Przejdź do głównej zawartości

019. Ostatnia wieczerza.

Drogi Pamiętniku!


Dzisiaj handel mi nie poszedł. Na targu jakieś restrykcje, w dodatku niemiłosierny upał, klienci wpadali tylko po najpotrzebniejsze zakupy i uciekali do zacienionych domów, więc pozostawały całe kosze ryb i naręcza owoców. Żeby się to wszystko nie zmarnowało, zaprosiłem pomocników na wieczerzę, a że w sprawach takich imprez chłopaki rozumieją się bez słów, już tam każdy ten przysłowiowy kieliszek chleba niósł za pazuchą, tyle że z punktualnością mieli problem. Jak nad nimi nie stoisz, to jeden się pospieszy, a drugi guzdrać zacznie. Złazili się chyba ze dwie godziny, to sam rozumiesz..., karniaczki, przypijanie, coraz nowe toasty, a z żarciem czekać trzeba, bo jak się rzucą na darmowe, to w pół godziny zniknie. Wreszcie..., już jak się ściemniać zaczęło, doliczyłem się wszystkich i do stołowego proszę. Najpierw sobie takie selfi za stołem strzeliliśmy, trzynastu chłopa i fura żarcia, no i do roboty. Już miałem dać sygnał do rozpoczęcia, alem pomyślał, że coś tu nie pasuje. Wino winem, ale węch mam jeszcze dobry. Myślę, że może melon jaki zgnił, ale nie..., wszystko jest cacy. Ryba suszona była, to też nic się stać nie powinno, pomarańcze też w porządku. I nagle mnie olśniło.

- Dawać mi tu nogi do mycia gamonie, a migiem!


Zespół Pieśni i Tańca "Śląsk" - Pije Kuba do Jakuba.

Wiśta wio – łatwo powiedzieć, ale weź zagoń podpite towarzystwo do mycia. Ten śpiewa "Pije Kuba do Jakuba", inny "Andrzeju, Andrzeju, rety, rety, jeju", no mówię ci, masakra.


Joanna Kołaczkowska - Song porzuconej.

- Jasiu - mówię, tyś najmłodszy, daj przykład.

- Myłem..., ja się myłem – wrzeszczał jak żywcem ze skóry obdzierany.

- Myłeś się? Kiedy?

- Przed weselem się myłem, pamiętasz jak wina zabrakło i załatwiać po nocy musiałeś? Piotra weź, on najstarszy i rządzić się wszystkim chce, niech da przykład!

- Pioter, cho no tutaj, nogi umyć trzeba!

- Ani mi się śni, mycie to diabelska sprawa.

- Pioter, dawaj, ja ci szybko umyję. Pssst..., choć tutaj twardzielu..., jak dasz się umyć, to cię kierownikiem tego bordello zrobię, tylko udawaj, że tak trzeba.

No i poszło. Jak zobaczyli, że jednemu nogi myję, to teraz spróbowałbym któremu nie umyć! Choćby dla draki, a mi podstawiali te swoje kulasy. Tak mnie zmuliło, że do ogrodu wybiegłem i dla fasonu udawałem, że pomodlić się muszę. Jak mi do jutra nie przejdzie, to chyba się powieszę. Dobrze, że to Irlandia, wiatr od morza wieje, to i człowiekowi lepiej się robi. Jedno wiem na pewno. W tym składzie, to już ostatnia wieczerza.

P.S.

A Tobie jak minął Prima Aprilis?

Komentarze

  1. Świetna opowieść, trochę humoru w ten paskudny czas.
    Prima Aprilis bardzo niewesoły, bo dotarła do mnie wieść, że koleżanka z pracy pogrzeb dla obojga rodziców załatwia...takie to życie właśnie.
    Żyli razem tyle lat, to i jedno za drugim podążyło, po kilku dniach zaledwie.
    Głupio pisać, ale dla koleżanki to ulga w jakimś sensie, bo sama już niemłoda, a opieka nad rodzicami, gdzie jedno na dializach, drugie chore na serce, to nie przelewki.
    Taka dziś nam z mężem dyskusja się przytrafiła w drodze na cmentarz, że licha ta wiara katolicka być musi, skoro szkodzi jej zamknięcie kościołów...nie tylko to zresztą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem złe wiadomości przychodzą w zupełnie niepasujący do nich czas, choć z drugiej strony..., jaki czas jest dobry na sprawy ostateczne?
      Co do tekstu..., to moja wrodzona przekora podpowiada mi od jakiegoś czasu, by poszukiwać nieco bardziej prawdopodobnych wersji przebiegu wydarzeń biblijnych, niż głosi to oficjalna interpretacja.

