Na początek zareklamuję Ci film: "Mother Theresa: For The Love Of God?" Jak się domyślasz, bohaterką jest Agnes Gonxha Bojaxhiu, znana szerzej pod ksywą "Matka Teresa z Kalkuty". Ta trzyczęściowa biografia, która miała premierę na brytyjskiej stacji "Sky" doczekała się wzmianki na blogu antyklerykalnym z powodu zawartości: konkretnie świadectw istnienia mrocznej twarzy misjonarki, dowodów na krycie pedofila, który dzięki pomocy zakonnicy mógł przez 10 lat krzywdzić kolejne dziecięce ofiary, czy przypomnienia faktu, że ofiary na jej szpital zasilały konto Watykanu, rządzonego wówczas przez Wojtyłę, a chorzy pozbawieni byli podstawowych leków, czy nawet jednorazowych, sterylnych igieł – w wyniku czego narażani byli na dodatkowe cierpienie, a ryzyko przedwczesnej śmierci dramatycznie się zwiększało.
Zakony żeńskie uważam za hańbę kościoła, niewolnictwo w czystej postaci, gdzie kobiety są albo wytresowane do ślepego posłuszeństwa swoim władzom, albo giną. Zakonnice są ograbiane ze wszystkich dóbr, renty, etc., pozbawiane opieki zdrowotnej (na badanie lekarskie zgodę musi wydać przełożona), poddawane torturom cielesnym i psychicznym. Tak wytresowane siostrzyczki strzegą najbardziej bestialskich tajemnic kleru, z pedofilią i przekrętami finansowymi na czele. Nie są dla mnie zaskoczeniem problemy poruszane w filmie o pani Agnes, skoro działo się to w odległych i biednych Indiach. Co można zobaczyć z odległej perspektywy Europy, skoro nawet będąc w samych Indiach, można w ogromie wszechobecnego nieszczęścia utopić wartości cywilizacji.
W Polsce, samym środku Europy, wszechwładność kleru Wojtyły powoduje wstrzymanie posoborowych reform zakonów żeńskich i kontynuowanie niewolniczego wyzysku zakonnic, zmuszanie ich do haniebnej pracy, czasem do usług seksualnych, najczęściej do usługiwania męskiej części kleru pracą gosposi, sprzątaczki i sekretarki, krycia ich praktyk, mataczenia w sprawach kryminalnych przeciw duchowieństwu, wprowadzania w błąd opinii publicznej, etc.. Wspomnienia zakonnic, którym udało się odejść z zakonu, mimo ostracyzmu, mimo pozbawienia ich przez wieloletni pobyt w zakonie umiejętności społecznych, zebrane zostały przez Martę Abramowicz w reporterskiej książce "ZAKONNICE ODCHODZĄ PO CICHU". Lektura obowiązkowa, zwłaszcza jeżeli chcesz się nazywać ŚWIADOMYM KATOLIKIEM. Jeśli mimo zapoznania się z tą pozycją, będziesz finansować zorganizowaną grupę przestępczą zwaną kościołem katolickim, nie zyskasz mojego uznania, ale przynajmniej pozwoli ci to stanąć przed lustrem i powiedzieć: WIEM O SPRAWIE, BARDZO DZIĘKUJĘ ZA TĘ GARŚĆ BEZCENNYCH INFORMACJI, ALE MAM TO W DUPIE!
P.S.
Mroczna twarz pani Bojaxhiu znana była od dawna. Podczas jej procesu beatyfikacyjnego, kościół katolicki zaprosił do złożenia zeznań z pozycji "adwokata diabła" znanego z wiedzy o kościele (w tym znajomości Biblii) niejakiego Christohera Hitchensa, absolwenta renomowanego Oxford Balliol College, ucznia Stevena Lukesa, antyklerykała, pisarza, dziennikarza i krytyka literackiego, który do tej pracy przygotował się niezwykle starannie, a jej efekty można podziwiać w książce "Misjonarska miłość. Matka Teresa w teorii i w praktyce" pana Christophera, do której lektury zachęcam równie gorąco, zwłaszcza że została przetłumaczona na język polski. Kościół katolicki tę garść bezcennych informacji również miał w dupie.
