Przejdź do głównej zawartości

044. O święty Walenty!

Funkcja świętego w kościele katolickim, to arcyważna funkcja, pomagająca z jednej strony mobilizować owczarnię i strzyc ją przy byle okazji, a ze strony drugiej, dająca okazję takim indywiduom jak ja do darcia łacha z wszystkich czczących coraz to nowe bóstwa.

"A czcijże niedźwiedzia", mam ochotę rzec. Dziś na przykład mamy dzień świętego Walentego, który żył i uległ dekapitacji w czasach, gdy "święty i nieomylny kościół" miał w dupie przymusowy i formalny celibat duchownych, którego tak zajadle bronił siedemnaście stuleci później Karol Kremówa.



Karolina Cicha (Tadeusz Różewicz) - W dniu świętego Walentego

Nie wiem jak Ty, ale ja uważam się za człowieka, który przynajmniej stara się postępować logicznie. O ile święty Walenty wydawał się być całkiem porządnym gościem, to już niekoniecznie tacy byli kolejni, na skalę masową produkowani święci. Tłumaczenie, co myślę na temat ogłaszania świętymi gwałcicieli, masowych morderców, ciemiężycieli, etc. uważam za zbyteczne, podobnie jak analizowanie, w jakim świetle stawia to procesy beatyfikacyjne i kanonizacyjne. Mam szacunek dla inteligencji czytelników.

Komentarze

  1. może coś ze mną jest nie tak, ale imię Walenty nie kojarzy mi się zbyt miłośnie, tylko bardziej bojowo: z hokejem na lodzie, z dawnym polskim asem tego sportu, Walentym Ziętarą...
    religijnych skojarzeń rzecz jasna nie mam żadnych, może poza zawołaniem: "rżnij Walenty, bóg się rodzi!", ale który bóg, jaki bóg, tego to już nie wiem i nie do końca jest też jasne, o jaki rodzaj rżnięcia chodzi...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! "Rżnij Walenty" pamiętam, jako rodzinne zawołanie do maluchów siedzących na nocniku z wytężoną miną. Co się zaś tyczy skojarzeń religijnych, to również nie mam najmniejszych, właściwie dopiero mem, którym się podzieliłem na blogu, pozwolił mi sobie uświadomić na nowo, że jest to rzekomo upamiętnienie denata, który był jednocześnie duchownym. Prywatnie wykorzystujemy "Walentynki" do stworzenia sobie ze Świechną pretekstu do słodkiego nieróbstwa, wizyty w restauracji, obejrzenia filmu, ect.. Co więcej, nie sądzę, byśmy w tym byli odosobnieni. Ba, pokuszę się nawet o hipotezę mówiącą, że kojarzący miłość ze smutnymi panami w kieckach stanowią dramatycznie niewielką mniejszość.

      Usuń
    2. zgadza się, też pamiętam to powiedzonko z sytuacji nocnikowych... potem jeszcze funkcjonowało podczas brydżowych nocy, tak się motywowało gracza, który wpadał w zbyt długą zadumę decyzyjną... za to pierwotnie ponoć była to zachęta dla muzyka, przeważnie harmonisty, aby skoczniej przygrywał podczas imprezy... nie wiem, czy zauważyłeś, że czasownik "rżnąć" raczej nie odnosi się do gry na fortepianie, czy gitarze, tylko zwykle do harmonii, czasem do wiolonczeli, ale na skrzypcach już się "piłuje" /lub "pitoli"/, za to na trąbce się "rąbie", jak w pewnej piosence: "słoń na trąbie solo rąbie"...
      realne Walentynki też u nas były dość leniwe... co prawda jest to np. święto kwiaciarzy, cukierników czy właścicieli sex shopów, to my akurat tym branżom obrotów zbytnio nie podkręciliśmy.... branży kościelnej rzecz jasna również, wręcz wcale, ale nie podkręcanie obrotów tej branży praktykujemy nie tylko w tym dniu, ale też w każdym innym...

      Usuń
    3. "A zagrajże, a wesoło,
      na basetli RŻNIJ rzępoło!
      Oj, nie żałuj skrzypku smyka:
      Jak muzyka, to muzyka!"
      Taka to ludowa piosenka mazurska nauczana w szkole podstawowej (za czasów, gdy do niej uczęszczałem) mi się przypomniała. Tzn. "ludowa"...., może tak, a może nie, bo z muzyką "ludową" jest jak z piosenkami "partyzanckimi" albo "strajkowymi", mogły powstać równie dobrze w roku 2020 w luksusowym mieszkaniu na Saskiej Kępie, dopiero prześledzenie rodowodu da jako takie pojęcie, kiedy i gdzie powstawała.

      Usuń
  2. Wielu świętych ma tak odjechane życiorysy, że głowa boli, a Walentych podobno było kilku, jeden nawet epileptyk, a że miłość to jak choroba psychiczna, więc patronuje zakochanym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, było kilku Walentych, ja oparłem się o tego z Wikipedii, który został zdekapitowany przez Rzymian, bo popierał prawo legionistów do związków z kobietami (było to w czasie, gdy jakiś zryty baniak był cesarzem i podobnie jak papieże od XI-XII wieku do dziś w kościele księżom, zarządził rozkazem celibat swym legionistom), a swą sytuację pogorszył zakochując się w niewidomej córce swego więziennego strażnika.

