Przejdź do głównej zawartości

005. Przestraszyć i wymusić.

Jestem przekonany, że często słyszysz hipotezę, jakoby religia chrześcijańska opierała się na strachu, traktowanym jak narzędzie do wymuszania określonych zachowań. Powiem ci od razu, że nie sądzę, by strach przed "piekłem" był głównym czynnikiem determinującym przynależność do religii chrześcijańskiej, bardziej bym się skłaniał do lęku przed ostracyzmem, czy wykluczeniem z grupy, w której wierzący wzrastali, jako jednego z głównych powodów kontynuowania praktyk religijnych. Oczywiście nie samego, bo dorzuciłbym pragnienie stałości, bezpieczeństwa, logicznego celu życia (im bardziej wzniosły, tym lepiej chwyta za serce). Chętnie bym na ten temat podyskutował, bo naprawdę nie sądzę, by motorem tej wiary była chęć naśladowania Chrystusa. Dlaczego? Ano dlatego, że z miejsca rodzi się w mojej głowie pytanie: "Na podstawie doświadczeń dzisiejszego dnia, opowiedz mi drogi wierzący przyjacielu, jakimi konkretnymi czynami naśladowałeś dzisiaj Jezusa", przy czym pamiętam, że słynny Żyd z Nazaretu nie wpłacał na Radio Maryja, nie budował pomników współczesnych sobie kapłanów, nie klepał różańca, powiedzmy że zachowywał się inaczej, niż współcześni dewoci, którzy naśladują..., no właśnie..., kogo...?!



Jak widzisz, temat jest obszerny, natomiast ja chciałbym Ci przedstawić kilka próbek zmuszania do obrzędów religijnych za pomocą groźby. Na przykład: 24 listopada 2020 media doniosły, że w Szczecinie ksiądz za pomocą dziennika elektronicznego rozsyła do rodziców informacje, że wypisywanie dzieci z lekcji religii, to droga do piekła. Poczytaj, klikając tutaj. Nie wiem, czy pamiętasz, ale na wszelki wypadek przypomnę, że rzekomy obowiązek posyłania dzieci na lekcje religii jest z dupy wzięty, a już najmniej mówił o nim sam Jezus. Za to presja, jaką jest osobisty nacisk, pozostaje presją.

To jeszcze nic, bo oto 26 listopada 2020 media doniosły o szkoleniu Straży Granicznej z zakresu etyki z inspiracjami biblijnymi Ewangelii wg. św. Mateusza. Na taki pomysł wpadli..., nie, nie pensjonariusze oddziału furiatów w Tworkach, ale przełożeni tej mundurowej instytucji z regionu Warmii i Mazur. Wartym szczególnej uwagi jest fakt, że odbyło się ono w Szklarskiej Porębie – w Ośrodku Szkoleń Specjalistycznych. Kto zna choćby w stopniu średnim mapę Polski, ten wie, że to dokładnie przeciwny jej kraniec. Nikt z szefostwa nie chce się publicznie przyznać do organizacji tej jakże wspaniałej inicjatywy, o której można poczytać klikając tutaj, więc z pewnością nie wspomną o ewentualnej presji, czy sugestii wobec podwładnych. Kija nie widać, za to marchewka w postaci wyjazdu do znanego kurortu jest jak najbardziej widoczna.

Teraz zmiana nastroju, jeśli jesteś kobietą, skup się szczególnie, bo prawdopodobnie nie wiesz, jakie jest Twoje powołanie, a jakie jest powołanie nastolatek (wyobraź sobie, że są one między innymi powołane do pielgrzymowania). Zapraszam do lektury tutaj (kliknij), zawsze to dobrze wiedzieć, do czego możesz przymuszać nastolatki, jeżeli jesteś wystarczająco zdewociałą osobą dorosłą. Jeżeli jesteś osobą dociekliwą, możesz spróbować odnaleźć wykład pani Dudziak w sieci, ja nie odważę się go promować, wystarczy mi forma przedstawiona przez Asz Dziennik.