      Usuń
  2. takie nowe wersje mitów fajnie się pisze i czyta, kiedyś w pierwszych latach blogowania napisałem mit o Tezeuszu i ktoś to nawet kupił wraz z kilkoma innymi tekstami...
    za to Twój tekst nie wiedzieć czemu skojarzył mi się z tradycyjnym "jajeczkiem" praktykowanym w wielu firmach po robocie, a czasem nawet już podczas, gdy opornych motywowano do udziału magicznym "no coś ty chłopie, z naaami się nie napijesz?", a potem tramwaje i autobusy pełne były takich nawalonych wujków zajętych śpiącą odyseą od pętli do pętli...
    potem mi się skojarzył pewien gazda u którego kiedyś mieszkałem: miał coś z krążeniem w nogach, a ja mu się zaofiarowałem te nogi wymasować /myła mu już gaździna przed zabiegiem/ i warto było, bo za serię masaży /15 minut roboty dziennie/ do końca pobytu nie płaciłem za pokój...
    Prima Aprilis minął mi jakoś mało szczególnie prankowo i w roli kawalarza, i w roli ofiary... dzień zdominował news o awarii systemu, który zapisywał amatorów szczepienia jakoś zupełnie inaczej, niż miał zapisywać, potem to odkręcali, przepraszali i takie tam...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie miałem okazji czytać Twojej wersji mitu o Tezeuszu, ale domyślam się, że wymagało to od Ciebie dużo większego nakładu pracy. mnie wystarczyło połączyć wieczerzę, mycie nóg, modły ogrodowe i groźbę powieszenia dnia następnego, więc po prostu siadłem i klepałem w klawiaturkę wszystko, co mi do łba strzeliło.
      Jak wiesz, wychowywałem się w Polsce, więc impreza z udziałem trzynastu facetów i żadnych kobiet, kojarzy mi się bardzo etanolowo.
      Czytałem o tym dowcipnym systemie włączenia w kolejkę do szczepień czterdziestolatków. Zastanawia mnie, czy każda inna ekipa rządząca miałaby w covidowej służbie zdrowia podobny burdel, czy jednak coś jest na rzeczy w temacie wyjątkowej ignorancji obecnej ekipy.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

078. Ominąć tradycję.

Nikt tej Wielkanocy już nie rozumie, a może i nie potrzebuje! Ewa Kaleta, Wyborcza, Duży Format. Oj, jak mi nie szkoda! Mam uraz do tych świąt, choć jednocześnie są dla mnie ważne, bo stanowią wyznanie i dowód mojej stabilnej rozłączności z chrześcijaństwem. Po prostu nigdy nie kupowałem tej historii o wszechmocnym facecie, który daje się zabić po to jedynie, by mógł mi wybaczyć grzechy. Nie kumam ciągu przyczynowo-skutkowego, a Ty? Zakładając nawet na chwilę, że posiadł moc darowania mi życia wiecznego, jak mu w tym pomogła jego własna śmierć? Innymi słowy: Nigdy nie rozumiałem, po co ona była i nigdy mi tego nikt logicznie nie wyjaśnił. W dodatku Wyborczej (Duży Format) przeczytałem artykuł będący czymś w rodzaju wyboru szantaży emocjonalnych, jakimi polscy katolicy próbują zmusić członków swoich rodzin do uczestnictwa w obchodach Wielkanocy. Klikając tutaj poczytasz oryginalny tekst , a jeśli Ci się nie chce, to służę przykładami takimi, jak ta wypowiedź o córce: (...) Amsterdam nie

087. Scenka rodzajowa.

 Syn przyjeżdża do matki z dość daleka (120 km), bo obiecał jej obwożenie po grobach rodzinnych znajdujących się w promieniu 250 km od jej miejsca zamieszkania. Zostawia wszystkie swoje obowiązki i jedzie, choć zupełnie nie leży to w jego interesie, ani nie jest zainteresowany grobbingiem, ani też związany emocjonalnie ze zmarłymi, którzy odeszli nim dorósł, w niektórych przypadkach nawet przed jego narodzeniem. Ale jedzie, bo wie, że w przeciwnym wypadku matka puści się w podróż autobusami, pociągami, a potem będzie czynić dzieciom wyrzuty z powodu swojej decyzji. Wchodzi na któreś tam piętro bloku, zastaje drzwi otwarte na oścież, słyszy głośny wrzask telewizora. Dziwi się, bo drzwi te zawsze były zamykane na klucz, nawet gdy w środku było pełno ludzi. Wchodzi do salonu, a tam matka na kolanach odprawia czary z telewizorem. Znaczy się, kapłan z telewizora odprawia obrzędy, ona w nich głośno uczestniczy. Nie przerywa nawet, gdy wchodzi syn. Ani pocałuj mnie w dupę, ani wypierdalaj. Je

084. Polska języka, trudna języka, my się duzio ucić chcieć nie bałdzo.

Myślałem, że niewiele mnie może zaskoczyć w grypserze katolickiej. Potworki słowne w stylu "ubogacać" już mnie nie ruszają, podobnie jak "Przyjdź, Rozeznaj!" z plakatu poniżej. Nie jakieś tam banalne "zobacz" lub "spróbuj". RO-ZE-ZNAJ!!! Zdjęcie z portalu Lekcjareligii.pl. Uodporniłem się, nie ma co! Czasem jednak nawet moja znajomość tej specyficznej nowomowy okazuje się dla wyobraźni niewystarczająca. Co powiesz na to: Męski Różaniec Warszawa 1 lipca 2023r. Dlaczego „Męski” Wierzymy, że naszą rolą, tj. rolą mężczyzn w Bożym zamyśle jest ochrona na życie wieczne wszystkich tych, których Bóg podarował nam tu na ziemi. Tak jak święty Józef był ziemskim opiekunem Świętej Rodziny, tak i my mamy zadanie bronić świętości naszych rodzin i bliskich. Chcemy czynić to razem, we wspólnocie mężczyzn. W tej jedności umacniamy naszą męską tożsamość i męskie cnoty. Nie wnikając w fakt jakiejś tajemniczej dla mnie różnicy między różańcem męskim i żeńskim (genit