Przejdź do głównej zawartości

085. Teresa Orlowski i Jan Paweł II - komplementarny produkt polskiego katolicyzmu.

 Być może dziwi Cię tytuł, ale czytając dziś rano krótkie wspomnienie kariery Teresy Orlowski zdałem sobie sprawę jak wiele łączy tych dwoje najbardziej rozpoznawalnych za granicą polskich celebrytów lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Obydwoje pochodzą z prowincjonalnych miasteczek pogórzy południa Polski (ona z Dębicy, on z Wadowic), wychowani w katolickich rodzinach, urodzeni pod innymi nazwiskami, zmienionymi z powodów tradycji, obojgu nieszczególnie podobało się ubogie podkarpackie życie i skończyli na emigracji zarobkowej, gdzie pozostali na stałe. Obydwoje mieli też parcie na szkło i uwielbiali być podziwiani. Mało...???

Teresa Maduzia (panieńskie nazwisko pani Orlowski) chciała w dzieciństwie zostać zakonnicą, ponieważ to jej nie wyszło (ślub z tajemniczym taksówkarzem Januszem i dziecko), wybrała bardziej dostępną karierę gwiazdy porno, a Karol Wojtyła (kawalerskie nazwisko Jana Pawła II) nawet został księdzem i pozostał w tym zawodzie do końca życia (tu mężczyźni mogą kosić kasę niemal od początku kariery, co rzadko której kobiecie stanu duchownego się udawało), mozolnie pnąc się po szczeblach zawodowych na sam szczyt.


Big Cyc - Kręcimy pornola.

Teresa i Karol bardzo interesowali się seksem i chętnie dzielili się swoimi fantazjami z publicznością: ona w filmach i wywiadach, on w encyklikach i kazaniach, a ich poglądy w wielu sprawach były zaskakująco zbieżne. W kolokwialnym skrócie: Kobieta według nich powinna znać swoje miejsce w szeregu. Orlowski wściekała się na przykład, że musi płacić tyle samo kobietom, co mężczyznom, bo "one przecież rodzą dzieci, więc należy im się mniej". Pan papież zaś używał słów-wytrychów, np. "charyzmaty kobiety", "rola kobiety w zamyśle bożym". W praktyce wyglądało to tak, że on jako ksiądz jeździł na nartach, chodził po górach, a zakonnice prały mu gacie, robiły żarcie, czyściły kibel, myły podłogi, etc.... Tereska i Karolek jednym głosem potępiali prezerwatywy, ona twierdząc, że klienta nie obchodzi AIDS, chce sobie popatrzeć, a on w podobnym tonie przypisywał pragnienia niejakiemu "Panu", z tym że temu ostatniemu chodzić miało według Wojtyły o rozpłód (nieważne jak, nieważne czy z gwałtu, czy pod przymusem i z wirusem, idźcie i rozmnażajcie się). Frazę zaś tak chętnie wypowiadaną przez królową porno z Dębicy o tym, że seks w prezerwatywie jest jak cukierek przez papierek powtarzali na lekcjach religii niemal słowo w słowo podwładni pana Karola z Wadowic.


Liza Minnelli, Joel Grey (Cabaret)  - Money.

Bohaterów tej historii łączy również miłość do pieniądza: Karol za łapówki (tzn. wystarczającej wysokości regularne TRADYCYJNE OFIARY) zezwalał nawet na kontynuację działalności księży pedofilów. Oskarżenia o współpracę z SB również blakły w oczach Wojtyły wobec blasku miedzi, choć tchórzliwie stronił od udzielania informacji na ten temat. Pani Teresa zaś mówiła wprost:

To, że pieniądze nie są najważniejsze, mówią tylko hipokryci, którzy mają ich dużo. Nienawidzę tego. Ja kocham pieniądze.

No i wisienka na torcie: Do zdjęć i filmów z udziałem opisywanych celebrytów masowo modlili się Polacy, choć przyznać trzeba, że dużo więcej rodaków naśladowało Teresę, niż Karola. Podobno w samych tylko latach 2010-2014, aktorami porno (pracującymi na seks kamerkach) zostało 50 tysięcy naszych rodaków. Ilu absolwentów opuściło w tym czasie seminaria duchowne?


Zespół reprezentacyjny (George Brassens cover) - Cena sławy.

A Ty jak sądzisz? Gdyby zapytać Polaków-katolików wchodzących w dorosłość w latach osiemdziesiątych, ile oglądali filmów z Teresą Orlowski i porównali to do ilości przeczytanych encyklik Jana Pawła II, kto mógłby się pochwalić większą ilością miłośników swojej twórczości? I co sądzisz o lokalnej inicjatywie społeczności dębickiej, by zamiast Lechowi Kaczyńskiemu, postawić pomnik Teresie Orlowski?