Pozostając w kręgu nastolatek donoszę, iż polski biskup, niejaki Jan Ozga z diecezji Doume Abong Mbang z rekomendacji Episkopatu Kamerunu zabronił dziewczynkom szczepień na HPV. To wirus przenoszony najczęściej drogą płciową, odpowiadający między innymi za raka szyjki macicy. Wojtyłę w niezrozumiały dla mnie sposób kręciło, gdy ludzie umierali na AIDS, zabraniał więc używania prezerwatyw, kolejny nasz rodak zaś czerpie przyjemność ze śmierci kobiet odbywającej się w nieco inny sposób. Zaatakowana macica gnije, sprawia niewyobrażalny ból, wydziera okropny odór, kolejne komórki obumierają, następują przerzuty na inne narządy, które boleśnie, acz niespiesznie przestają pełnić swoje funkcje doprowadzając do niewydolności wielonarządowej... A to wszystko, gdy nastolatka rozpocznie współżycie bez zgody pana biskupa i się zarazi wirusem brodawczaka ludzkiego. Zresztą, jak rozpocznie je za jego zgodą lub nawet pod przymusem, to też zginie, bo to szczepienie, a nie zgoda biskupa ratuje przed zakażeniem. Spytasz, skąd ten sprzeciw Kościoła: Po pierwsze dlatego, że jak już wspominałem, duchowni najchętniej pyskują w sprawach, o których nie mają zielonego pojęcia. Po drugie, bo według nich, szczepionka wymaga głębszej refleksji naukowej i etycznej.

O zakazie szczepień możesz przeczytać klikając tu, a ja kończę, bo gniew mnie ogarnia, gdy pomyślę, że mimo to wierni nadal utrzymują tych bandytów, a przede mną miły wieczór i nie chcę go sobie psuć.

Komentarze

  1. Podobne przykłady można mnożyć, poczynając od przypomnienia życia w skromności i pokorze, czego zaprzeczeniem są w większości duchowni różnego szczebla.
    Zwykłym pismem do wiernych, o dziwo, niektóre grzechy przestają być grzechami i na odwrót, a wielu wymysłów biskupów czy urzędników watykańskich próżno szukać w Biblii czy podobnych księgach i zauważ, że hierarchowie maja szybkie łącze z niebem, bo zawsze wiedza, czego Bóg by chciał, a co na pewno potępi.
    Temat rzeka, jest w tym i strach przed ostracyzmem i zabobon jednak( bo nie wiadomo czy ten grom z nieba nie trafi) i przyzwyczajenie, bo tak robiły całe pokolenia , a styl życia?
    Przykład idzie z góry, a spowiedź wszystko wymazuje...i tak ponad 2 tysiące lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego bardzo chętnie bym się przyjrzał jakimś wiarygodnym badaniom. Ostracyzm, zabobon, przyzwyczajenie..., jak to się układa procentowo, w jakich grupach społecznych... Myślę, że to niezwykle ciekawy temat, a jednocześnie tabu, przez które badacze nie mają swobody przeprowadzenia obserwacji, wywiadów, eksperymentów, innych czynności badawczych.

      Usuń
  2. Kontynując komentarz Jotki - napiszę, że zawsze dla mnie był obrzydliwy fakt, że ,,,,, "spowiedź wszystko wymazuje"
    Wielu rzeczy nie potrafię zrozumieć, takzę tego, że tym wierzącym nie przeszkadza fakt niesamowitego bogactwa biskupów - że wspomnę tylko niejakiego Flaszkę...
    To jest faktycznie temat rzeka.... i w tym wypadku szkoda, że ona pewnie nigdy nie wyschnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, takie jest popularne podejście do spowiedzi. Tak naprawdę, sakrament pokuty jest tak skonstruowany, że teoretycznie powinien wymuszać poprawę, bo w jego skład oprócz spowiedzi, wchodzi także rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, zadośćuczynienie Bogu i bliźniemu. Oczywiście w praktyce rzadko kto przestrzega tych warunków. Co komu po spowiedzi, jeżeli na poziomie rachunku sumienia ktoś nie uważa, by n.p. pobicie geja było grzechem, albo wyłudzenie zwrotu podatku, etc... Dalej jest jeszcze trudniej, bo przecież żal za grzechy i postanowienie poprawy, to tak naprawdę zmiana własnego postępowania (u kogo ona następuje?), no a zadośćuczynienie (naprawienie szkód), to już zupełnie jakaś abstrakcja, którą w dzisiejszym społeczeństwie skuteczniej są w stanie wyegzekwować sądy, niż sakrament pokuty.

