Halloween, Dziady, Wszystkich Świętych, Zaduszki..., czyli trupy, duchy i upiory. Cóż Ci mogę o tym napisać na blogu antyklerykalnym...? Oczywiście mogę rozprawiać, że polscy księża mają jakieś lęki spowodowane innymi, niż polskokatolicki sposób świętowania tego czasu, ale wolałbym powiedzieć coś od siebie, więc może zacznę inaczej....
...Z ciekawością przyglądam się wściekłym próbom zmuszania młodzieży do chodzenie na lekcje religii. Jak pewnie zauważasz, duchowni z biskupami na czele, ze względu na swój słaby kontakt z rzeczywistością wynikający z długotrwałego przebywania w klerykalnej bańce, potrafią głównie STRASZYĆ! Poczytaj zresztą przykładowy artykuł opisujący te działania – kliknij tu w tym celu i pamiętaj o możliwości wygooglania innych felietonów na ten temat, może Cię to zainteresuje, jako i mnie zaintrygowało.
Uchuuuuu.....!!! Teraz już wiesz, skąd ten tytuł!!! Chcę Ci opowiedzieć rzeczy straszne, jak drżę na myśl o tym, co mi grozi za moje przeszłe niechodzenie na religię – i to połączone ze zgorszeniem, bo ostentacyjnie opowiadałem o tym kolegom, a teraz się chwalę tu na blogu. Uchuuuuu...!!!! Przede wszystkim sen z powiek spędza mi możliwość niedopuszczenia do sakramentów!!! Tak struchlałem czytając o tym, że aż zapomniałem, iż sam się do nich nie dopuszczam, z tego lęku prawdopodobnie to wszystko przed "stanięciem w prawdzie". To jest przerażające, nawet nie chcę brać kartki i długopisu, by podliczyć ile zaoszczędziłem na tym czasu i pieniędzy...!!! Nie wyobrażasz sobie jak cierpię (uchuuuuu....!!! ałć!) myśląc, że mógłbym przecież sfinansować pedofilską sektę Karola Kremówy, która dzięki temu mogłaby przekupić lub zastraszyć kolejnych prokuratorów, sędziów, polityków i dziennikarzy. Gdy pomyślę, że nie dorzuciłem ani grosza do słynnego pomnika Jana Pawła II z pedofilem stojącego do dziś w Licheniu (z nieznanych mi przyczyn usunięto z cokołu postać gwałciciela dzieci, pozostawiając jedynie jego alfonsa), to aż truchleję. I tak patrzę na moje konto bankowe, na te bezsensowne oszczędności, którymi mógłby teraz zarządzać Rydzyk lub Jędraszewski i pocę się na myśl, że pewnie wykorzystam je ze Świechną na wycieczki, zwiedzanie Świata, kupimy trochę książek i płyt, odwiedzimy kilka teatrów i muzeów.... I jeszcze na blogach (z nadmiaru czasu) to opiszemy! Straszne!
A teraz przygotuj się na najstraszniejsze! Moja Małżonka ze związku niesakramentalnego, korzystając z naszych oszczędności kończy studia (uchuuuuuu...!!!) PSYCHOLOGICZNE, a wcześniej dysponując nadmiarem kasy, skończyła filozofię i anglistykę, uuuuuuuu......!!! Zamiast czerpać radość ze stania przy garach, sprzątania chałupy i ręcznego prania gaci, przy jednoczesnym radosnym wspieraniu finansowym kościoła, ona używa wszystkich cywilizacyjnych udogodnień..., a ja z nią...!!! A przecież mogłaby, gdyby tylko chciała, nie tylko ogołocić nasz domowy budżet na potrzeby parafialne, ale jeszcze poświęcić swój wolny czas na sprzątanie kościoła, robienie wieńców, wymianę kwiatów pod krzyżem i pomnikiem przykościelnym, jazdę na szmacie, może nawet na pieczenie ciast dla księdza proboszcza, kto wie...?! No i teraz jeździmy na te wycieczki, łazimy po górach, lasach, parkach i plażach..., karmimy kota, zachodzimy nawet do restauracji i kawiarni, podczas gdy biedne katabasiątka głodują niemalże w cieniu kruchty! Przy tym ostatnim, wszystkie halloweenowe horrory Świata wysiadają, a mą twarz wykrzywia konwulsyjna mieszanina strachu i przerażenia! Uchuuuuu......!!!!
Jaromir Nohavica - Kiedy kitę odwalę.
