Przejdź do głównej zawartości

015. Kult przymusu i posłuszeństwa.

Zdarzało Ci się słuchać wypowiedzi duchownego katolickiego, który twierdził reklamując swoje wyznanie, że jego źródłem jest objawione słowo boże (czy coś w tym guście) zawarte w tzw. Piśmie Świętym? Pytam, bo ja się z tym stykałem niejednokrotnie i to w kontekście wyższości nad innymi wyznaniami, czy też filozofiami życiowymi. Wiesz, co ja na ten temat sądzę? Po pierwsze, na szczęście nie jest, na szczęście religia ta nie opiera się na Biblii, bo nikomu na dobre by to nie wyszło. Gdzieś w sieci natrafiłem na pomysł zabawy, polegający na czytaniu losowych fragmentów Pisma i wykonywaniu dokładnie tego, co tam jest opisane. Wygrywa ten, kto jako ostatni trafi do więzienia (lub na oddział zamknięty kliniki psychiatrycznej).


Maciej Maleńczuk - Rycerz Maryi.

Jeżeli uwierzysz mi na słowo, bądź sprawdzisz na własny rachunek prawdziwość wytłuszczonej tezy, powstanie pytanie: Na czym w takim razie się ona opiera? Od razu uprzedzę, że z pewnością nie na Dekalogu, jeśli już są jakieś przykazania, których nieprzestrzeganie wywołuje wściekłość kleru, to są to przykazania kościelne, jednak one też nie w pełni oddają istotę religii. Po zastanowieniu dochodzę do wniosku, że jedynym filarem katolicyzmu jest posłuszeństwo uzyskane poprzez przymus. To dlatego dzisiaj mamy sytuację, gdy ultrasi katoliccy oraz robiący z nimi polityczny handel partyjniocy chcą zmuszać kobiety do rodzenia. Przymus w tej religii trwał od urodzenia, choć po orzeczeniu nietrybunału konstytucyjnego w Polsce zaczyna się od poczęcia. Potem, zanim jeszcze cokolwiek możesz zrobić samodzielnie, będą cię taszczyć do kościółka, później tam prowadzać, następnie zmuszać do samodzielnego chodzenia na msze, na lekcje religii, do sakramentów, a będą i tacy, którzy będą chcieli zmusić cię do wegetacji jako roślinka, jeśli ci się przydarzy wystarczająco poważny problem zdrowotny, ba, nawet pochowają Cię według obrzędów swej religii, wykorzystując to, że nie możesz się już im przeciwstawić.


Marilyn Manson feat Rammstein - The Beautiful People.

Co ciekawe, ekstremum przymusu znajduje się wewnątrz kleru, który nie bez kozery przysięga posłuszeństwo wobec przełożonych, a dodatkowym elementem wzmacniającym przemoc, jest objęcie tajemnicą tego, co dzieje się wewnątrz sekty. Mam nadzieję, że się nie oburzasz moim nazewnictwem. Jeżeli ktoś wygląda jak sekciarz, gada jak sekciarz, zachowuje się jak sekciarz, to nie daj się nabrać, to jest sekciarz. I niczym dziwnym nie jest, że taka patologiczna grupa, w której przemoc ma kluczowe znaczenie, tak mocno fiksuje na punkcie seksualności. Zastanawiasz się czasem, dlaczego tak im zależy na tym, by nie upowszechniać wychowania seksualnego, by wiedza o seksie była w szkołach zabroniona? Dlaczego tak często konserwatyści seks traktują jak jakiś szatański atrybut, a jednocześnie tak często są sprawcami przemocy seksualnej? Widzisz ten paradoks? Przemoc seksualna, to jedynie słabość, a seks dobrowolny, to grzech ciężki, jawne sprzeciwianie się "nauce społecznej kościoła".

Komentarze

  1. Masz rację, gdyby duchowni zaczęli się stosować do dekalogu i innych prawideł wiary, to marny ich los, że o przywilejach nie wspomnę, zresztą co ma wspólnego cała ta ich hierarchia z głoszonymi naukami?
    Nauki sa dla maluczkich, dla nich tylko przywileje.
    Najgorzej, że wielu wierzących nie widzie w tym nic złego i przykłada rękę do zakłamania i ślepego posłuszeństwa.
    Wiele zakonnic odeszło z zakonów właśnie z powodu niezgody na to ślepe posłuszeństwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu bym rozróżnił, czego by chcieli przestrzegać. Jeśli chcieliby naśladować biblijnych bohaterów, to szybko trafiliby za kraty, bądź szubienicę (w krajach, gdzie obowiązuje kara śmierci). Natomiast gdyby chcieli przestrzegać Dekalogu, to z pewnością staliby się lepszymi ludźmi, oni jednak mają go daleko w tyle. Przykładowo, Dekalog nie mówi "pilnuj, żeby inni nie kradli", tylko "nie kradnij". I co by zrobił taki Wojtyła wyłudzający kasę na swoje własne pomniki w swoim biednym kraju, który przechodził przemianę ustrojową i bezrobocie sięgało 30, a nawet 40%, gdyby miał przestrzegać Dekalogu? Musiałby się obyć bez pomników albo samemu se zbudować! Na zapłacenie za swój własny pomnik najwidoczniej był za skromny, co innego okraść mnie na ten cel, to było super!

