Mary Patricia McAleese jako prezydentka Irlandii miała okazję kilkukrotnie spotkać się z Karolem Wojtyłą, za czasów piastowania przez niego urzędu papieskiego. Podczas spotkania w Irlandii Wojtyła raczył zapytać męża prezydentki RoI: "Nie wolałbyś być prezydentem Irlandii, niż poślubić prezydenta?" Był przekonany, że to świetny żart. Nic dziwnego, że był zachwycony swym poczuciem humoru, wystarczy że obejrzysz jego wystąpienia publiczne, bez trudu zauważysz, że podczas jego przemówień, ślepi sekciarze wznosili głośny aplauz po każdym jego stęknięciu, nieważne z którego końca układu pokarmowego się ono dobywało. Wszystko co powiedział, było sentencją, bądź dowcipem, że boki zrywać, Strasburger wymiękał w przedbiegach! Można zdurnieć po ćwierćwieczu takiej bezwstydnej wazeliny. Ludzie którym biją brawo potrafią stracić rozum w dużo szybszym tempie. Jakież więc było zdziwienie pana Karola, gdy pani Mary (Maryja, jeśli kto woli), zażądała przeprosin za te seksistowskie słowa. Oczywiście dyskretnie, gdy byli już poza zasięgiem kamer i mikrofonów. Nasz słynny rodak przeprosił, ale nie byłby sobą, gdyby nie zaczął kluczyć i zwalać winę na nieznajomość angielskiego. Irlandka litościwie nie dopytała, co niby myślał, że mówi do jej męża. Domagała się przeprosin i je dostała, nie obchodziły jej tłumaczenia.
Właśnie tak wyobrażam sobie model dialogu państwo-kościół. Każdy powinien znać prawa i obowiązki. Niejeden raz na łamach tego bloga wspominałem o tym, że duchownych charakteryzuje brak kontaktu z rzeczywistością, gdyż od momentu otrzymania święceń kapłańskich doświadczają ciągłych kąpieli w wazelinie. Stopniowo są odłączani od wszelkich obowiązków życiowych, z czasem nawet nie wiedzą, jak zaparzyć herbatę, bo przynosi im ją niewolnica. Herbatę, inne napoje i jedzenie biorą gdzieś zza drzwi. Ciężko się spodziewać, by przejmowali się tym, że mogą kogoś znieważyć. Po sobotnich wyborach, znowu pierwszą osobą w Irlandii została kobieta. Żeby było śmieszniej, kontrkandydatką była także kobieta. Prezydentką została psycholożka kliniczna. Dla porównania, w Polsce został alfons, zadymiarz i oszust. Może Irlandia znalazła metodę na wskazanie duchownym miejsca w szeregu?
Zmieniając temat: Coś mi się obiło o uszy, że jakaś tępa sekta z Polski naciska na Mela Gibsona, by odebrał naszej rodaczce Kasi Smutniak, rolę niejakiej Maryi z Nazaretu. Czyż to nie jest wspaniałe? Pospólstwo, które grosza nie wyłożyło na produkcję, ani tym bardziej nie wsparło jej własną pracą, domaga się zmiany obsady. Parafrazując matkę Alvy'ego: "Nie bój się, tu jest Polska, ona się nie rozwija." Szczerze powiedziawszy, ja bym się spokojnie obył bez Pasji II, więc dla mnie katoliby mogą nawet domagać się wstrzymania produkcji, choć z miejsca zaznaczę, że na miejscu reżysera powiedziałbym, byście zaczęli myć okna, niedługo znowu święta, zabijecie świnię, bo Bóg się rodzi....!!!
Piękna historia :-)
OdpowiedzUsuńno i bardzo mi przykro, że tam u Was kobiety zostają prezydentkami a tu wiadomo. drugie usa normalnie (nie zapomnę, jak ta, co to już z aniołkami fruwa z innymi gwiazdami równie ciężkiego kalibru, co ona, w ohydnych słowach wyrażała sie o Kamali.)
Pasja II ? no nie zobaczę, wystarczy mi. przy czym nie mam nic do pierwszej produkcji, dobra była.