Przejdź do głównej zawartości

052. Mam problem.

Mam problem ze stworzeniem człowieka na obraz i podobieństwo Boga, pomóż mi proszę! W czym niby jest do niego podobny? Jest śmiertelnie omylny, oporny na wiedzę, skłonny do powtarzania tych samych błędów. Nie dość, że nie może wszystkiego, to na ogół gówno może. Skala jego wpływu w porównaniu do Wszechświata jest tak nieistotna, że pomijalna. Mało prawdopodobne, że obserwator z innej galaktyki zauważyłby zniknięcie Ziemi.


Ja tu o wszechświecie, a człowiek rzadko kiedy może zrobić to, co chce dookoła własnego komina. Marzy o pałacu, służbie, limuzynie i powszechnym uwielbieniu, a mieszka kątem u rodziców (dobrze, jeśli przynajmniej oni go lubią) i ostatnią rzeczą, jaką o sobie słyszy, jest docenienie. Inna sprawa, że nie zawsze jest co doceniać.

Mam nawet problem z czynieniem ziemi sobie poddaną. No jakże ma to robić, jak jest tak głupi, że nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji własnych czynów, a już jeżeli znajdzie się jednostka, która sobie z czegoś zdaje sprawę, to i tak większość ludzkości jej nie wierzy. Można mu mówić, że jest zwierzęciem z gromady ssaków, z rzędu naczelnych, a on i tak stwierdzi, że taki specjalny jest. Jeśli przyjąć, że inny, to nic dziwnego, systematyka powstała na bazie cech charakterystycznych i różnic. Czy jednak od razu znaczy to, że lepszy? Niby w czym? Przyjrzyjmy się oszczanemu sąsiadowi, który leży pod płotem i roztacza woń przerabianego etanolu i innych produktów metabolizmu. Przyjrzyjmy się jego synowi, który zaćpał się marihuaną i właśnie zgłębia piękno swojego cienia na ścianie kibla. Przeanalizujmy ludzkie reakcję na bezmózgiego koronawirusa, na komórki rakowe, na widok pszczoły, węża i pająka.



1984 - Ferma hodowlana.

To co mamy wspólnego z Bogiem, który wszystko może, jest wszędzie i zapładnia zawszedziewice na odległość. Kto jest do niego podobny? Bardziej Beata Kempa, czy bardziej Kowalski Marian Janusz..., a może nawet Kononowicz Krzysztof lub Kleopatra Wielka?!

Komentarze

  1. Mnie zastanawia, skąd u ludzi wiedza, co Bóg myśli, czego oczekuje, co doradza...a interpretacji słowa bożego jest tyle, że wszystko każdemu pasuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze lepiej, mnie zastanawia dlaczego nawet wtedy, gdy interpretacja tzw. "Słowa Bożego" okazała się totalnie porąbana, bez najmniejszego sensu, a tym bardziej bez związku z prawdą, ludzie nie dyskwalifikują interpretatorów, tylko jeszcze mocniej się z nimi wiążą....
      ...Może inaczej..., nie zastanawia mnie to, bo znam mechanizmy redukcji dysonansu poznawczego, ale za każdym razem mnie to irytuje: No jakże można być tak pozbawionym zdolności poznawczych?

      Usuń
  2. W katechizmie na pewno dokładnie wyjaśnili, w czym człowiek jest do Boga podobny. Mógłbyś zajrzeć i doczytać :D Obstawiam wolną wolę. Bo co do rozumu, to nie jestem pewny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolną wolę, powiadasz...? To zupełnie jak kot albo dzik! Ale obstawiam coś, czego zupełnie nie da się zbadać, ani porównać, np. perspektywę życia wiecznego albo wieczną duszę ;-)

      Usuń
    2. Nad duszą też się chwilę zastanawiałem, ale sam Bóg duszy raczej nie ma.

      Usuń
    3. I tylko problem pozostaje, bo nawet jeżeli znajdziemy jedną cechę podobieństwa, czy nawet kilka, to czy znaczy to podobieństwo całości. Czy słoń jest podobny do taboretu, bo mają po cztery nogi?