      Usuń
  3. Mnie przeraża głównie to, że wychowuje się dzieci w poczuciu, że są grzeszne, że Bóg wszystko widzi i będzie rozliczał ... Tak było w moim dzieciństwie , ale nie sądzę , żeby się w tej materii cokolwiek zmieniło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, wpędzanie dzieci w poczucie winy, podczas gdy nic nie zawiniły, to zwykła zbrodnia. Dlatego też tak cięty jestem, gdy ktoś mi bredzi o grzechu pierworodnym lub o tym, że Jezus umarł za moje grzechy. Ja urodziłem się dużo później, więc stanowczo protestuję przeciw obciążaniu mnie za sprawy, które miały miejsce bez mojego udziału, bądź też (co bardziej prawdopodobne) w ogóle nie miały miejsca.

      Usuń
  4. Nakaz i zakaz — a nuż przyzwyczajone do szczekania nakazowego rodziców, wytresowane aligancko Barbary i Krystyny nie zapytają "dlaczego?". Nakaz i zakaz pełni ważne funkcje w realnym świecie pełnym niebezpieczeństw czyhających na istoty z natury tak łatwe do popsucia się, jak człowiek. Niestety, gdy nałoży się na to fikcję literacką, tych wszystkich chrystusów bolejących, którym się coś od nas należy, bo oni nas kochają, zaczyna się jazda bez trzymanki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. I wydawać by się mogło, że proces dojrzewania wymusza wcześniejsze, czy późniejsze pytania, ale okazuje się, że nie każdy dojrzewa, a na pytania reaguje oburzeniem, bo jak można pytać, jak się dawało robić w jajo przez całe dotychczasowe życie, jeszcze by się okazało, że całe to poświęcenie, ofiary, wierszyki recytowane do ściany albo obrazu, jest nikomu niepotrzebne.

      Usuń
  5. W zasadzie... nic do Boga i wiary w niego nie mam, wkoorwia mnie tylko naziemna obsługa. Przede wszystkim w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zaś nie mam i nic do naziemnej obsługi, pod warunkiem, że nie próbuje na mnie wymusić swoich anormalnych wizji postępowania. Problemem jest jednak to, że jak przychodzi chwila prawdy, to pod próbami wymuszania podpisuje się większość naziemnej obsługi, a już naprawdę mało kto z nich próbuje zahamować zakusy tych, którzy chcą wymusić.

      Usuń
  6. Ekhem... dziwna godzine masz przy komentarzach ;)
    Ksieza uczeni sa w seminariach technik manipulacyjnych, by dorosli i myslacy ludzie czuli sie wobec nich jak glupcy i, co najdziwniejsze, to dziala! Dlatego kler tak bardzo nie lubi ludzi, ktorzy sie ich manipulacjom nie poddaja. Ich stalym programem jest wpedzanie w poczucie winy, juz od wczesnego niemowlectwa. Wymyslili sobie jakies grzechy pierworodne czy jak tam sie to nazywa, zeby usidlac ludzi tuz po urodzeniu. Wymuszaja teraz drastyczne obnizenie poziomu edukacji na rzecz katechezy, bo niedoukami lepiej sie manipuluje. Na szczescie rosnie ruch antyklerykalny, rodzice nie chrzcza juz tak powszechnie dzieci, nie posylaja na religie, a starsze dzieciaki juz same z niej rezygnuja. No i przybywa apostatow!
    P.S. Jaki Ty nieogarniety, Wolandzie, przeciez Jezus byl Polakiem, nie zadnym Zydem, a jego matka to krolowa Polski, z domu Czestochowska. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, nie wiem o co chodzi z tą godziną, przyjrzę się temu, choć pojęcia nie mam, czy będę potrafił znaleźć rozwiązanie.
      Z technikami manipulacyjnymi jest o tyle ciekawa sprawa, że uczymy się ich podświadomie przy różnych okazjach, by wymusić pożądane reakcje. Proces ten zaczyna się jeszcze w wieku niemowlęcym. Różne grupy zawodowe są zainteresowane ich rozwinięciem ponad to, co człowiek przyswaja naturalnie. Oprócz księży, są to politycy, związkowcy, negocjatorzy. Kompletnie nie mam pojęcia, jak wygląda program seminarium duchownego, ani jak wygląda sposób nauczania tych technik. Pamiętam za to filmik ze szkolenia prowadzonego przez Macierewicza, który wyciekł do sieci. Antoni tłumaczył, że nie wolno pod żadnym pozorem, w żadnym punkcie przyznawać choćby częściowej racji przeciwnikowi politycznemu, nawet jeżeli taka jest prawda. Widziałem też kiedyś dokument p.t. "Jak to się robi", gdzie Piotr Tymochowicz prowadził specyficzny eksperyment wyszkolenia grupy politycznej, kompletnie bezideowej bandy posłusznych partyjnioków, wnikającej w struktury istniejących partii za pomocą technik manipulacyjnych i oszustw. Mam nadzieję, że kiedyś powstanie dokument o praniu mózgów w seminarium, i że to kwestia kilku najbliższych lat.