I ten cmentarz...., nie będę
pochowany w sektorze dla płacących, nie będzie ma Małżonka się
zapożyczać na piękne kazanie, ni wpłacać na wypominki, czy msze
w rocznice miesięcznice śmierci, a płaczki kościelne, które mnie
w życiu nie znały ni chuja ni chuchu robić atmosfery nie będą.
Nie przyjdą pobożni krewni, z którymi od lat trzydziestu się nie
widziałem, nie pochleją na stypie, nie pokażą jak im przykro i
żal, nikt nie będzie wiedzieć o ogólnym cierpieniu familijnym mym odejściem spowodowanym, o nie....!!! Będzie tanio i po kosztach!
Za to znów ktoś z rodziny pojedzie na wakacje lub wykształci swoje
dzieci! Nawet, jeżeli to będą niewychowane do cnót niewieścich dziewczęta! HORROR!!!
Zawieźliśmy w ostatni weekend gości do Lichenia, bo nigdy nie byli.
OdpowiedzUsuńNie będę opisywać, bo to nie miejsce. Chcieli by im pokazać pomnik bez biskupa, który u Ciebie jeszcze z biskupem.
Znajoma zwróciła uwagę na kobiety przemierzające bazylikę na klęczkach, a starsza z nich trzymała w dłoniach zwitek banknotów stuzłotowych i do każdej niemal skarbonki jeden banknot wrzucała. A mogła zobaczyć kawał świata ...
Ja z kolei mam w pamięci obrazki ze wspinania się na szczyt Croagh Patrick - świętej góry katolików, która jest celem pielgrzymek. Byłem tam dwukrotnie, bo sam szczyt jest piękny, ze spektakularnym widokiem i warto go odwiedzić. Za każdym razem spotkałem kilkoro ludzi zdobywających szczyt boso, a w związku z tym kulejąc, krzywiąc się z bólu, krwawiąc z pokaleczonych stóp. To pozornie coś innego, niż przekazywanie "na ofiarę" kwot, których ta sama osoba nie zechce przeznaczyć na teatr, bądź wycieczkę, bo według niej będzie to za drogo, ale tak naprawdę, podstawa mechanizmu jest ta sama. Zarówno ofiarodawcy, jak i bosi pątnicy zamiast zmienić swe zachowanie na lepsze, wolą inną drogę. W efekcie nic się nie zmienia, bo po takim "poświęceniu" uważają, że już tyle zrobili, że są zwolnieni ze zrobienia najprostszej rzeczy, czyli realnej zmiany zachowania. Znałem taką grupkę nastoletnich regularnych uczestniczek pielgrzymek (co prawda nie bosych, ale zabierających jednak czas i energię oraz finanse), które na co dzień uczestniczyły w takich zakrapianych alkoholem i przyprawianych narkotykami orgietkach, że nawet trzydziestolatkowie z imprezowych środowisk przecierali oczy ze zdumienia.
UsuńMamy koleżankę, która udziela się przy jednej z irlandzkich parafii. Oczywiście robi to kosztem swojego czasu, pracy, pieniędzy. Któregoś dnia wypsnęło jej się, gdy mówiła o swojej grupie, że gdzieś tam wchodzili zaraz za biskupem, bo są (cytuję) "TROCHĘ WAŻNIEJSI OD ZWYKŁYCH WIERNYCH". Ten przykład mówi z kolei o głaskaniu chorego ego, poświęcenie ma świadczyć o tym, że są lepsi od przeciętniaków.
I jeszcze jeden przykład: Najbardziej poszukiwana polska oszustka została aresztowana, bo namierzono ją podczas uczestnictwa w zbiorowych internetowych modlitwach.
A bo to tacy specyficzni masochiści, którzy lubią się potem chwalić, jak to się "poświęcali", by święte miejsce zaliczyć- tak zaliczyć. moja znajoma, bardzo wierząca katoliczka, zabrała swoja niemniej wierzącą nastoletnią córkę do Skoczowa, by zobaczyć papieża patrona pedofilów na żywo. Lało jak z cebra cały dzień, a one stały na tej "Kaplicówce", gdzie był ołtarz i godzinami czekały przemoczone i zziębnięte, aż się papież pojawi. Zaliczyły jeszcze mszę i do domu. Potem to odchorowały, ale na każdym spotkaniu był temat- pt. "Widziałyśmy papieża na żywo". To jest dopiero przebicie.
