Przejdź do głównej zawartości

032. Racjonalista.tv o pierwszych chrześcijanach.

Nie tak dawno temu na youtubowym kanale "Racjonalista.tv" gość programu zwrócił moją uwagę na pewien ciekawy problem. Prawdopodobnie wiesz, że za wzór chrześcijanina stawiany z ambon całego kraju jako przykład do naśladowania, z upodobaniem dawano "pierwszych chrześcijan", znaczy się niby tych, co to za Nerona ginęli w amfiteatrach podczas krwawych widowisk. Błąd rzeczowy tych opowieści polega na tym, że ci, których kościoły różnych denominacji nazywają "pierwszymi chrześcijanami" uważali się za bogobojnych ŻYDÓW. Podobnie zresztą, jak uczniowie Jezusa. Teraz odrobina fantazji: Wyobraź sobie takiego Wojtyłę, który po śmierci spotyka niejakiego Szymona Piotra i mu wciska, że nie był żadnym żydem (mała litera, bo chodzi o wyznanie, a nie narodowość), lecz jednym z pierwszych chrześcijan. Mogłoby dojść do różnicy poglądów, nieprawdaż? Choć muszę Ci powiedzieć, że osobiście najbardziej chciałbym zobaczyć reakcję "pierwszych chrześcijan" na wywody Wojtyły o tym, jaka rzekomo była Maryja z Nazaretu i czego niby chciała. Jak zapewne wiesz, Maryja była tak marginalizowana przez uczniów Chrystusa, że we wszystkich uznanych przez kościół Ewangeliach wspomniano ją raptem ze trzy razy, więc te Wojtyłowe elaboraty mogłyby wywołać u nich.... hmmm...., powiedzmy że konsternację. W dodatku nie jestem przekonany, czy chrześcijanie za Nerona całkowicie zarzucili żydowski zwyczaj redukcji dysonansu poznawczego za pomocą kamieniowania tych, którzy go wywołali.

Cool Kids of Death - Butelki z benzyną i kamienie.

Kamieniowanie. Tanie i skuteczne. A jakie sprytne! Wciągnąć w zbrodnię tępych, żądnych okrucieństwa gapiów, by zrobić ich współwinnymi, wciągnąć we własny zbrodniczy plan. A Ty jakie wolisz metody? Te z czasów "pierwszych chrześcijan", czy może te z czasów ugruntowanego chrześcijaństwa, gdzie finał na stosie był właściwie aktem miłosierdzia wobec "starannych przesłuchań" i kar obliczonych na dłuższe widowisko, z tym jednak minusem, że widownia nie mogła czynnie uczestniczyć w morderstwie, ograniczając się do złorzeczenia i przeklinania?!

P.S. Orientujesz się, czy ktokolwiek nazywał Szymona Piotra "papieżem", "jego świątobliwością" albo innym odjechanym terminem?

Komentarze

  1. Ja wolałabym jak u Lennona, świat bez religii, rządów, granic i zawiści...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, pan Depo z zawodu arcybiskup by nie wolał, on uważa że dobrze jest jak jest i tak trzymać! A pan Jędraszewski to nawet do spółki z panią Szydło apelowali do radnych sejmiku małopolskiego, by nie znosić stref prześladowania społeczności LGBT, co poczciwina, to poczciwina. A na granicy wschodniej został rozciągnięty piękny drut kolczasty. Może brakować wszystkiego: maseczek, respiratorów, leków, lekarzy, ale drut kolczasty od razu się znajdzie.

      Usuń
    2. Jak ktoś mądrze powiedział, złomu nigdy za wiele...

      Usuń
  2. Pierwsi judeochrześcijanie nie znali późniejszego o trzy stulecia terminu "chrześcijanie". Piotr i jego co najmniej 29 następców nie znało terminu "papież". Ba! Nie ma dowodów, że w ogóle istnieli! "Pierwszym papieżem" nazwało Kefasa wielu, między innymi Lolek Kremówka. Jezus, syn Żydówki i żydówki był zapewne Torunianinem - synem rebe Rydzyka i ex-posłanki Teletubisiowej.
    RELIGIA [każda!!!] to największy samogwałt, jaki uczyniła sobie ludzkość. Jest ironią losu, że najgoręcej bronią tych bzdur tacy, których nawet ich najgorszy wróg o posiadanie i używanie intelektu nie posądzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za rzucenie odrobiny światła na rzekomą "tradycję chrześcijańską". Co ciekawe, propagandziści katoliccy ustalili nawet rzekomą listę papieży, a ja tylko się zastanawiam, jak to możliwe, by wiedzieć kto następuje po kim i kiedy, skoro w pierwszych latach ery nowożytnej ani nie było się jak skomunikować, ani tym bardziej jak przekazać władzy, zwłaszcza w nielegalnej sekcie, której członkom groziła dość przykra śmierć. Żeby mieli wtedy jedną siedzibę, to jeszcze jakoś by dało radę, ale oni chaotycznie tułali się po rejonie Morza Śródziemnego i Bliskiego Wschodu. Jak więc taki wybór się technicznie odbywał i skąd wiadomo, że to był właśnie ten jedyny, rzekomy następca Jezusa?!