      Usuń
    2. Wejdz w ustawienia, dalej FORMATOWANIE i strefa czasowa, wybierz GMT + 01:00 czas srodkowoeuropejski Berlin. Nie ma za co :) Zawsze do uslug.

      Usuń
    3. Dzięki. Wybrałem moją strefę czasową, czyli GMT + 00:00

      Usuń
    4. No tak, przeciez Wy jestescie na wyspach :)

      Usuń
  7. Mam tak, że od czasu do czasu lubię pojechać gdzieś, gdzie jest więcej spokoju niż w Warszawie. A czasem wręcz na odwrót. Dobre jest to, że każdy może wybierać sobie to co lubi. Dla mnie na przykład opalanie się na plaży nie jest fajne, wolę sobie pochodzić. Tak samo jak w górach jestem, nie mówiąc o zwiedzaniu jakichś miejsc, gdzie jest coś do zobaczenia ciekawego.

    Co do tematu mogę napisać tyle, że przez katechezę w szkole, dokładnie w liceum odsunąłem się od KK. Teraz uważam siebie za agnostyka.

    W liceum mieliśmy dwóch katechetów, jeden był naprawdę na poziomie, drugi to szkoda gadać. Ten pierwszy był w tamtym czasie już po 70. chyba, miał długą, siwą brodę. Nikt w całej szkole chyba nie wiedział jak ma na imię, bo wszyscy mówili Pan Mojżesz (miał w sali swojej takie fale na ścianie, broda i mamy pseudonim). Co najciekawsze nie był konserwą, zachęcał nas do wyrażania nawet dość skrajnych opinii na jakiś temat, o ile potrafiło się wymyślić argument za tym. Podobnie wyglądały u niego sprawdziany, dajmy na to pytał nas o to czy kara śmierci powinna obowiązywać czy nie. Każde zdanie szanował, o ile było podparte argumentami. Po nim przyszedł nauczyciel koło 30. Wydawał się w miarę OK, czytał fantastykę, nie wyglądał na oszołoma jakiegoś. Jednak jak zaczął prowadzić lekcje to część wolała siedzieć na przerwie, będąc niby na lekcjach etyki (których przez 3 lata nie było tak naprawdę). Bo na każdą próbę podzielenia się z nim innym zdaniem reagował alergicznie, cytował Biblię, Katechizm KK i inne mądre księgi, co powodowało u nas wzrost frustracji tylko. Bo lekcje przypominały rzucanie grochem o ścianę. Wtedy wypisałem się z bierzmowania i przestałem brać udział we wszelkich uroczystościach (wyjątek robię dla poświęcenia pokarmów w Wielkanoc).

    Ostatnio mało nie puściłem pawia jak zobaczyłem urywki z urodzin pewnego radyjka. Ale to chyba każdy już widział.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykład Twoich księży pokazuje, że jeśli już chcemy pokusić się o oceny, to powinniśmy się skupiać na ocenie konkretnych uczynków, bo próba oceny człowieka jako całości (w dodatku będącej sumą ocen uczynków na przestrzeni lat) jest niemiarodajna.
      Co do urodzin pewnego radyja, to najbardziej żenujące są wiernopoddańcze przemowy przeróżnych płazińców pełzających u stóp ojdyra, pląsających, klęczących... Jeżeli jest na świecie jakiś wzorzec obciachu, to te wydarzenia są jego miliardkrotnością.