      Usuń
  2. Dopoki "wierni" nie zrozumieja, ze ich przynaleznosc do kosciola i jego wspolfinansowanie jest wspoludzialem w koscielnych zbrodniach, ze sa takimi samymi pedofilami i zwyrolami jak caly kler, to nic sie nie zmieni. Zreszta, zeby to zauwazyc, trzeba umiec myslec i wyciagac wnioski, a nie tepo klepac paciorki.
    Jakie to szczescie, ze mam i umiem wykorzystac moja wolna wole ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tym polega cały wic, należy przewartościować swoje życie, a nie każdy ma taką odwagę.

      Usuń
  3. Myślę, że obsesja kleru na punkcie seksu ma bardzo silne podłoże ekonomiczne. To jest przecież silniejsze od człowieka i żadne zakazy nie zmienią naszej natury. I kler doskonale o tym wie. Oni wręcz chcą, żeby ludzie "grzeszyli" - tylko ze świadomością, iż jest to ciężki grzech, za który idzie się do piekła.
    Dlaczego tak jest? Ano, bo gdy z człowieka już ten testosteron (po fakcie) opadnie, to ten człowiek zaczyna myśleć tą drugą głową i dociera do niego, że tym czynem strasznie obraził bóstwo i naraził się na jego gniew. Co robi człowiek, który panicznie się tego boi? Kaja się, przeprasza, pokutuje! Przychodzi do księdza na klęczkach, bijąc się w pierś. Można go wtedy ograbić ze wszystkiego. Nieszczęśnik odda wszystko co posiada i jeszcze klechę w rękę pocałuje, szczęśliwy, że ten mu grzech odpuścił. Można go zmusić do szpiegowania innych, do donosicielstwa, do podżegania przeciw niewygodnym osobom (myślącym, znaczy). Tak przez wieki szerzyły się władza i majątek Kościoła.
    A oni sami? Przecież oni doskonale wiedzą, że dobre ciumkanie jeszcze nikomu nie zaszkodziło, więc się tym nie przejmują. Byle tylko nikt inny nie wiedział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że przyczyn może być dużo więcej i są one bardzo indywidualne. Według mnie, duża część duchownych ma problem z własną, szeroko pojętą seksualnością (czasem z orientacją, czasem z wstydem i poczuciem winy, jeszcze kiedy indziej z lękiem przed kompromitacją). Poza tym sądzę, że w swych umysłach bardzo ściśle wiążą seksualność ze swoją władzą: Z różnych powodów wkręcili sobie, że ta sfera należy do ich kompetencji, choć są najbardziej upośledzoną pod tym względem grupą zawodową, już prostytutki zdrowiej traktują seks niż oni. Mam nadzieję, że już wkrótce na każdą okołoseksualną sugestię kleru, młodzież będzie im odpowiadać: pilnuj swoich genitaliów!!!

      Usuń
  4. Ten kult przymusu i poszłuszeństwa jest nadal kultywowany...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na niewolników przystało. Niewolnik nie marzy wolności, a o tym, by mieć swoich niewolników, dobrze jest o tym pamiętać słuchając duchownych. To się już pozmieniało w Europie Zachodniej, zmieni się i w Polsce!

      Usuń
  5. Myślę, że wielu ludziom potrzebna jest wiara w inny, lepszy świat,tyle tylko że KK takiej wiary i oparcia nie zapewnia a jakby przeciwnie- ofiarowuje rozpacz i strach. Ale jest nadzieja. Nowe pokolenie jest już dużo mniej podatne na manipulacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że po prostu zbyt mało osób wierzy, że warto się zmieniać, że dążą do nierealnych ideałów, ignorując to, co mają na wyciągnięcie ręki. W efekcie nigdy nie będą szczęśliwi.

      Usuń
  6. Szkoda, że ludzie dopiero jak zalewa ich z różnych stron inicjatywa państwa powiązana z KK zaczynają dostrzegać to o czym piszesz. Chociaż wątpię, aby zwiększenie ilości apostazji względem lat ubiegłych jakoś zabolało tę organizację. Mają już zapewnione finansowanie, ukrywanie swoich prawdziwych twarzy, czego można chcieć więcej. Przecież ta nowa komisja, która ma badać przypadki pedofilii w kościele jest połączeniem państwa z KK. Nie powierzyłbym jako powiedzmy pełnomocnik ofiary żadnego dokumentu. Bo coś czuję, że większość z nich trafia do specjalnego archiwum.

