Przejdź do głównej zawartości

024. Dzień dziecka, czyli szkoła według Czarnka.

 Z okazji dnia dziecka chciałbym z Tobą porozmawiać o polskiej edukacji, a raczej o zmianach, jakie proponuje tzw. minister edukacji narodowej, czyli Czarnek Przemysław. Ponieważ "Antyconfiteor" jest blogiem antyklerykalnym, ograniczę się do kwestii zwiększenia indoktrynacji religijnej w szkołach, choć za dużo groźniejszą uważam zapowiedź faszyzacji szkół, czyli wprowadzanie "polityki dumy narodowej" poprzez gumkowanie i koloryzowanie wstydliwych fragmentów historii.


Maciej Zembaty (Leonard Cohen)- Nauczyciele.

Być może słyszałeś, że Przemuś pan planuje wprowadzenie większej ilości twóczości Jana Pawła II, szczególnie zaś się zafiksował na naukach o biznesie, w które chce wpleść encykliki Karola Kremówy. Przypomina mi to niegdysiejszy przedmiot "ekonomia polityczna socjalizmu" (czy jakoś tak), mający się do ekonomii tak, jak krzesło elektryczne do krzesła. Za mało prawdopodobne uważam, by obciążanie uczniów pomysłami grafomańskiego santo subito wypowiadającego się na wszystkie tematy świata, w szczególności zaś na te, na których się nie zna, miały wzmocnić pozycję kościoła, czy wzmóc religijność wśród młodzieży (ekonomia socjalizmu nie wznieciła płomieni miłości do tego ustroju), za to w pełni obnaży Wojtyłowe pierdolando. Szkoda jedynie czasu i energii młodych ludzi. Swoją drogą, czy zdajesz sobie sprawę, jak próżnym dzbanem trzeba być, by pisać encykliki o gospodarce mając z nią tyle wspólnego, co żebrak z prowadzeniem banku?!

Przyznam jednak, że mogło się Karolowi w główce poprzestawiać od tego klaskania. Proponuję Ci obejrzenie dowolnej homilii Wojtyły ze zwróceniem uwagi na ten element: Kremówa stęka jedno zdanie, a tu jak okiem sięgnąć aplauz. Mówi na przykład, że przyjechał tu do Gorzowa – i to budzi euforię tłumu. Mówi "niech będzie pochwalony", to samo. To pokazuje, jak mało istotne były same homilie, skoro sami mundurowi funkcjonariusze kościelni co chwila je przerywali. Wyobrażasz sobie taki wykład na Politechnice lub Akademii Medycznej? Prowadzący mówi "Dzień dobry", a sala mu przerywa "Niech żyje profesor, niech żyje profesor...". Wykładowca mówi "Dziś będziemy rozważać wymianę ciepła przez konwekcję", a na sali "Niech żyje profesor, niech żyje profesor" i aplauz. Nie ma najmniejszych szans, by ktokolwiek coś wyniósł z takiego wykładu. Nawet gdyby udało się przedstawić jakiś zakres materiału, to studenci nie mieliby możliwości przyswojenia, gdyż ciągłe przerywanie oklaskami kompletnie uniemożliwia skupienie na treści. Wniosek: Duchowieństwo doskonale zdawało sobie sprawę, że pan papież pieprzy trzy po trzy, więc bez większego skrępowania przerywało mu co dwie minuty te nadzwyczajne mądrości w stylu "Pamiętam, że po maturze poszliśmy na kremówki" lub "Nie lękajcie się"!

Ciekawi mnie tylko, jak do mętnych bzdur chciwego Karola podejdą nauczyciele. Aż się chce sparafrazować Gombrowicza: "Wojtyła wielkim ekonomem ekonomistą był".

Komentarze

  1. Moje pytanie brzmi: jaką oryginalną myśl zawarł w swoich rozważaniach filozoficznych (?) Karol Wojtyła, że warto o nim wspominać w podręcznikach, szczególnie dotyczących wiedzy ogólnej? Być może ktoś może mi na to pytanie odpowiedzieć, bo ja na encyklikach się nie znam. Jest wiele postaci ze świata filozofii, sztuki czy nauki, które znać trzeba, żeby mieć świadomość na jakim świecie żyjemy, i wcale nie muszą być one ateistami, żebym im przyklasnęła. Kogo obchodzi to, że Kopernik był księdzem? Postawa Karola Wojtyły może się faktycznie przydać np. w naukach społecznych do zilustrowania patriarchatu albo autorytarnego stylu zarządzania, ale i tu znajdą się przykłady głośniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czegóż Ci się zachciewa, ma małżonko? Żeby Karol, co wziął i zszedł, pozostawił po sobie w swych rozważaniach ORYGINALNĄ MYŚL? Toż jeśli do tego dodamy mój postulat, by czytając jego wypowiedzi o gospodarce i biznesie, wybrać KONKRETY, czyli prawa i obliczenia, może się okazać, że nie znajdziemy w jego "dziełach zebranych" NICZEGO spełniającego te warunki. ODKRYCIA, ZASADY i WYLICZENIA: PHI..., TEŻ COŚ!!!
      Zdradzę czytelnikom, że w naszej domowej dyskusji ułatwiłaś badaczom dzieł santo subito zadanie, dopuszczając ORYGINALNOŚĆ JEGO MYŚLI FILOZOFICZNEJ, a nie jedynie GOSPODARCZEJ, BIZNESOWEJ, czy EKONOMICZNEJ.
      Dlatego zwracam się do czytelników: Jeżeli znacie jakąś myśl Wojtyły, która by była przełomem na miarę Kartezjusza, nie chowajcie jej dla siebie, podzielcie się nią, wykrzykujcie ją na całe gardło!!!