      Usuń
    2. ma taką naprędce skleconą (spiskową) teorię:
      aby przybliżyć zagadnienie zacznę od odwłoka strony, a dokładniej od Chińczyków... chiński reżim zaanektował panczenlamę, co z nim zrobili, tego raczej nikt nie wie, narzucili swojego kandydata, ale ponoć im nie wyszło...
      jednak imperatoru Konstantynu wyszło... mam obrażać inteligencję Waszmościów konfabulując dalej?...
      suponuję, że nie...
      p.jzns :)

      Usuń
  3. - Chrzczeni jesteście?
    - Nie panie. Tu sami porządni ludzie mieszkają.
    to jest mój ulubiony cytat z mojej ukochanej, wręcz świętej książki "Rudy Orm" (F.G.Bengtsson), której rozklekotanego do białej kości, zaczytanego do krwi z dupy egzemplarza NIKOMU nie pożyczam, nawet nie pozwalam nikomu myśleć o tym... aczkolwiek książka jest pro-xiańska, bo główny bohater dobrze wychodzi na tym ochrzczeniu, to jest tam jednak mnóstwo wspaniałych przekazów na temat tegoż xiaństwa... np, dlaczego król Harald Sinozęby się ochrzcił?... bo ząb go bolał, zaś misjonujący mnisi poczęstowali go nalewką z opium, więc on tak z wdzięczności dał im doopy... jest to bajka, fikcja literacka, niemniej jednak chrzczenie wikińskich wojów po pijaku i przekupywanie ich giezłami do tego rytuału jest prawdą historyczną...
    ale wróćmy do tematu, bo chodzi o lata (wieki) o wiele wcześniejsze...
    większość Polaków ma pojęcie o pierwszych chrześcijanach oparte na innej fikcji: "Ouo vadis", ale do mnie jakoś bardziej przemawia fikcja filmu "Agora", gdzie najarana "duchem świętym" tłuszcza demoluje bibliotekę Serapejonu... jakoś bardziej to pasuje do obecnych realiów, zwłaszcza do złamasu ministru czarneku, który jedzie po tej samej bandzie...
    no, ale to też było odrobinę później...
    ja tam nie muszę znać detali na temat początków xiaństwa, nie moja bajka, nie mój cyrk, czy jakoś tak... ale tak sobie myślę, że xianom chyba wypadało by coś wiedzieć na ten temat?... tylko po co im to?... organizacji, która uzurpuje sobie monopol na całe xiaństwo wcale na tym nie zależy, nie ma w tym interesu... "ora et labora", "pij wódkę i lej żonę", "wierz i płać", ot cała historyja...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiem kiedy to się stało: Może 10 lat temu, może 15 lub 20, ale od dłuższego czasu, gdy ktoś mi opowiada historię, próbuję w głowie ułożyć wizję lokalną. Tak z automatu, jako reakcja na wszechobecne w mediach i na ambonach kłamstwo. I tak na przykład dowiodłem fałszywości mitu o zatrzymaniu się gwiazdy nad stajenką w Betlejem. Można łatwo sprawdzić, wybierając dowolna gwiazdę, która wydaje się być nad jakimś obiektem wielkości stajenki. Następnie należy przejść sto metrów w kierunku prostopadłym do linii łączącej nasze oczy z gwiazdą i okaże się, że gwiazda już nie znajduje się nad tym samym obiektem. To samo miałem z pierwszymi "chrześcijanami". Próbowałem sobie wyobrazić sto osób wychowanych w kulturze powszechnego okrucieństwa i pogardy dla słabszych i zastanowić się, co by musiało się stać, by nagle stali się pełni zrozumienia i tolerancji, odrzucali przemoc, ba, ignorowali bezpośrednią napaść na siebie samych, błogosławiąc napastnikom. U jednej osoby bym to zrozumiał: mogłoby to być następstwem choroby psychicznej lub jakiegoś zaburzenia, bądź silnego wejścia w rolę. Ale masowo? W różnych częściach basenu Morza Śródziemnego i Bliskiego Wschodu? Tak bez komunikacji? Podczas gdy wiemy, że ludzie uczą się najlepiej przez naśladownictwo???