    Może napiszesz coś o planach pana Czarnka i jego druhów, aby w szkole nauczano przedmiotów w zgodzie z encyklikami JPII? Bo jak słucham doniesień to nie wiem czy bardziej się śmiać czy płakać. Do tego jeszcze ostatni ,,kwiatek" w postaci przyglądania się podręcznikom i podstawom nauczania czy zawierają odpowiednią ilość indoktrynacji religijnej. Ciekawe tylko jak będą karać nauczycieli, gdy nie będą chcieli tak nauczać? Wyrzucą ich ze szkół i dadzą swoich ,,indoktrynatorów". Sam już nie wiem jak mam to ogarnąć rozumem.

    Pozdrawiam!
    Mozaika Rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

078. Ominąć tradycję.

Nikt tej Wielkanocy już nie rozumie, a może i nie potrzebuje! Ewa Kaleta, Wyborcza, Duży Format. Oj, jak mi nie szkoda! Mam uraz do tych świąt, choć jednocześnie są dla mnie ważne, bo stanowią wyznanie i dowód mojej stabilnej rozłączności z chrześcijaństwem. Po prostu nigdy nie kupowałem tej historii o wszechmocnym facecie, który daje się zabić po to jedynie, by mógł mi wybaczyć grzechy. Nie kumam ciągu przyczynowo-skutkowego, a Ty? Zakładając nawet na chwilę, że posiadł moc darowania mi życia wiecznego, jak mu w tym pomogła jego własna śmierć? Innymi słowy: Nigdy nie rozumiałem, po co ona była i nigdy mi tego nikt logicznie nie wyjaśnił. W dodatku Wyborczej (Duży Format) przeczytałem artykuł będący czymś w rodzaju wyboru szantaży emocjonalnych, jakimi polscy katolicy próbują zmusić członków swoich rodzin do uczestnictwa w obchodach Wielkanocy. Klikając tutaj poczytasz oryginalny tekst , a jeśli Ci się nie chce, to służę przykładami takimi, jak ta wypowiedź o córce: (...) Amsterdam nie

087. Scenka rodzajowa.

 Syn przyjeżdża do matki z dość daleka (120 km), bo obiecał jej obwożenie po grobach rodzinnych znajdujących się w promieniu 250 km od jej miejsca zamieszkania. Zostawia wszystkie swoje obowiązki i jedzie, choć zupełnie nie leży to w jego interesie, ani nie jest zainteresowany grobbingiem, ani też związany emocjonalnie ze zmarłymi, którzy odeszli nim dorósł, w niektórych przypadkach nawet przed jego narodzeniem. Ale jedzie, bo wie, że w przeciwnym wypadku matka puści się w podróż autobusami, pociągami, a potem będzie czynić dzieciom wyrzuty z powodu swojej decyzji. Wchodzi na któreś tam piętro bloku, zastaje drzwi otwarte na oścież, słyszy głośny wrzask telewizora. Dziwi się, bo drzwi te zawsze były zamykane na klucz, nawet gdy w środku było pełno ludzi. Wchodzi do salonu, a tam matka na kolanach odprawia czary z telewizorem. Znaczy się, kapłan z telewizora odprawia obrzędy, ona w nich głośno uczestniczy. Nie przerywa nawet, gdy wchodzi syn. Ani pocałuj mnie w dupę, ani wypierdalaj. Je

084. Polska języka, trudna języka, my się duzio ucić chcieć nie bałdzo.

Myślałem, że niewiele mnie może zaskoczyć w grypserze katolickiej. Potworki słowne w stylu "ubogacać" już mnie nie ruszają, podobnie jak "Przyjdź, Rozeznaj!" z plakatu poniżej. Nie jakieś tam banalne "zobacz" lub "spróbuj". RO-ZE-ZNAJ!!! Zdjęcie z portalu Lekcjareligii.pl. Uodporniłem się, nie ma co! Czasem jednak nawet moja znajomość tej specyficznej nowomowy okazuje się dla wyobraźni niewystarczająca. Co powiesz na to: Męski Różaniec Warszawa 1 lipca 2023r. Dlaczego „Męski” Wierzymy, że naszą rolą, tj. rolą mężczyzn w Bożym zamyśle jest ochrona na życie wieczne wszystkich tych, których Bóg podarował nam tu na ziemi. Tak jak święty Józef był ziemskim opiekunem Świętej Rodziny, tak i my mamy zadanie bronić świętości naszych rodzin i bliskich. Chcemy czynić to razem, we wspólnocie mężczyzn. W tej jedności umacniamy naszą męską tożsamość i męskie cnoty. Nie wnikając w fakt jakiejś tajemniczej dla mnie różnicy między różańcem męskim i żeńskim (genit