      Usuń
  2. Ostatnio witam się z synem /nauczycielem/ pytaniem: "To kiedy będziesz miał to szkolenie z biblistyki?"
    A on odpowiada że dopiero we wrześniu, chociaż kto wie? Może jeszcze w wakacje?I że zna już wykładowców...
    :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkolenie może być ciekawe, bo biblistyka wymaga od wykładowcy biegłości w tłumaczeniu, że to co napisane, to wcale nie jest napisane, bo inaczej by się (nomen omen) KUPY nie trzymało.

      Usuń
    2. Zgadza się :-)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Rano próbowałam się tu wbić, ale dziś blogger mnie nie lubi.
    Sama byłam zdziwiona ta ekonomia w wydaniu Wojtyły, ale różne rzeczy moje oczy widziały.
    Współczuje szczerze nauczycielom, którzy zostają w tym wszystkim, ja będę się przyglądać ...
    Ciekawa jestem postawy rodziców wobec tych zmian.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli myślę o tych zmianach z ciekawością, to jedynie w kontekście nauczycieli, jak do tego podejdą. Co do Wojtyłowej ekonomii, nie ma we mnie ciekawości, bo znam jego sposób wypowiadania się na ważne tematy dotyczące silnych (pastwa, lobby biznesowe, korporacje). To takie mydlenie, żeby coś zasugerować, ale nie brać za to odpowiedzialności. Karol z Wadowic nawet w sprawie akcesu Polski do UE nigdy nie powiedział TAK lub NIE. Zawsze było to "wstąpienie do UE na równych zasadach", przy czym słowo "równych" wprowadzało z miejsca furtkę, bo wiadomo że choćby funduszy UE nie może dzielić równo, bo jest od wspierania pilnych inicjatyw, np. państw w kryzysie lub państw po klęsce żywiołowej. JPII twardo wypowiadał się jedynie wobec tych, którzy mu się zdawali słabi, czyli kobiety, dzieci, czy ateiści.

      Usuń
  4. Ostatnio czyli za jasniepanowania w edukacji niejakiego Giertycha - Romana zresztą, usiłowałem [przez nikogo nie przymuszony] przesylabizować dzieła wszystkie Karola Wojtyły vulgo Andrzeja Jawienia, także A.J. czyli Stanisława Andrzeja Grudy bądź Piotra Jasienia alias Jana Pawła II, ostatnio "Naszego Świętego". Nie wyszlo. Szło mi jak po grudzie. Przysypialem. A nie cieszę się dobrym i łatwym zasypianiem. A induwiduum przezywające się "Czarnek"? Gdy widzę - słyszę to miano, przypomina mi się K.I. Gałczyńskiego - "Tuman nad łąką wisi"... A kwiecista łąka to oświata...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, potężne wyzwanie, zwłaszcza że jak napisałem w komentarzu do Jotki, Karol Wojtyła w swych wystąpieniach publicznych unikał konkretów. Czarnek zaś wydaje mi się być jednym z tych tchórzy, którzy są z jednej strony fanatycznie posłuszni pryncypałom, a z drugiej, uważają że każdy cel osiąga się przymusem: jak wam każę kochać "Wojtyłę i kościół, to będziecie ich kochali".

      Usuń
  5. Ciągle wierzę w nauczycieli,w to,że ich wiedza,odpowiedzialność nie pozwolą przekazywać dzieciom bzdur, wypowiedzianych nawet przez "świętych".:)) Choćby niejaki Czarnek stawał na rzęsach,to nie zmieni postrzegania Jana Pawła II przez ludzi myślących,czytających,przez cały cywilizowany świat - jako homofoba i protektora pedolilów.W najlepszym razie - jako symbol kościelnej,religijnej hipokryzji.Mnie nie "urzekly" nawet fragmenty jego kazań,ktore czasem miałam okazje slyszeć,nie lubie infantylizowania,traktowania potencjalnych sluchaczy jak niedorozwinietych umysłowo.
    Nawet "świętym"został nielegalnie,bo się okazuje,że złamano procedury,skrócono czas,przeprowadzono cały proces "pod tezę".Słychać coraz bardziej głosy (Francja,Niemcy,USA) o możliwości dekanonizacji,choć myślę,że kościół w swym zakłamaniu wielkiej pysze ,nigdy by do tego nie dopuscił.Nie czytuję encyklik,jak każdy normalny czlowiek,znam ciekawsze lektury..ot,choćby "Sodoma" Martela:) To,ze sprzedano 150 tys.egz. też o czymś świadczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem polega na tym, że nawet rewelacyjny, kreatywny i lubiany nauczyciel, gdy w grę wchodzi jego wiara, staje się..., nazwijmy to eufemistycznie INNY NIŻ ZAZWYCZAJ. Wśród moich dobrych znajomych jest sporo nauczycieli (obydwoje z żoną mieliśmy styczność z tym środowiskiem, żona zresztą ma cały czas), więc niestety wiem o czym mówię. Znam arcykreatywną, nauczycielkę polskiego, prowadzącą jednocześnie dla młodzieży zajęcia artystyczne, która w dobie skandali pedofilskich wkleja zdjęcia papieża wzruszając się jego "ciepłym głosem". Że tak zacytuję "Rejs" Piwowskiego: https://youtu.be/S4LYzqaoP9Y

