Przejdź do głównej zawartości

054. Baranku boży, który łazisz brzegiem świata...

 Wpadł mi w oczy taki oto obrazek, dopomóż mi proszę w interpretacji.


Dżizes, kurwa, ja pierdolę, no uśmiechnij się, powiedz "cheese".

Mam z tym mały problem, czy pan pod krzyżem bluźni, czy wręcz przeciwnie? Co w takim robi pani robiąca słit focię? Jak zinterpretować brak reakcji tłumu?


Mam jeszcze jedną zagadkę:


Co to jest "pojazd kultu religijnego? Czy to coś takiego, jak na filmie?


Interesuje mnie różnica między profanacją, a czcią. Zwłaszcza w kontekście tego świra, czy kustosza z sanktuarium Matki Bożej Śnieżnej, który napadł po pasterce na wiernego, dzierżąc w ręku pojemnik z waflami (niektórzy twierdzą, iż to jezusina, mięso z denata sprzed 2 tysięcy lat, ale niezbyt w to wierzę), zawartość naczynia mu się rozsypała, a on oskarżył wiernego o profanację hostii (nazwa wafla używana w grypserze). Co ciekawe, ks. Andrzej był już skazany za napaść na człowieka, gdy w 2018 roku zaatakował paralizatorem turystę, który z pieskiem na smyczy pojawił się na terenie sanktuarium. Nadmienię, że prokuratura Ziobry badała sprawę rzekomej profanacji "ciała Chrystusa" przez (do wyboru) a) czapkę wiernego, b) pobitego wiernego.

Komentarze

  1. Ale jaja!!!
    Nie napiszę nic mądrego, bo pękam ze śmiechu i tylko troche zal mi poszkodowanych, co to w głowę dostali lub prawie na zawał zeszli :-)
    Nie wiem, co to pojazd kultu religijnego, bo chyba nie rydwan?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I co może wynikać z takiej lekcji dla poszkodowanego???

      Usuń
    2. Obawiam się, że niewiele...nawet nie widzą absurdalności sytuacji, nie mówiąc o profanacji, a tęcza wokół głowy Marii ich tak oburza!
      To trudno nawet zrozumieć, sama wychowałam się w rodzinie katolickiej i podobne zachowania widziałam u moich dziadków, dzieci by się wyrzekli w imię tradycji i religii, a o księdzu złego słowa nie dali powiedzieć, a my się dziwimy, że pedofilię zamiatano pod dywan.

      Usuń
    3. Zgadza się, choć wytłumaczenie psychologiczne istnieje od dawna. Udowodniono eksperymentalnie, że ludzie są tym bardziej fanatyczni, im więcej nierozsądnych rzeczy zrobili w imię swojej idei, kompletnie bez zapłaty.

      Usuń
  2. Co ludzie mają w głowach?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy, czasem jest to piękna przestrzeń między uszami, która może się zjonizować podczas ściągania przez głowę sweterka. Wtedy uszy działają jak okładki kondensatora płaskiego i następuje przepływ prądu, nazbyt pochopnie interpretowany jako myśl.
      Najlepsze jest jednak to, że nawet nie trzeba tego komentować, wystarczy pokazać i już robi się wesoło :-)

      Usuń
  3. No cóż... Ateiści nie zawsze potrafią się zachować i uszanować odmienność ludzi wierzących. na szczęście katolicy potrafią być tolerancyjni, dlatego nikt tej pani, robiącej zdjęcia w sposób tak niedelikatny, nawet słowem uwagi nie zwrócił.
    Proszę.
    Moja interpretacja :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale, interpretacja mnie urzekła ;-) Wiem po sobie, nie zawszę uszanuję odmienność zachowań wierzących, czasem drę z nich łacha, nawet mam bloga antyklerykalnego, na którym namiętnie to robię :-) I wtedy uczucia namiętnie się obrażają. Co innego katolicy, tak szanują, że łoj!!!