UsuńNatomiast moja mama w młodości pojechała na Jasna Górę, po prostu, by ją zwiedzić. No, niestety, wróciła z obdartymi kolanami. Kiedy chciała wejść na schody, jakieś babską pociągnęło ją za płaszcz i pilnowało, by na kolanach te schody zaliczyła. Moja matka, ewangeliczka, a potem już niepraktykująca zawsze się śmiała, że wszystkie grzechy tam, na tych schodach, zostały jej odpuszczone.
@Jaskółko,
UsuńŻe jakiś subiektywnie pojęty zysk mają, to nikt nie wątpi. I choć indywidualnie zyski te mogą się różnić między sobą, to doznanie erotyczne wcale nie jest wykluczone. Świechna śledziła kiedyś blog dziewczyny twierdzącej, że obcuje z Jezusem, przy czym jej fantazje miały podtekst seksualny. Samoudręczanie zaś (z samookaleczaniem, jako przypadkiem szczególnym) spełnia zazwyczaj inną funkcję, ale zawsze wiąże się z zaburzeniami psychicznymi.
Ja zwiedzałem Jasną Górę w lepszym momencie, nawet przed ikoną nie musiałem froterować podłóg kolanami.
Gratuluję Świechnie kolejnego dyplomu :)Tobie radości i zdrowia :)Oby tak dalej! Baaardzo się cieszę waszym szczęściem!
OdpowiedzUsuńDziękujemy, Świechna nad dyplomem musi jeszcze popracować, a na obronę będzie czas za jakiś rok-półtora, ale krok po kroku i dokończy, co pozostało do dokończenia.
UsuńGratulacje dla Świechny. Super.
OdpowiedzUsuńNie piszę na wyrost, już to, co ma, zasługuje na szacunek:) I należy również Tobie pogratulować, bo mocno ją wspierasz i cieszysz się jej sukcesami:)
UsuńDzięki, pozdrawiamy.
UsuńOj zobaczysz, jeszcze Ty będziesz księdza wzywał w swoją ostatnią godzinę! A on mógłby się na Ciebie wypiąć! I pokazać gest Kozakiewicza, tudzież Lichockiej! Ale nie, on w swojej dobroci jest gotów zapomnieć Ci te drwiny i jeszcze wsunąć Ci do tych nienawistnych ust kawałek chlebka i wymamrotać coś tam coś tam, jednocześnie kreśląc jakieś znaki na Twoim czole. Taka dobroć z niego!
OdpowiedzUsuńA skąd wiem? No bo każdy tak robi! A skąd wiem, że każdy? No, bo jak to tak? Inaczej się nie da!
Już próbowali, gdy czekałem na operacje, po których mało kto żyje dłużej niż kilka dni. Pogoniłem hochsztaplerów, raz batmana, a raz pingwina. Batman odszedł spokojnie, ale zaznaczając, że i tak się będzie za mnie modlił, a pingwin się wściekł i rzucił mi takie "STINK EYE", że aż żałuję, że tego nie filmowałem. Co najlepsze, w obu przypadkach nastąpił cud po pogonieniu oszustów i okazało się, że ani pierwsza, ani druga operacja nie była konieczna, przynajmniej nie w takim stadium choroby, co jest o tyle miłe, że i tak cięli mnie z tego powodu wystarczającą ilość razy, a efekty uboczne określam jako upierdliwe po dziś dzień.
UsuńZa to jednego jestem pewien, oni nie posiadają żadnych norm etycznych, a złośliwość jest ich chlebem powszednim, więc wystarczy, że ktoś im doniesie, że ja nie chcę, by jakieś obrzędy nade mną odprawiali, to przylecą i odprawią. Gdybym zatem życzył sobie ichniego udziału przy rytuałach przejścia, to sposób jest prosty: Wysyłam umyślnego, który z rzekomą troską donosi, jaki to jestem zatwardziały i jak to by dobrze było grzeszną duszę ocalić i na złość przylezą jeszcze tego samego dnia, ramen.
Normalnie to na takie słowa odpowiada się z twarzą, wykrzywioną grymasem katolickiej miłości: "Będziesz smażył się w piekle!".
UsuńZawsze zastanawiałem się, co takiego człowieka cieszy bardziej - przekonanie, że on sam zostanie zbawiony, czy że ja zostanę potępiony.
Jestem głęboko przekonany, że bez jęków potępieńców dobiegających z piekła, Polak-katolik w niebie mógłby się czuć oszukanym.
Usuń