Bliska znajoma miała ciotkę zakonnicę, więc trochę opowiadała, jak to w zakonach bywa...
OdpowiedzUsuńZauważ, że pod latarnią najciemniej, niby wiele spraw wychodzi na jaw, ale jakoś rewolucji nie ma, ludzie nadal tłumami do kościołów walą, a nad katechetami w sutannach nie ma żadnej kontroli.
Podobnie jak było z filmem Kler, niektórzy nie obejrzeli, bo to obraża ich uczucia religijne, to i tego filmu nie obejrzą....
Jednak ta latarnia, to taki trochę ogarek z Ciemnogrodu. Ci najbardziej oburzeni na filmy, to raczej z samymi zasadami wiary są mocno na bakier: wino, taca i do nieba.
UsuńA książkę naprawdę warto przeczytać. Pokazuje w jaki sposób kościół odbiera godność tym kobietom, jak wybiera niedojrzałe dziewczyny, by im łamać kręgosłupy falą poniżeń, jak pozbawia je prywatności, uczy donosicielstwa, jak za najważniejsze prawo ponad wszystkie przykazania nakazuje posłuszeństwo i trzymanie języka za zębami. Jak zdolne dziewczyny pozbawia możliwości nauki wysyłając je do pracy przy świniach, a przeciętne wazeliniary odsyła na studia. Jest też mowa o depresji, usuwaniu z zakonu po zdiagnozowaniu choroby, o utrudnianiu diagnozowania. Kryminał, to mało powiedziane. Każdy przełożony, który bierze udział w tym piekielnym wykorzystywaniu powinien dostać dożywocie w więzieniu o zaostrzonym rygorze.
Mam tę książkę. Czytałam ją jednym tchem. Polecam film "Siostry Magdalenki".
OdpowiedzUsuńOczywiście oglądałem, mieszkam w Irlandii, więc dla mnie jest to niejako seans obowiązkowy. Z filmów o mrocznej twarzy irlandzkich zakonnic niezła jest też "Tajemnica Filomeny" - rzecz o handlu dziećmi.
UsuńOprócz "Zakonnice odchodzą po cichu" czytałam jeszcze tej samej autorki "Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?". Również w "Polska odwraca oczy" poświęciła jej rozdział. Jest także książka Aleksandra Rowińskiego "Wstąpcie do klasztoru", zbierająca wspomnienia byłych zakonnic będących w zgromadzeniach klauzurowych (zamkniętych). Horror, nie potrzeba Kinga. "Matka" Teresa zaś ma na koncie jeszcze jedną rzecz, która przyczyniła się do zwiększenia liczby nędzarzy, trędowatych i bezdomnych. Otóż za życia wypowiadała się na temat antykoncepcji, mówiąc, że uczy tych ludzi "metod naturalnych". Noż k... mać! W wypadku tych ludzi antykoncepcja to absolutne minimum, a należałaby się bezwzględna sterylizacja. Wiesz, czasem chciałabym, żeby piekło istniało...
OdpowiedzUsuńDzięki za uzupełnienie listy lektur obowiązkowych, gdy ktoś będzie zainteresowany, będzie miał ściągę - czego szukać. Nie chciałem w głównym felietonie robić klęski urodzaju, bo wtedy spada motywacja do czytania. Ale tak, to ważne pozycje. Powiem więcej, historie w nich opisane nie kwalifikują się nawet do zwykłej prokuratury, tylko na nową Norymbergę. I to byłby dla mnie proces tysiąclecia!
UsuńObawiam się jednak, że ludzkość nadal jest zesrana. O ile w co bardziej postępowych środowiskach jeszcze by się zgodzili na sądzenie pojedynczych zbrodniarzy, to osądzenie całej mafii watykańskiej za zbrodnie przeciw ludzkości raczej niewielu się mieści w głowie. I tu rzeczywiście przydałoby się piekło.