      Usuń
  4. czy dobrze interpretuję, że fotka przedstawia jakiś happening, a pani próbuje uwiecznić aparatem grę jednego z aktorów?... szczerze mówiąc, to nie widzę w tym nic niestosownego, podczas przedstawień ulicznych nieraz widuje się, jak jakiś widz podchodzi bliżej i klika jakiś detal... nie bardzo byłoby, gdyby ktoś właził na scenę teatralną w podobnym celu, bo tam już obowiązuje pewna umowna konwencja, ale w tym przypadku nic się złego nie dzieje...
    za to "pojazd kultu religijnego" mnie trochę zmasakrował, co to w ogóle może być?... jedyne, co mi przychodzi do głowy, to jakiś kościół, meczet, czy inny chram na kółkach, taki polowy, mobilny?... przyznam, że nie słyszałem o żadnej religii, w której praktykowano by obrzędy w ruchu, podczas podróży, ale kto wie, religie się rozwijają, modyfikują technicznie, kto wie, czy nie doczekamy się np. w pociągu dalekobieżnym jakiegoś wagonu świątynnego, więc czemu np. nie autobus z przyczepą do takich celów?... inna sprawa, że np. tacy muzułmanie mieliby drobny problem, gdy droga kręta, a oni zgodnie z procedurą muszą być zwróceni frontem w kierunku Mekki... za to wagon świątynny Native American Church musiałby być na końcu, żeby roztańczeni pod wpływem peyotlu wierni nie wykoleili całego pociągu; gdy wibracje przekroczą jakiś poziom, to automatyczny czujnik bezpieczeństwa odpina taki wagon...
    ...
    co do psiaków, to gdzieś słyszałem o proboszczu rzymskokatolickim, który na niektóre swoje obrzędy zapraszał ludzi ze swoimi pupilami... no co?... skoro są sklepy i bary "dogs frendly", czy "pets friendly", to czemu nie mogą być chramy?... ale co na to szefostwo tego klechy, tego już nie wiem, wiem tylko, że regulamin wewnętrzny /tzw. "Kodeks Prawa Kanonicznego"/ tego związku wyznaniowego nic nie wspomina o psiakach, czy kotach, etc, podczas rytuału...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakże miło widzieć kolejną optymistyczną interpretację, zakładającą że katolicy stanowią grupę przyjaznych, otwartych na Świat i publiczność ludzi, organizującą happeningi, w których istotą, jak w każdym takim artystycznym wydarzeniu, jest swoboda i dowolność reakcji publiczności, stającej się przez to jednocześnie twórcami :-)
      Co do pojazdu kultu religijnego, może to po prostu obwoźna taca lub skarbonka na kółkach, wydaje mi się, że to ona stanowi najświętsze miejsce kościoła.
      Ksiądz, o którym piszesz, wywodzi się z tradycji św. Franciszka z Asyżu, który nazywał czworonogi "braćmi mniejszymi". Również słyszałem o kilku miejscach, gdzie organizowane są msze połączone z błogosławieństwem dla zwierząt.

      Usuń
    2. to jest tak, że na wszelkie wydarzenia, czy też sprawy religijne staram się patrzeć jak kosmita, który pojęcia nie ma, co to jest (w tym przypadku) katolicyzm i kościół tego wyznania... z takiego punktu widzenia to całe wydarzenie wygląda na spektakl uliczny w stylu festiwali w Avignon, Aurillac, czy też Jeleniej Góry... a tam takie scenki, jak fotografowanie przez turystę z bliska są na porządku dziennym...
      przy okazji kawał:
      pewien Murzyn dostał się na studia w Anglii i po powrocie opowiada wrażenia w rodzinnej wiosce... w pewnym momencie czarownik zapytał go o magię, więc student odparł:
      - tak, widziałem taki obrzęd: na pusta łąkę otoczoną przez wrzeszczący tłum ludzi wbiegła grupka ludzi, połowa ubrana na czerwono, połowa na niebiesko, potem weszło trzech na czarno, jeden położył na trawie jakąś magiczną kulę i zagwizdał w specjalny gwizdek... już po chwili pierdolnął deszcz...
      ...
      no tak: odczytałem skrót jako "pojazd (do uprawiania) kultu religijnego", ale może być także "pojazd (obiekt) kultu religijnego"...
      czyli skarbonka samobieżna jak najbardziej pasuje...
      przy okazji skojarzył mi się /trochę nie na temat/ sejf z opowiadania Henry Kuttnera z serii o wynalazcy Gallagherze, który konstruuje swoje genialne projekty w stanie upojenie patologicznego i potem nie pamięta wielu detali, czasem wręcz nawet przeznaczenia konstrukcji... sejfem był robot, w którego pancerz wmontowane były brylanty, własność zleceniodawcy, który nie miał pomysł, jak je bezpiecznie przechować... ów robot był nieuchwytny i niezniszczalny, zaś przedmiotem amnezji konstruktora hasło, na które dawał się złapać /sejf, nie Gallagher/ i przechodził w stan bierny, submisywny...

