Przejdź do głównej zawartości

038. Domniemana matka turyńska.

Święta przesilenia zimowego właściwie już rozpocząłem. "Solstice day" uczciliśmy ze Świechną wzajemnymi podarkami oraz szybkim wypadem do Carlingford, gdzie raczyliśmy się tutejszą tartą jabłkową z lodami lub bitą śmietaną (do wyboru), jednocześnie z ciekawością zerkałem w tym czasie na wypowiedzi polskich hierarchów katolickich udających, że czczenie tzw. "Bożego Narodzenia" jest narodowym obowiązkiem (i tak dobrze, że nie domagają się zmiany daty najkrótszego dnia w roku). Na razie nic nowego nie wymyślili. Co innego brazylijski absolwent grafiki przemysłowej, niejaki Atila Soares da Costa Filho, który opracował "MOŻLIWY" wizerunek matki mężczyzny odwzorowanego na całunie turyńskim.

O przepraszam, pomyłka, wynik jego pracy znajduje się poniżej.


Tak, tak..., ktokolwiek interesuje się trochę mitologią katolicką, ten wie, że badania izotopu węgla C12 wskazują raczej na średniowieczne fałszerstwo całunu, niż na pochodzenie z czasów, gdy niejaki Pontius Pilatus był rzymskim prefektem Judei, a kobiet o twarzach wypielęgnowanych kosmetykami modelek próżno było wtedy szukać na pustynnych terenach wokół Nazaretu. Nie przeszkadza to oczywiście katolickim mediom tytuować grafika "BADACZEM", a nawet "NAUKOWCEM" (taki awans), co akurat mnie nie dziwi, zważywszy że miłośnika pomników własnych i twórcę nowoczesnego systemu ochrony pedofilów te same źródła nazywają "ŚWIĘTYM". Prywatnie chciałbym zobaczyć "MOŻLIWY" wygląd matki mężczyzny z innego cudownego wizerunku (patrz poniżej).


Powiem Ci jak na spowiedzi, że w równy sposób usatysfakcjonowałby mnie "MOŻLIWY" wizerunek stworzony na podstawie cudownego obrazu matki mięsnej (foto poniżej). Tę zabawę można urozmaicać, np. próbując odtworzyć wizerunek jej stryjka lub świekry.


Nie wiem jak Ty, ale ja uważam, że miło by było, by w krajach cywilizowanych, obywatele potrafili wskazać kilka różnic między naukowcem, a rzemieślnikiem. Jeszcze milej by było, gdyby poznano najważniejsze różnice pomiędzy pracą naukową, a luźną hipotezą. Wszak byli i tacy, którzy twierdzili, że to jest JEGO matka.


Monty Python - Żywot Briana, Kazanie z okna.

Zmieniając temat: Przygotowujesz się już do świąt? Zawsze możesz spróbować zrobić to tak jak ja i Świechna: zadbać o własny wypoczynek, dać zarobić zawodowo przygotowującym bardziej lub mniej tradycyjne dania i cieszyć się swoją obecnością w wybranym przez siebie gronie. Powodzenia!



Komentarze

  1. Już wizerunków samego Jezusa było tyle, że można zwątpić we wszelkie dowody i badania.
    Mnie zawsze zastanawiał cel ukazywania się rzeczonej matki ukrzyżowanego w najmniej godnych miejscach, typu szyba w oknie, kora drzewa, ściana szopy itp.
    Ale każdy widzi, co chce, a przy okazji walor turystyczny miejsca wzrasta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przeszkadza to jednak prokuraturze wszczynać postępowania o "obrazę uczuć religijnych", a sądom przyjmować je do oceny. Każdy facet z brodą i każda kobita z dzieckiem na ręku w strojach choćby minimalnie przypominających stroje z epoki (bo przecież nie mówimy o strojach z epoki, historycy by je wyśmiali w znakomitej większości przypadków) podlegają paranoicznym względom. XXI wiek!

      Usuń
  2. Ten pierwszy obrazek mnie rozbroił, bo dość dobrze oddaje absurdalność całego tego kultu.
    A do świąt przygotowuję się z partnerką tak samo jak Wy. Wszystkie trzy dni u rodziny lub znajomych. I ciągle ten sam problem pt. "muszę się dzielić opłatkiem, bo nie wypada być ostentacyjnym". Samo składanie życzeń jest ok ale dzielenie się czyimś ciałem to kanibalizm, nawet jeśli tylko symboliczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym akurat nie musisz się przejmować, opłatek wigilijny nie jest niczyim ciałem, nawet według wierzeń katolickich. On jest tylko poświęcony. Mięso denata zmartwychwstałego znajduje się ponoć jedynie w opłatku eucharystycznym - i to po odprawieniu specjalnych guseł zamieniających produkt mączny w mięsny. Za to spróbuj katolika zapytać, którą konkretnie część Jezusa spożywają podczas komunii: nóżkę, karczek, podroby, a może mielone lub ścięty wywar, to Ci powiedzą, że ich obrażasz.

      Usuń
    2. To ja nawet nie wiedziałem, że są różne opłatki. Wszystkie są tak samo białe chociaż Jezus nie był "aryjczykiem". Czy był? Mniejsza o fakty, ze zdjęcia całunu wynika, że typ nordycki. Ba, wręcz Wiking.

      Usuń
    3. Nawet prezydent cały czas się uczy, a co dopiero my, biedne szaraczki. Mnie się wydaje, że on był synem wieśniaczki - obrończyni krzyża spod Częstochowy, ale to nie na podstawie całunu, a przekonań polskich wiernych.