      Usuń
  8. A ja poprzestanę na serdecznych słowach współczucia - bo zdaję sobie sprawę, ile musiało Cię kosztować czytanie tych bzdur. Ja je sobie odpuszczę, bo nastrój mam minorowy i bez tego, ale przecież nie muszę - ci panowie o dziwnym guście w doborze ubrań i tak niczego nowego nie powiedzą, tylko jak zacięte płyty będą powtarzać to co zawsze. Śmieszy mnie tylko ton ich wypowiedzi - bo wydaje im się, że większość wciąż jeszcze chce ich słuchać i uważa ich za autorytety moralne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, wyszukiwanie tych historii, zapoznawanie się z nimi, to zabieg z gatunku ryjących banię. Radzę sobie z tym w ten sposób, że robię to na raty, zapamiętując adresy artykułów w prywatnej linkowni. Gdy poziom złości lub zażenowania tak u mnie wzrasta, że nie daję rady, odkładam rzecz na później.

      Usuń
  9. Moja wina,moja wina,moja bardzo wielka wina..czy jakoś tak:)) To najbardziej okrutna mantra świata.I nawet jesli sie nie jest katolikiem,to w Polsce bardzo trudno uciec od tej mentalności wiecznego poczucia winy,wstydu,kajania sie,cierpienia..
    Dla mnie najbardziej obrzydliwa jest indoktrynacja dzieci juz od przedszkola i kłody pod nogi rodzicom,ktorzy nie chca,by ich dziecko uczestniczylo w czyms,co w ich odczuciu jest manipulacją.To się trochę zmienia,ale bardzo niemrawo..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od strony psychologicznej, czy też jeśli ktoś woli, wychowawczej, wpajanie dzieciom i młodzieży poczucia winy za niepopełnione wykroczenia, lub też za coś co jest normą, to zbrodnia na młodych umysłach. podobnie jak wpajanie niewolniczej wdzięczności za coś, na co nie miały wpływu i nie pytano ich o zdanie (n.p. przyjście na świat).
      W Irlandii jeszcze w połowie lat dziewięćdziesiątych było podobnie jak w Polsce, ale za sprawą bezczelności Wojtyły w kryciu pedofilii, szybko się to zmieniło.

      Usuń
  10. z wypowiedzi różnych katolickich oszołomów wynika, że najlepszym sposobem na wirusa HPV jest rejestracja związku, rzecz jasna według rytuału "jedynej słusznej" religii i przyzwoleniem funkcjonariusza związku wyznaniowego, który tą religią zarządza... istny cud się wtedy dzieje, magia jakowaś, przychodzi do kościoła brudas, co to rąk nie myje po wyjściu z haźla i jeśli jest trafiony wirusem, to ten wirus nagle znika...
    oczywiście jasne jest, że tu nie chodzi o żadne zdrowie wyznawców, tylko o władzę nad nimi, gdyż kontrola cudzych relacji cielesnych to jeden ze skuteczniejszych sposobów na rządzenie...
    natomiast zagadką nigdy nie rozstrzygniętą jest, ilu tych oszołomów pojęcia nie ma, o czym mówi/pisze, a ilu świetnie wie, o co w tej całej bajdzie chodzi...
    ...
    no tak, ale magia ślubu nie do końca może działać, więc dla pewności, zgodnie z polskim przysłowiem narodowokatolickim na gnicie macicy /w innej wersji: wątroby/ najlepszą profilaktyką jest łomot, ale to już jest dopisek nie na temat, a jednocześnie bardzo na temat...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, idąc tropem wypowiedzi katolibów, często dochodzimy do absurdów i sprzeczności. Bo z jednej strony nie szczep się dziecko na HPV, tylko rejestruj związek, a z drugiej, gdy cię gwałci ksiądz, to siedź cicho i daj się zgwałcić następnemu.
      Cud to jest (i to eucharystyczny), jak pan ksiądz nie umyje rączek po wyjściu z kibla, weźmie w łapska "ciało Chrystusa", upuści na ziemię i zgodnie z czarodziejskimi procedurami zbierze i rozpuści w jakiejś wodzie, po odprawieniu przeprosin za upuszczenie. Wtedy to żyjące w przewodzie pokarmowym księdza bakterie pałeczki krwawej wraz ze śladami księżej kupki na rączkach zaczynają się mnożyć na pożywce, jaką jest rozpuszczony opłatek. Barwią roztwór na czerwono i jest cud eucharystyczny. Potem do tych przerobów księżej kupki modlą się wierni, bo cud i się biznes kręci.