      Usuń
    3. Ja za to nie staram się narzucać sobie sposobu patrzenia na obrzędy, wychodzi mi jak wychodzi, ale z całą pewnością mogę powiedzieć, że i bez takiej wewnętrznej kontroli staję się kosmitą, bo obrzędy się zmieniają, są urozmaicane, niczym atrakcje w popularnej knajpie z długimi tradycjami: Niby wprowadzane są drobne korekty, ale po 30 latach nie rozpoznajesz rytuałów, wic jesteś niczym regularny widz na kolejnym Bondzie. Niby nie jestem jak ten Murzyn z kawału, to moje zdziwienie jest ogromne. Jest, bo jak wiesz, byłem niedawno na pogrzebie - i to w dobrze znanym sobie kościele i poczułem się trochę jak Tony Halik dopuszczony do rytuałów jakiegoś plemienia.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

111. Profanacja.

 Było to 30-go listopada 2024. Temperatura koło 0C, wiał dość silny wiatr. Dwójka nastolatków schroniła się do kościoła pw. Miłosierdzia Bożego w Dębicy, by uprawiać seks. Domyślam się, że w takich warunkach na świeżym powietrzu byłoby niekomfortowo. Woda zamarza, wiatru do pupy nawieje, może jeszcze z piaskiem..., niemiło. Zaczęli od seksu oralnego, a obecni w kościele ludzie coś adorowali. Niby to słowo ma podtekst erotyczny, ale okazuje się, że chodziło o właściwie nie wiadomo co. "Adoracja najświętszego sakramentu" to się nazywało. Zajrzałem do słownika i okazało się, że w chrześcijaństwie sakrament, to obrzęd religijny rozumiany jako widzialny znak lub sposób przekazania łaski bożej, zgodnie z wiarą przez Chrystusa. Z tego co wiem, akurat najświętszy sakrament wymyka się tej definicji, bo nie chodzi o obrzęd, tylko schowane w szafce (może być przenośna) wafle pszenne, o których wierzący stanowczo twierdzą, że jest to mięso denata sprzed 2 tysięcy lat. I to owo coś, w zal...

109. Siła ofiary - siła modlitwy. Zlot patologicznych oszczerców i dewiantów.

 Czasem wierzący uprzedzają mnie z troską, że bez wiary me życie będzie nie do zniesienia. Wtedy przypominam sobie poniższy rysunek: Nie wiem, czy media nagłośniły wystarczająco sprawę, ale 14-go listopada bieżącego roku dowiedziałem się, że odbył się kolejny zjazd patologicznych oszczerców i dewiantów zwących siebie egzorcystami ( kliknij tu, by poczytać ). Zawsze moje myśli biegną wtedy do ich ofiar. Wyobrażam sobie cierpiącą, chorą psychicznie osobę, którą niewoli bandycka rodzina i zamiast wezwać psychiatrę (w dobrych, bogobojnych rodzinach nie może być przecież chorób psychicznych) , wzywają zdegenerowanych hochsztaplerów, którzy na przeróżnie zboczone sposoby (nadzwyczaj często diabła szukają w okolicach intymnych) maltretują "opętanych" , bo kto bogatemu zabroni. Nad tą patologią roztacza opiekę państwo, zresztą dlaczego mnie to nie dziwi, skoro pedofilów ze zorganizowanej grupy przestępczej tego samego związku wyznaniowego chroni również. Nick Cave - Tupelo Skoro pato...

106. Z cyklu: To się dzieje naprawdę.

W każdym razie z absolutnie niepewnych źródeł wiem, że tam na górze taki wielki koleś patrzy, jak się brzydko bawisz pod kołderką. To on nakazał, by na pamiątkę jego śmierci malować jajka i żreć kiełbachę z chrzanem, ale tylko w Polsce. Jak możesz wątpić?