      Usuń
  3. A ja tego problemu nie mam. Ludzie tworzą sobie bogów na miarę siebie samych. W końcu ten judeo-chrześcijański jest zadufany w sobie, żądny hołdów, chciwy ofiar, okrutny, nietolerancyjny, zazdrosny, ma przerost ego, lubi przeczyć sam sobie. Wypisz-wymaluj człowiek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właściwie też go nie mam - i to z podobnego powodu, tytuł był raczej figurą stylistyczną.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

078. Ominąć tradycję.

Nikt tej Wielkanocy już nie rozumie, a może i nie potrzebuje! Ewa Kaleta, Wyborcza, Duży Format. Oj, jak mi nie szkoda! Mam uraz do tych świąt, choć jednocześnie są dla mnie ważne, bo stanowią wyznanie i dowód mojej stabilnej rozłączności z chrześcijaństwem. Po prostu nigdy nie kupowałem tej historii o wszechmocnym facecie, który daje się zabić po to jedynie, by mógł mi wybaczyć grzechy. Nie kumam ciągu przyczynowo-skutkowego, a Ty? Zakładając nawet na chwilę, że posiadł moc darowania mi życia wiecznego, jak mu w tym pomogła jego własna śmierć? Innymi słowy: Nigdy nie rozumiałem, po co ona była i nigdy mi tego nikt logicznie nie wyjaśnił. W dodatku Wyborczej (Duży Format) przeczytałem artykuł będący czymś w rodzaju wyboru szantaży emocjonalnych, jakimi polscy katolicy próbują zmusić członków swoich rodzin do uczestnictwa w obchodach Wielkanocy. Klikając tutaj poczytasz oryginalny tekst , a jeśli Ci się nie chce, to służę przykładami takimi, jak ta wypowiedź o córce: (...) Amsterdam nie

087. Scenka rodzajowa.

 Syn przyjeżdża do matki z dość daleka (120 km), bo obiecał jej obwożenie po grobach rodzinnych znajdujących się w promieniu 250 km od jej miejsca zamieszkania. Zostawia wszystkie swoje obowiązki i jedzie, choć zupełnie nie leży to w jego interesie, ani nie jest zainteresowany grobbingiem, ani też związany emocjonalnie ze zmarłymi, którzy odeszli nim dorósł, w niektórych przypadkach nawet przed jego narodzeniem. Ale jedzie, bo wie, że w przeciwnym wypadku matka puści się w podróż autobusami, pociągami, a potem będzie czynić dzieciom wyrzuty z powodu swojej decyzji. Wchodzi na któreś tam piętro bloku, zastaje drzwi otwarte na oścież, słyszy głośny wrzask telewizora. Dziwi się, bo drzwi te zawsze były zamykane na klucz, nawet gdy w środku było pełno ludzi. Wchodzi do salonu, a tam matka na kolanach odprawia czary z telewizorem. Znaczy się, kapłan z telewizora odprawia obrzędy, ona w nich głośno uczestniczy. Nie przerywa nawet, gdy wchodzi syn. Ani pocałuj mnie w dupę, ani wypierdalaj. Je

084. Polska języka, trudna języka, my się duzio ucić chcieć nie bałdzo.

Myślałem, że niewiele mnie może zaskoczyć w grypserze katolickiej. Potworki słowne w stylu "ubogacać" już mnie nie ruszają, podobnie jak "Przyjdź, Rozeznaj!" z plakatu poniżej. Nie jakieś tam banalne "zobacz" lub "spróbuj". RO-ZE-ZNAJ!!! Zdjęcie z portalu Lekcjareligii.pl. Uodporniłem się, nie ma co! Czasem jednak nawet moja znajomość tej specyficznej nowomowy okazuje się dla wyobraźni niewystarczająca. Co powiesz na to: Męski Różaniec Warszawa 1 lipca 2023r. Dlaczego „Męski” Wierzymy, że naszą rolą, tj. rolą mężczyzn w Bożym zamyśle jest ochrona na życie wieczne wszystkich tych, których Bóg podarował nam tu na ziemi. Tak jak święty Józef był ziemskim opiekunem Świętej Rodziny, tak i my mamy zadanie bronić świętości naszych rodzin i bliskich. Chcemy czynić to razem, we wspólnocie mężczyzn. W tej jedności umacniamy naszą męską tożsamość i męskie cnoty. Nie wnikając w fakt jakiejś tajemniczej dla mnie różnicy między różańcem męskim i żeńskim (genit