      Usuń
  3. Może jestem ślepy, ale nijak nie widzę podobieństwa twarzy z całunu do jego rzekomej matki. I tak dobrze, że nie została przedstawiona w niebieskiej szacie i z aureolą nad głową.

    Co do Świąt - ja jednak obchodzę je tradycyjnie, 24.grudnia (bo dla mnie Wigilia jest tym najważniejszym świętem). Religijna otoczka wcale mi w tym dniu nie przeszkadza, pod warunkiem, że tworzę ją sam, a nie za pośrednictwem dziwaków w czarnych sukniach. Lubię ten moment, gdy zasiadamy wszyscy do wieczerzy i lubię, gdy robimy to całą rodziną. Zupa smakuje wtedy inaczej. Kolędy sączą się cicho z głośnika - też je lubię, niektóre są bardzo melodyjne. Uwielbiam ten nastrój. A brak wiary w niczym mi tu nie przeszkadza, Bo chociaż to tylko bajka, to przecież bardzo ładna. Jednego dnia zachwycam się nastrojem z "Wiedźmina", innego z "Władcy Pierścieni", a w tym dniu odpowiada mi nastrój bajki o Jezusku. Ale tak mam tylko w Wigilię. Same Święta to po prostu dla mnie dni wolne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niebieska szata z aureolą nie są najgorsze, mogła przecież mieć pasemka, koronę na głowie i koszulkę "żołnierze wyklęci" lub "powstanie warszawskie pamiętamy".
      Lubię, gdy w święta ludzie się cieszą i odpoczywają, to właściwie wyczerpuje moje oczekiwania. Zupełnie nie czuję misji pouczania, co zrobić wypada, a czego nie wypada, ba, podobają mi się tradycyjne założenia teoretyczne świąt, za to wykonanie w realu już niekoniecznie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

078. Ominąć tradycję.

Nikt tej Wielkanocy już nie rozumie, a może i nie potrzebuje! Ewa Kaleta, Wyborcza, Duży Format. Oj, jak mi nie szkoda! Mam uraz do tych świąt, choć jednocześnie są dla mnie ważne, bo stanowią wyznanie i dowód mojej stabilnej rozłączności z chrześcijaństwem. Po prostu nigdy nie kupowałem tej historii o wszechmocnym facecie, który daje się zabić po to jedynie, by mógł mi wybaczyć grzechy. Nie kumam ciągu przyczynowo-skutkowego, a Ty? Zakładając nawet na chwilę, że posiadł moc darowania mi życia wiecznego, jak mu w tym pomogła jego własna śmierć? Innymi słowy: Nigdy nie rozumiałem, po co ona była i nigdy mi tego nikt logicznie nie wyjaśnił. W dodatku Wyborczej (Duży Format) przeczytałem artykuł będący czymś w rodzaju wyboru szantaży emocjonalnych, jakimi polscy katolicy próbują zmusić członków swoich rodzin do uczestnictwa w obchodach Wielkanocy. Klikając tutaj poczytasz oryginalny tekst , a jeśli Ci się nie chce, to służę przykładami takimi, jak ta wypowiedź o córce: (...) Amsterdam nie

087. Scenka rodzajowa.

 Syn przyjeżdża do matki z dość daleka (120 km), bo obiecał jej obwożenie po grobach rodzinnych znajdujących się w promieniu 250 km od jej miejsca zamieszkania. Zostawia wszystkie swoje obowiązki i jedzie, choć zupełnie nie leży to w jego interesie, ani nie jest zainteresowany grobbingiem, ani też związany emocjonalnie ze zmarłymi, którzy odeszli nim dorósł, w niektórych przypadkach nawet przed jego narodzeniem. Ale jedzie, bo wie, że w przeciwnym wypadku matka puści się w podróż autobusami, pociągami, a potem będzie czynić dzieciom wyrzuty z powodu swojej decyzji. Wchodzi na któreś tam piętro bloku, zastaje drzwi otwarte na oścież, słyszy głośny wrzask telewizora. Dziwi się, bo drzwi te zawsze były zamykane na klucz, nawet gdy w środku było pełno ludzi. Wchodzi do salonu, a tam matka na kolanach odprawia czary z telewizorem. Znaczy się, kapłan z telewizora odprawia obrzędy, ona w nich głośno uczestniczy. Nie przerywa nawet, gdy wchodzi syn. Ani pocałuj mnie w dupę, ani wypierdalaj. Je

084. Polska języka, trudna języka, my się duzio ucić chcieć nie bałdzo.

Myślałem, że niewiele mnie może zaskoczyć w grypserze katolickiej. Potworki słowne w stylu "ubogacać" już mnie nie ruszają, podobnie jak "Przyjdź, Rozeznaj!" z plakatu poniżej. Nie jakieś tam banalne "zobacz" lub "spróbuj". RO-ZE-ZNAJ!!! Zdjęcie z portalu Lekcjareligii.pl. Uodporniłem się, nie ma co! Czasem jednak nawet moja znajomość tej specyficznej nowomowy okazuje się dla wyobraźni niewystarczająca. Co powiesz na to: Męski Różaniec Warszawa 1 lipca 2023r. Dlaczego „Męski” Wierzymy, że naszą rolą, tj. rolą mężczyzn w Bożym zamyśle jest ochrona na życie wieczne wszystkich tych, których Bóg podarował nam tu na ziemi. Tak jak święty Józef był ziemskim opiekunem Świętej Rodziny, tak i my mamy zadanie bronić świętości naszych rodzin i bliskich. Chcemy czynić to razem, we wspólnocie mężczyzn. W tej jedności umacniamy naszą męską tożsamość i męskie cnoty. Nie wnikając w fakt jakiejś tajemniczej dla mnie różnicy między różańcem męskim i żeńskim (genit