Komentarze

  1. Ja bym jednak zaprotestował przeciwko nazywaniu tak JPII jak i pani Orlowsky celebrytami. Trzymałbym się definicji, że celebryta to ktoś, kto jest znany tylko z tego, że jest znany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszna uwaga. Obydwoje byli znani z konkretnych profesji i pozycji, jakie w nich osiągnęli. Ale to słowo jest takie fajne, że nie mogłem się oprzeć przed pokusą nadużycia ;-) W końcu Karol celebrował i nawet koncelebrował msze, a Teresa pewnie też coś celebrowała.

      Usuń
  2. Ojej, to pani Orlowsky jest moją wojewódzką ziomalką! Nie wiedziałam o tym.
    Moim zdaniem porównanie niezwykle trafne. Seks i pieniądze łączą kościół z ludem bożym od wieków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba, rodzina mojego dziadka od strony ojca od bardzo dawna mieszkała w kilku wsiach pod Dębicą.
      Co do porównania: No i co my na to możemy poradzić, że Teresa i Karol mają podobny rodowód, podobne wychowanie, podobne poglądy, zwłaszcza w kwestii kobiet i pieniędzy....

      Usuń
  3. ja tak trochę(?) nie na temat, bo jakoś nie kręci mnie babranie się w kremówie, już wolę się babrać w Foxy, choć nigdy nie była w moim typie... o co jej chodziło z tym wściekaniem się na zarobki kobiet?.... czy tak w ogólności, czy centralnie w temacie branży XXX?... ciekawi mnie kontekst tego wściekania, bo bez niego ta informacja jest kompletnie nieczytelna...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była antyfeministką, cytuję: "Feminizm oznacza nienawiść do mężczyzn, a ja całe życie ich podziwiam. Jestem na ich punkcie zafiksowana. Po prostu potrzebuję mężczyzny, potrzebuję jego penisa i chcę go doprowadzić do szaleństwa. Uważam, że to komplement być pożądaną" oraz zwykłą, chciwą babą, znów cytat: .Wygłosiła też pogląd, że kobiety powinny mniej zarabiać, bo rodzą dzieci. Jako przedsiębiorca była oburzona, że musiała płacić tym, które przebywały na macierzyńskim. Woli pracować z mężczyznami. Powód: "Kobieta, gdy jest w pracy, myśli, czy lodówka jest pełna, czy koszule wyprasowane. A mężczyzna skupia się tylko na swojej pracy".
      Prywatnie uważam, że zadziałały mechanizmy redukcji dysonansu poznawczego. Z pełną premedytacją eksponowała i oddawała swe ciało za kasę i to pieniądze były priorytatem uzasadniającym każde oddanie czegoś tak banalnego, jak własny czas i intymność. Jeszcze zanim została pornogwiazdą, gdy była nastolatką, jakiś kolega z okolic Dębicy robił jej nagie fotki, które wysyłała do zachodnich czasopism, swój sukces opierała o przychylność mężczyzn, wszystko ustawiała pod nich. Gdy taka osoba spotka kobietę, która swoim postępowaniem pokazuje, że można żyć inaczej, a do sukcesu nie potrzeba się sprzedawać, mogło jej to przeszkadzać. Poza tym tego typu teksty kręcą przeróżnych chłoptasiów typu tych z dzisiejszej konfy, myślę że zauważyła to już we wczesnej młodości, bo dzieci, a zwłaszcza dziewczynki w tak konserwatywnych miejscach jak polska prowincja szybko nabywają umiejętność zgadywania, co zostanie przez dorosłych przyjęte z satysfakcją, a co wręcz przeciwnie.

      Usuń
    2. moje pytanie wzięło się stąd, że coś mi zazgrzytało z faktem, iż w branży porno aktorki zawsze zarabiały o wiele więcej, niż aktorzy i to o rzędy wielkości... mówię rzecz jasna o mainstreamowym straight i nie liczę porno kamerkowego, bo to nowszy rynek, którego realiów nie znam...
      natomiast na swój sposób fascynujące jest, jak rozmaite poglądy i motywacje mogą być u kobiet decydujących się na pracę na planie w tej właśnie branży... od wyluzowanych feministek "proseksualnych" po takie typy, jak nasza Foxy... aczkolwiek ze zdaniem "Uważam, że to komplement być pożądaną" jako takim, wyciętym z kontekstu, to ja się w stu procentach zgadzam, myślę, że powiedziałaby by to także feministka "proseksualna", z nurtu, który akurat sam popieram...