      Usuń
  11. Na grupie Apostazja 2020 ktoś podzielił się ostatnio wspomnieniami z wizyty u proboszcza. Parę razy sie nie mógł spotkać, ciągle mu proboszcz odmawiał, a w końcu za trzecim chyba razem powiedział "Ale sie panu spieszy do piekła".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż się prosi odpowiedzieć, że ksiądz to ma już miejsce gwarantowane, Wojtyła już radośnie macha chwostem ze swojego kotła na powitanie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

078. Ominąć tradycję.

Nikt tej Wielkanocy już nie rozumie, a może i nie potrzebuje! Ewa Kaleta, Wyborcza, Duży Format. Oj, jak mi nie szkoda! Mam uraz do tych świąt, choć jednocześnie są dla mnie ważne, bo stanowią wyznanie i dowód mojej stabilnej rozłączności z chrześcijaństwem. Po prostu nigdy nie kupowałem tej historii o wszechmocnym facecie, który daje się zabić po to jedynie, by mógł mi wybaczyć grzechy. Nie kumam ciągu przyczynowo-skutkowego, a Ty? Zakładając nawet na chwilę, że posiadł moc darowania mi życia wiecznego, jak mu w tym pomogła jego własna śmierć? Innymi słowy: Nigdy nie rozumiałem, po co ona była i nigdy mi tego nikt logicznie nie wyjaśnił. W dodatku Wyborczej (Duży Format) przeczytałem artykuł będący czymś w rodzaju wyboru szantaży emocjonalnych, jakimi polscy katolicy próbują zmusić członków swoich rodzin do uczestnictwa w obchodach Wielkanocy. Klikając tutaj poczytasz oryginalny tekst , a jeśli Ci się nie chce, to służę przykładami takimi, jak ta wypowiedź o córce: (...) Amsterdam nie

087. Scenka rodzajowa.

 Syn przyjeżdża do matki z dość daleka (120 km), bo obiecał jej obwożenie po grobach rodzinnych znajdujących się w promieniu 250 km od jej miejsca zamieszkania. Zostawia wszystkie swoje obowiązki i jedzie, choć zupełnie nie leży to w jego interesie, ani nie jest zainteresowany grobbingiem, ani też związany emocjonalnie ze zmarłymi, którzy odeszli nim dorósł, w niektórych przypadkach nawet przed jego narodzeniem. Ale jedzie, bo wie, że w przeciwnym wypadku matka puści się w podróż autobusami, pociągami, a potem będzie czynić dzieciom wyrzuty z powodu swojej decyzji. Wchodzi na któreś tam piętro bloku, zastaje drzwi otwarte na oścież, słyszy głośny wrzask telewizora. Dziwi się, bo drzwi te zawsze były zamykane na klucz, nawet gdy w środku było pełno ludzi. Wchodzi do salonu, a tam matka na kolanach odprawia czary z telewizorem. Znaczy się, kapłan z telewizora odprawia obrzędy, ona w nich głośno uczestniczy. Nie przerywa nawet, gdy wchodzi syn. Ani pocałuj mnie w dupę, ani wypierdalaj. Je

084. Polska języka, trudna języka, my się duzio ucić chcieć nie bałdzo.

Myślałem, że niewiele mnie może zaskoczyć w grypserze katolickiej. Potworki słowne w stylu "ubogacać" już mnie nie ruszają, podobnie jak "Przyjdź, Rozeznaj!" z plakatu poniżej. Nie jakieś tam banalne "zobacz" lub "spróbuj". RO-ZE-ZNAJ!!! Zdjęcie z portalu Lekcjareligii.pl. Uodporniłem się, nie ma co! Czasem jednak nawet moja znajomość tej specyficznej nowomowy okazuje się dla wyobraźni niewystarczająca. Co powiesz na to: Męski Różaniec Warszawa 1 lipca 2023r. Dlaczego „Męski” Wierzymy, że naszą rolą, tj. rolą mężczyzn w Bożym zamyśle jest ochrona na życie wieczne wszystkich tych, których Bóg podarował nam tu na ziemi. Tak jak święty Józef był ziemskim opiekunem Świętej Rodziny, tak i my mamy zadanie bronić świętości naszych rodzin i bliskich. Chcemy czynić to razem, we wspólnocie mężczyzn. W tej jedności umacniamy naszą męską tożsamość i męskie cnoty. Nie wnikając w fakt jakiejś tajemniczej dla mnie różnicy między różańcem męskim i żeńskim (genit