      Usuń
  3. Podobno jest to również patron osób psychicznie chorych. Coś w tym jest - miłość przypomina niekiedy obłęd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeee..., zaraz tam obłęd. To, że jako 51-letni facet podskakuję sobie z nóżki na nóżkę w samym środku supermarketu trzymając Świechnę za rękę lub że śpiewam naszemu kotu motyw przewodni z "Dziwnego świata kota Filemona", to nie musi być od razu obłęd.

      Usuń
    2. No nie, nie musi - myślałam raczej o sobie, własnym obłędzie i niekoniecznie podskakiwaniu (ze względu na niebezpieczeństwa wybicia sobie zębów biustem).

      Usuń
  4. O tym Walnetym nie słyszałam ale fakt dzisiaj świętuje się nawet dzień kolorowej skarpetki więc - czy świat nie oszalał?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogło być gorzej, mogli zacząć czcić parę kolorowych skarpetek, jako patrona przemysłu włókienniczego. Wtedy zacząłbym się nie na żarty niepokoić.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

078. Ominąć tradycję.

Nikt tej Wielkanocy już nie rozumie, a może i nie potrzebuje! Ewa Kaleta, Wyborcza, Duży Format. Oj, jak mi nie szkoda! Mam uraz do tych świąt, choć jednocześnie są dla mnie ważne, bo stanowią wyznanie i dowód mojej stabilnej rozłączności z chrześcijaństwem. Po prostu nigdy nie kupowałem tej historii o wszechmocnym facecie, który daje się zabić po to jedynie, by mógł mi wybaczyć grzechy. Nie kumam ciągu przyczynowo-skutkowego, a Ty? Zakładając nawet na chwilę, że posiadł moc darowania mi życia wiecznego, jak mu w tym pomogła jego własna śmierć? Innymi słowy: Nigdy nie rozumiałem, po co ona była i nigdy mi tego nikt logicznie nie wyjaśnił. W dodatku Wyborczej (Duży Format) przeczytałem artykuł będący czymś w rodzaju wyboru szantaży emocjonalnych, jakimi polscy katolicy próbują zmusić członków swoich rodzin do uczestnictwa w obchodach Wielkanocy. Klikając tutaj poczytasz oryginalny tekst , a jeśli Ci się nie chce, to służę przykładami takimi, jak ta wypowiedź o córce: (...) Amsterdam nie

087. Scenka rodzajowa.

 Syn przyjeżdża do matki z dość daleka (120 km), bo obiecał jej obwożenie po grobach rodzinnych znajdujących się w promieniu 250 km od jej miejsca zamieszkania. Zostawia wszystkie swoje obowiązki i jedzie, choć zupełnie nie leży to w jego interesie, ani nie jest zainteresowany grobbingiem, ani też związany emocjonalnie ze zmarłymi, którzy odeszli nim dorósł, w niektórych przypadkach nawet przed jego narodzeniem. Ale jedzie, bo wie, że w przeciwnym wypadku matka puści się w podróż autobusami, pociągami, a potem będzie czynić dzieciom wyrzuty z powodu swojej decyzji. Wchodzi na któreś tam piętro bloku, zastaje drzwi otwarte na oścież, słyszy głośny wrzask telewizora. Dziwi się, bo drzwi te zawsze były zamykane na klucz, nawet gdy w środku było pełno ludzi. Wchodzi do salonu, a tam matka na kolanach odprawia czary z telewizorem. Znaczy się, kapłan z telewizora odprawia obrzędy, ona w nich głośno uczestniczy. Nie przerywa nawet, gdy wchodzi syn. Ani pocałuj mnie w dupę, ani wypierdalaj. Je

084. Polska języka, trudna języka, my się duzio ucić chcieć nie bałdzo.

Myślałem, że niewiele mnie może zaskoczyć w grypserze katolickiej. Potworki słowne w stylu "ubogacać" już mnie nie ruszają, podobnie jak "Przyjdź, Rozeznaj!" z plakatu poniżej. Nie jakieś tam banalne "zobacz" lub "spróbuj". RO-ZE-ZNAJ!!! Zdjęcie z portalu Lekcjareligii.pl. Uodporniłem się, nie ma co! Czasem jednak nawet moja znajomość tej specyficznej nowomowy okazuje się dla wyobraźni niewystarczająca. Co powiesz na to: Męski Różaniec Warszawa 1 lipca 2023r. Dlaczego „Męski” Wierzymy, że naszą rolą, tj. rolą mężczyzn w Bożym zamyśle jest ochrona na życie wieczne wszystkich tych, których Bóg podarował nam tu na ziemi. Tak jak święty Józef był ziemskim opiekunem Świętej Rodziny, tak i my mamy zadanie bronić świętości naszych rodzin i bliskich. Chcemy czynić to razem, we wspólnocie mężczyzn. W tej jedności umacniamy naszą męską tożsamość i męskie cnoty. Nie wnikając w fakt jakiejś tajemniczej dla mnie różnicy między różańcem męskim i żeńskim (genit