adoracja najświętszego sakramentu" to się nazywało. Zajrzałem do słownika i okazało się, że w chrześcijaństwie sakrament, to obrzęd religijny rozumiany jako widzialny znak lub sposób przekazania łaski bożej, zgodnie z wiarą przez Chrystusa. Z tego co wiem, akurat najświętszy sakrament wymyka się tej definicji, bo nie chodzi o obrzęd, tylko schowane w szafce (może być przenośna) wafle pszenne, o których wierzący stanowczo twierdzą, że jest to mięso denata sprzed 2 tysięcy lat. I to owo coś, w zal...

109. Siła ofiary - siła modlitwy. Zlot patologicznych oszczerców i dewiantów.

 Czasem wierzący uprzedzają mnie z troską, że bez wiary me życie będzie nie do zniesienia. Wtedy przypominam sobie poniższy rysunek: Nie wiem, czy media nagłośniły wystarczająco sprawę, ale 14-go listopada bieżącego roku dowiedziałem się, że odbył się kolejny zjazd patologicznych oszczerców i dewiantów zwących siebie egzorcystami ( kliknij tu, by poczytać ). Zawsze moje myśli biegną wtedy do ich ofiar. Wyobrażam sobie cierpiącą, chorą psychicznie osobę, którą niewoli bandycka rodzina i zamiast wezwać psychiatrę (w dobrych, bogobojnych rodzinach nie może być przecież chorób psychicznych) , wzywają zdegenerowanych hochsztaplerów, którzy na przeróżnie zboczone sposoby (nadzwyczaj często diabła szukają w okolicach intymnych) maltretują "opętanych" , bo kto bogatemu zabroni. Nad tą patologią roztacza opiekę państwo, zresztą dlaczego mnie to nie dziwi, skoro pedofilów ze zorganizowanej grupy przestępczej tego samego związku wyznaniowego chroni również. Nick Cave - Tupelo Skoro pato...

106. Z cyklu: To się dzieje naprawdę.

W każdym razie z absolutnie niepewnych źródeł wiem, że tam na górze taki wielki koleś patrzy, jak się brzydko bawisz pod kołderką. To on nakazał, by na pamiątkę jego śmierci malować jajka i żreć kiełbachę z chrzanem, ale tylko w Polsce. Jak możesz wątpić?