      Usuń
  6. Nie przesadzałbym z tą wiarą w nauczycieli. Chlebuś i święty spokoj chce się jednak mieć. Tak łatwo też zostać na wsi... bezrobotną [nauczycielką] i pod pręgierzem dewotek
    Spędziłem w tym zawodzie grubo ponad 40 lat. W latach osiemdziesiątych nawet jako "siła antysocjalistycna" - potem jako "ateistyczny gorszyciel" [opinia samego ks. dziekana] w jego zdaniem "katolickiej szkole". Ratowały mnie - preferencje zawodowe [podobno u mnie "nie dawało sie nie umieć" , co było oczywiście bzdurą]. W moim miasteczku nawet była sekretarz POP PZPR została ...katechetką. A jaki miała niedawno śliczny pogrzeb - z biskupem w roli glownej!!!
    ------------------------------------
    Pozwolilem sobie usunąć swój wcześniejszy wpis z powodu kilku literówek. Przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam trochę,a nawet więcej niż trochę to klimaty,pochodzę z nauczycielskiej rodziny:))

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

111. Profanacja.

 Było to 30-go listopada 2024. Temperatura koło 0C, wiał dość silny wiatr. Dwójka nastolatków schroniła się do kościoła pw. Miłosierdzia Bożego w Dębicy, by uprawiać seks. Domyślam się, że w takich warunkach na świeżym powietrzu byłoby niekomfortowo. Woda zamarza, wiatru do pupy nawieje, może jeszcze z piaskiem..., niemiło. Zaczęli od seksu oralnego, a obecni w kościele ludzie coś adorowali. Niby to słowo ma podtekst erotyczny, ale okazuje się, że chodziło o właściwie nie wiadomo co. "Adoracja najświętszego sakramentu" to się nazywało. Zajrzałem do słownika i okazało się, że w chrześcijaństwie sakrament, to obrzęd religijny rozumiany jako widzialny znak lub sposób przekazania łaski bożej, zgodnie z wiarą przez Chrystusa. Z tego co wiem, akurat najświętszy sakrament wymyka się tej definicji, bo nie chodzi o obrzęd, tylko schowane w szafce (może być przenośna) wafle pszenne, o których wierzący stanowczo twierdzą, że jest to mięso denata sprzed 2 tysięcy lat. I to owo coś, w zal...

109. Siła ofiary - siła modlitwy. Zlot patologicznych oszczerców i dewiantów.

 Czasem wierzący uprzedzają mnie z troską, że bez wiary me życie będzie nie do zniesienia. Wtedy przypominam sobie poniższy rysunek: Nie wiem, czy media nagłośniły wystarczająco sprawę, ale 14-go listopada bieżącego roku dowiedziałem się, że odbył się kolejny zjazd patologicznych oszczerców i dewiantów zwących siebie egzorcystami ( kliknij tu, by poczytać ). Zawsze moje myśli biegną wtedy do ich ofiar. Wyobrażam sobie cierpiącą, chorą psychicznie osobę, którą niewoli bandycka rodzina i zamiast wezwać psychiatrę (w dobrych, bogobojnych rodzinach nie może być przecież chorób psychicznych) , wzywają zdegenerowanych hochsztaplerów, którzy na przeróżnie zboczone sposoby (nadzwyczaj często diabła szukają w okolicach intymnych) maltretują "opętanych" , bo kto bogatemu zabroni. Nad tą patologią roztacza opiekę państwo, zresztą dlaczego mnie to nie dziwi, skoro pedofilów ze zorganizowanej grupy przestępczej tego samego związku wyznaniowego chroni również. Nick Cave - Tupelo Skoro pato...

106. Z cyklu: To się dzieje naprawdę.

W każdym razie z absolutnie niepewnych źródeł wiem, że tam na górze taki wielki koleś patrzy, jak się brzydko bawisz pod kołderką. To on nakazał, by na pamiątkę jego śmierci malować jajka i żreć kiełbachę z chrzanem, ale tylko w Polsce. Jak możesz wątpić?