      Usuń
    3. Nie mam na temat zarobków w branży porno żadnych wiarygodnych informacji i nawet nie chce mi się szukać, ale przypominam sobie tekst Wyborczej sprzed kilku-kilkunastu lat o rosyjskim przemyśle pornograficznym, który po pierwsze, połączony jest ze stręczeniem aktorek i aktorów rosyjskim miliarderom, a po drugie, dużo bardziej poszukiwani są aktorzy, bo to im ma furczeć o każdej porze dnia i nocy, wydawałoby się logiczne, gdyby "bardziej poszukiwany" oznaczało "droższy". Bo to nie chodzi o to, by jakiś siurek umoczył pędzel jak mu się podoba i kiedy mu się zachce, ale ma to zrobić tak jak mu każą, z kim mu każą, kiedy mu każą. Oczywiście to samo można powiedzieć o aktorkach, ale im można pomóc lubryfikantem, a jak facetowi na widok Krysi wisi, i w ogóle jest zbyt zmęczony, by mu powstał, robi się kłopot.
      Nie fakt uznania bycia pożądaną za komplement czyni w moich oczach Terenię antykobiecą cipą, a jej ocena, że feministki nienawidzą mężczyzn, że kobiety nie myślą o pracy, lecz o tym, czy koszule wyprasowane i lodówka pełna, no i dlatego nie lubi z nimi pracować. Czyli stek stereotypów, które sprawiają, że dyskryminuje kobiety i najchętniej by im nie płaciła, a przynajmniej nie tyle, co mężczyznom.

      Usuń
    4. widełki płac w tej branży de facto są monstrualnie szerokie, dotyczy to obu płci... wiele "aktorek" to zwykłe giganciary, które zrobią wszystko za papu i nocleg, dodajmy do tego jeszcze kwestię prostytucji niewolniczej... z kolei wielu "aktorów" pracuje za darmo, za sam fakt, że mogą sobie za darmo zamoczyć... tak wygląda dół zarobkowy... natomiast góra jest zdecydowanie na korzyść wyższości zarobków kobiet, gwiazd z pierwszej półki jest sporo, zarabiają niezłą kasą, za to gwiazdorów niewielu, a ich zarobki, choć spore, to jednak ich gaże nie przekraczają gaż kobiecych... ale być może to są już nieaktualne dane, bo sam przestałem się tym interesować dość dawno, a wspomniane porno net-kamerkowe, dość młody rynek, zapewne mocno zmienia tamtą konstrukcję...
      ...
      odkąd wynaleziono niebieskie pigułki, to kwestia wiszenia przestała być problemem, co nie zmienia faktu istnienia zupełnie innego problemu skutków faszerowania nimi w nadmiarze kolesi na planie...
      ...
      a co do ostatniego Twojego akapitu, to generalnie mamy zgodność opinii, bo poza tym jednym zdaniem cała reszta również mi się nie podoba...

      Usuń
    5. aha... pod zdaniem o pożądaniu jako komplemencie nie podpisałyby się feministki aseksualne, czy też antyseksualne, doprowadziłoby je nawet do furii... one po prostu negują własne ciało, a męski rzut oka na ich kobiece walory uważają za molestowanie... tego nurtu feminizmu akurat nie popieram, uważam wręcz za chory...
      za to inną sprawą jest, że taki właśnie taki feminizm uważa się za stereotyp... dlatego więc, gdy ktoś mnie pyta o opinię na temat feminizmu zawsze pytam pytaniem na pytanie: "a o który feminizm centralnie się rozchodzi?"...

      Usuń
  4. Odpowiedź na pytanie oczywista - mało kto czytał encykliki (ludzie i tak uwierzą na słowo z ambony). Pornusów nie oglądałam, za to czytaliśmy w liceum pod ławką Wisłocką, trzeba było się śpieszyć, bo kolejka była długa...
    Pomnik ku czci Teresy Orlowski? obawiam się, że nie przejdzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jej koleżanka po fachu, pani Ilona Staller została wybrana posłanką swojego czasu, nagrano też fajną, chwalebną piosenkę o niej... natomiast dwa lata temu w Radomiu zaistniał pomysł na postawienie pomnika jeszcze innej pani z tej branży, nieco młodszej, Marinie Hantzis... i w tym przypadku czemu nie, bo podobno fajna babka z niej jest... zacytujmy:
      "Upowszechnianie edukacji to wysiłek bliski memu sercu. Analfabetyzm przyczynia się do ubóstwa; zachęcenie dzieci do sięgnięcia po książkę to podstawa."
      może to nie jest jakaś odkrywcza myśl, ale pomyślmy, jak wielu ludzi, także w Polsce nie podziela powyższego poglądu...
      p.jzns :)