      Usuń
  4. W temacie za dużo nie dodam, ale ciekawe rozważania :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

078. Ominąć tradycję.

Nikt tej Wielkanocy już nie rozumie, a może i nie potrzebuje! Ewa Kaleta, Wyborcza, Duży Format. Oj, jak mi nie szkoda! Mam uraz do tych świąt, choć jednocześnie są dla mnie ważne, bo stanowią wyznanie i dowód mojej stabilnej rozłączności z chrześcijaństwem. Po prostu nigdy nie kupowałem tej historii o wszechmocnym facecie, który daje się zabić po to jedynie, by mógł mi wybaczyć grzechy. Nie kumam ciągu przyczynowo-skutkowego, a Ty? Zakładając nawet na chwilę, że posiadł moc darowania mi życia wiecznego, jak mu w tym pomogła jego własna śmierć? Innymi słowy: Nigdy nie rozumiałem, po co ona była i nigdy mi tego nikt logicznie nie wyjaśnił. W dodatku Wyborczej (Duży Format) przeczytałem artykuł będący czymś w rodzaju wyboru szantaży emocjonalnych, jakimi polscy katolicy próbują zmusić członków swoich rodzin do uczestnictwa w obchodach Wielkanocy. Klikając tutaj poczytasz oryginalny tekst , a jeśli Ci się nie chce, to służę przykładami takimi, jak ta wypowiedź o córce: (...) Amsterdam nie

087. Scenka rodzajowa.

 Syn przyjeżdża do matki z dość daleka (120 km), bo obiecał jej obwożenie po grobach rodzinnych znajdujących się w promieniu 250 km od jej miejsca zamieszkania. Zostawia wszystkie swoje obowiązki i jedzie, choć zupełnie nie leży to w jego interesie, ani nie jest zainteresowany grobbingiem, ani też związany emocjonalnie ze zmarłymi, którzy odeszli nim dorósł, w niektórych przypadkach nawet przed jego narodzeniem. Ale jedzie, bo wie, że w przeciwnym wypadku matka puści się w podróż autobusami, pociągami, a potem będzie czynić dzieciom wyrzuty z powodu swojej decyzji. Wchodzi na któreś tam piętro bloku, zastaje drzwi otwarte na oścież, słyszy głośny wrzask telewizora. Dziwi się, bo drzwi te zawsze były zamykane na klucz, nawet gdy w środku było pełno ludzi. Wchodzi do salonu, a tam matka na kolanach odprawia czary z telewizorem. Znaczy się, kapłan z telewizora odprawia obrzędy, ona w nich głośno uczestniczy. Nie przerywa nawet, gdy wchodzi syn. Ani pocałuj mnie w dupę, ani wypierdalaj. Je

084. Polska języka, trudna języka, my się duzio ucić chcieć nie bałdzo.

Myślałem, że niewiele mnie może zaskoczyć w grypserze katolickiej. Potworki słowne w stylu "ubogacać" już mnie nie ruszają, podobnie jak "Przyjdź, Rozeznaj!" z plakatu poniżej. Nie jakieś tam banalne "zobacz" lub "spróbuj". RO-ZE-ZNAJ!!! Zdjęcie z portalu Lekcjareligii.pl. Uodporniłem się, nie ma co! Czasem jednak nawet moja znajomość tej specyficznej nowomowy okazuje się dla wyobraźni niewystarczająca. Co powiesz na to: Męski Różaniec Warszawa 1 lipca 2023r. Dlaczego „Męski” Wierzymy, że naszą rolą, tj. rolą mężczyzn w Bożym zamyśle jest ochrona na życie wieczne wszystkich tych, których Bóg podarował nam tu na ziemi. Tak jak święty Józef był ziemskim opiekunem Świętej Rodziny, tak i my mamy zadanie bronić świętości naszych rodzin i bliskich. Chcemy czynić to razem, we wspólnocie mężczyzn. W tej jedności umacniamy naszą męską tożsamość i męskie cnoty. Nie wnikając w fakt jakiejś tajemniczej dla mnie różnicy między różańcem męskim i żeńskim (genit