      Usuń
    2. Ja byłbym pierwszy, który by protestował przeciw pomnikowi dla Teresy. Bynajmniej nie chodzi mi o jej pornoprofesję, a o to, że nie wiem po co i dlaczego, nie mówiąc już o tym, że promowała uzależnienie kobiet od mężczyzn, co powinno ją dyskwalifikować, tak zresztą, jak i drugiego bohatera notki, Wojtyłę.

      Usuń
    3. a mnie nagle z rana poszło w rozważania o społeczeństwie obywatelskim, w którym samorząd lokalny ma więcej do gadania od centrali, czy na ich terenie ma powstać jakiś obiekt publiczny... oczywiście w Polsce takie społeczeństwo jest w powijakach, choć czasem coś drga w rajtuzach, ale zostawmy to... w temacie pomników takim drgnięciem jest wynalazek "ławeczek", takich lokalnych pomników, do których centrala się (raczej) nie wtrąca... i z punktu widzenia zwolennika rozwijania takiego społeczeństwa powiem tak: jeśli mieszkańcy Dębicy zdecydują sobie postawić komuś taką ławeczkę w parku miejskim, czy też osiedlowym, obojętne, czy aktorce charakterystycznej, czy mitycznemu Szczerbatemu, to mnie to lata wokół tego, co na tą sprawę kładę...

      Usuń
    4. Do społeczeństwa obywatelskiego, nawet lokalnie to my nie dorośliśmy i nie wiem czy kiedykolwiek to nastąpi. Zbyt kłótliwie i partyjnie, widzę to po naszym grajdole, nawet gdy pomysł dobry, to zawsze ktoś zaprotestuje, bo wymyślił ktoś z innej opcji. Tragedia!

      Usuń
    5. @Woland...
      sam udział na planie filmu utra-erotycznego /czy jakiegokolwiek innego/ nie podlega u mnie żadnej ocenie oprócz estetycznej, czy też artystycznej... aczkolwiek obecnie w tej gałęzi filmografii więcej jest produkcji dokumentalnych, niż stricte artystycznych, więc to nam upraszcza sprawę od czystej estetyki... kwestie moralne pojawiają się dopiero, gdy zaczynamy wnikać jakim sposobem dana osoba na tym planie w ogóle się pojawiła... Teśka akurat pojawiła się tam z własnej chęci, nieprzymuszona przez nikogo i żadne okoliczności, więc w tym temacie ona sama jest moralnie okay...
      tak więc masz rację: omawiamy tylko jej profil psychologiczny w oderwaniu od oceny jej pracy jak aktorki charakterystycznej, bo to akurat jest kompletnie bez znaczenia...

      Usuń
    6. */errata... jest "od", ma być "do"...

      Usuń
  5. Encykliki to twór ,,utwardzający" wiarę dla kleru. Nie wydaje mi się, aby zwykły człowiek zrozumiał te quasi filozoficzne wywody, które i tak zmierzają do religijnych wniosków.

    Zmieniając lekko temat to dziś przeczytałem okropne wieści (czytałem o tym wcześniej, jednak przypomniałem sobie na nowo). Podobno pan Czarnek zmienił prawo o szkolnictwie wyższym tak, że zrównał ze sobą ludzi walczących o lepsze jutro np. w dziedzinie medycyny z ludźmi piszącymi o religii. Chodzi o to, że naukowiec badający przez wiele miesięcy jakieś zagadnienie, przechodzący przez sito ocen innych znawców itp. na koniec dostanie 200 punktów jako maksymalną ilość w ocenie swoich badań. Na tyle samo punktów może liczyć naukowiec KUL (przykładowo), który napisze esej o JPII w kontekście jakiegoś województwa, miasta, wsi, jeziora, rzeki itd. Wymieni liczne odwiedziny w sanktuariach, pływanie i ocieranie się kajakiem o liczne skały, jakieś inne wspaniałe dokonania. Żeby było śmieszniej może powołać się na swoje wcześniejsze artykuły, a nawet na Internet. Recenzenci właściwie przepuszczą mu to w dowolnej formie, z błędami, bez logiki, no bo opisuje najświętszego męża z Polski. Nie wiem ile trzeba punktów mieć za publikacje/badania, aby przemieścić się w hierarchii naukowej. Nie mniej jeśli jest to pula dajmy na to 1000 punktów na rok, to widać od razu kto w obecnej sytuacji uzbiera je szybciej. Szkoda mi tych prawdziwych naukowców. Znów będą musieli szukać wsparcia za granicą na przykład. Jedyna nadzieja w tym, że niedługo o tych drugich badaczach będzie pamiętała garstka fanatyków. A odkrycia tych pierwszych nawet zza granicy dotrą w końcu i do nas.

    Pozdrawiam!
    Mozaika Rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

078. Ominąć tradycję.

Nikt tej Wielkanocy już nie rozumie, a może i nie potrzebuje! Ewa Kaleta, Wyborcza, Duży Format. Oj, jak mi nie szkoda! Mam uraz do tych świąt, choć jednocześnie są dla mnie ważne, bo stanowią wyznanie i dowód mojej stabilnej rozłączności z chrześcijaństwem. Po prostu nigdy nie kupowałem tej historii o wszechmocnym facecie, który daje się zabić po to jedynie, by mógł mi wybaczyć grzechy. Nie kumam ciągu przyczynowo-skutkowego, a Ty? Zakładając nawet na chwilę, że posiadł moc darowania mi życia wiecznego, jak mu w tym pomogła jego własna śmierć? Innymi słowy: Nigdy nie rozumiałem, po co ona była i nigdy mi tego nikt logicznie nie wyjaśnił. W dodatku Wyborczej (Duży Format) przeczytałem artykuł będący czymś w rodzaju wyboru szantaży emocjonalnych, jakimi polscy katolicy próbują zmusić członków swoich rodzin do uczestnictwa w obchodach Wielkanocy. Klikając tutaj poczytasz oryginalny tekst , a jeśli Ci się nie chce, to służę przykładami takimi, jak ta wypowiedź o córce: (...) Amsterdam nie

087. Scenka rodzajowa.

 Syn przyjeżdża do matki z dość daleka (120 km), bo obiecał jej obwożenie po grobach rodzinnych znajdujących się w promieniu 250 km od jej miejsca zamieszkania. Zostawia wszystkie swoje obowiązki i jedzie, choć zupełnie nie leży to w jego interesie, ani nie jest zainteresowany grobbingiem, ani też związany emocjonalnie ze zmarłymi, którzy odeszli nim dorósł, w niektórych przypadkach nawet przed jego narodzeniem. Ale jedzie, bo wie, że w przeciwnym wypadku matka puści się w podróż autobusami, pociągami, a potem będzie czynić dzieciom wyrzuty z powodu swojej decyzji. Wchodzi na któreś tam piętro bloku, zastaje drzwi otwarte na oścież, słyszy głośny wrzask telewizora. Dziwi się, bo drzwi te zawsze były zamykane na klucz, nawet gdy w środku było pełno ludzi. Wchodzi do salonu, a tam matka na kolanach odprawia czary z telewizorem. Znaczy się, kapłan z telewizora odprawia obrzędy, ona w nich głośno uczestniczy. Nie przerywa nawet, gdy wchodzi syn. Ani pocałuj mnie w dupę, ani wypierdalaj. Je

084. Polska języka, trudna języka, my się duzio ucić chcieć nie bałdzo.

Myślałem, że niewiele mnie może zaskoczyć w grypserze katolickiej. Potworki słowne w stylu "ubogacać" już mnie nie ruszają, podobnie jak "Przyjdź, Rozeznaj!" z plakatu poniżej. Nie jakieś tam banalne "zobacz" lub "spróbuj". RO-ZE-ZNAJ!!! Zdjęcie z portalu Lekcjareligii.pl. Uodporniłem się, nie ma co! Czasem jednak nawet moja znajomość tej specyficznej nowomowy okazuje się dla wyobraźni niewystarczająca. Co powiesz na to: Męski Różaniec Warszawa 1 lipca 2023r. Dlaczego „Męski” Wierzymy, że naszą rolą, tj. rolą mężczyzn w Bożym zamyśle jest ochrona na życie wieczne wszystkich tych, których Bóg podarował nam tu na ziemi. Tak jak święty Józef był ziemskim opiekunem Świętej Rodziny, tak i my mamy zadanie bronić świętości naszych rodzin i bliskich. Chcemy czynić to razem, we wspólnocie mężczyzn. W tej jedności umacniamy naszą męską tożsamość i męskie cnoty. Nie wnikając w fakt jakiejś tajemniczej dla mnie różnicy między różańcem męskim i żeńskim (genit